Rozdział 7.

359 23 45
                                    

*Adrien*

Tamten dzień był cudowny. Mogłem go spędzić z miłością mojego życia. Marinette jest dla mnie najważniejsza. Życie bez niej to jak żyć bez powietrza. Po prostu się nie da.

Nie wiem czy mówić Marinette ale od tygodnia Kagami do mnie dzwoni. Najpierw nie odbierałem, bo myślałem, że chce do mnie wrócić, ale za -nastym razem odebrałem. Wyżaliła mi się, że ma problemy z rodzicami, poza tym się rozwodzą i jest jej strasznie trudno z tym wszystkim. Wysłuchałem jej i szczerze zrobiło mi się jej żal, więc postanowiliśmy, że spotkamy się jutro w kawiarni.

Niby Marinette mi powiedziała o Ryanie, ale ja nie chcę jej mówić o spotkaniu z Kagami, bo wiem że one się kiedyś przyjaźniły a teraz za sobą nie przepadają. I to dosyć bardzo. Miałem wrócić do Kagami ale ona ugania się za Luką i zdradza mnie co chwila. Mimo tego, jej słowa wydawały się wiarygodne, więc postanowiłem jej pomóc na ile mogę. Poza tym zawsze będzie nas coś łączyło, więc nie mogę od tak jej opuścić.

Prawda?

*Marinette*

Tamten dzień był cudowny. Myślę, że Adrien tego specjalnie nie zaplanował ale i tak było super.

Jednak ostatnio zachowuje się inaczej. Nie odpowiada mi od razu, zamyśla się, ciągle pisze z kimś, a jak chcę do niego przyjść, to go nie ma. Raz przyłapałam go na mówieniu do telefonu „Dobranoc". Ale to nie takie zwykłe dobranoc. Miłe i z uczuciem.

Może jak nie będę się do niego odzywać to zauważy że jestem na niego zła...

*Adrien*

Jest późne popołudnie i przed chwilą napisałem do Mari czy do mnie przyjdzie. Wiadomość zobaczyła ale nic nie odpisała. Co się dzieje? Chodziłem w kółko i zastanawiałem się o co może chodzić. Zadzwoniłem do niej. Nie odbiera. Następny raz. To samo. Jeszcze wczoraj wszystko było dobrze.

CZEMU ONA NIE ODBIERA?!

Nie no, dzwonie do Alyi. Ona na pewno będzie wiedziała o co chodzi. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Odebrała.

*Marinette*

Jestem u Alyi. Gadamy o tym co się dzieje z Adrienem, noooo i nie tylko o nim. SZCZEGÓLNIE O NAS.

- Nie chcę Cię martwić ale... myślę że on Cię zdradza. - stwierdziła Alya.

- Nie wiem co o tym myśleć. - zamyśliłam się - Alya, mam dla ciebie robotę - uśmiechnęłam się pod nosem

- No niech zgadnę... mam śledzić Agresta? - zapytała. Przytaknęłam.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. O wilku mowa. Pan Agreste przypomniał sobie o moim istnieniu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i po chwili odsunęłam przedmiot od siebie.

- Czemu nie odbierasz? - spytała - Marinette, dopiero się skarżysz na to, że Cię zdradza i nie poświęca Ci uwagi a teraz dzwoni do ciebie a ty nie odbierasz jak gdyby był ci obcy.

Nic nie odpowiedziałam. Telefon zadzwonił po raz drugi. Nie odebrałam. Adrien nie dawał mi spokoju.

- Marinette odbierz ten telefon! - krzyknęła Alya.

- Nie... jak kocha to poczeka. - odpowiedziałam bez emocji.

- No chyba prędzej Cię zostawi jak nie będziesz odbierać. - powiedziała po czym napiła się herbaty.

Telefon przestał dzwonić. Patrzyłam w niego jakbym wyczekiwała następnego sygnału ze strony blondyna ale nic się nie stało. Patrzyłam a to na Alyę a to na telefon. Może ma rację? W tym momencie zadzwonił telefon Alyi. Wzięła go do ręki.

- To Adrien - powiedziała

- Odbierz ale jakby coś, to nie wiesz gdzie jestem. - poprosiłam i podkuliłam nogi pod brodę. Dziewczyna przytaknęła i odebrała po trzecim sygnale.

- Halo? (...) Hej Adrien (...) Nie, nie wiem gdzie Marinette, nie ma jej u mnie (...) - mulatka popatrzyła na mnie i zaśmiała się cicho. Pokazałam jej kciuki w górę. Westchnęła - (...) Nie możesz się do niej dodzwonić? (...) Dobra to wiesz co ja spróbuję i zaraz zadzwonię do ciebie, okej? (...) Do usłyszenia. - dziewczyna rozłączyła się i odłożyła telefon.

- Dzięki, że mnie kryłaś. Nie mam ochoty z nim gadać. - podziękowałam.

- Spoko... - odpowiedziała.

- Będę się chyba zbierać do domu... Zaraz 20:00 a ja jeszcze muszę coś zrobić. - wzięłam torebkę i wstałam

- Jasne, nie ma sprawy. - mulatka przytuliła mnie na pożegnanie i otworzyła mi drzwi. - No to co, jutro w kawiarni?

- Wiesz co chyba jutro nie będę mogła. - uśmiechnęłam się smutno.

- Jasne, nie ma sprawy, wezmę ze sobą Nino. On zawsze się zgodzi - powiedziała przyjaciółka na co kiwnęłam głową i wyszłam z jej domu.

Gdy wracałam do swojego domu, już robiło się ciemno. Był delikatny wiatr i nie było tak gorąco. Taka pogoda jest idealna. Szłam sobie ulicą i myślałam nad tym co zrobić.

Wybaczyć zdradę? Co ja gadam, nawet nie wiem czy on mnie zdradza. A jeśli? Czy w takim razie wybaczyłabym mu? Ale co by się przyczyniło do tej zdrady? Może poświęcam mu za mało uwagi? Raczej nie... Może nie robię czegoś co by chciał i mu brakuje? No ale raczej nie ma na co narzekać...

Jestem przed swoim domem. Światło się świeci to znaczy, że mama jest w środku. Weszłam do klatki schodowej i skierowałam się do swoich drzwi. O dziwo były otwarte... Weszłam do mieszkania i co zobaczyłam? Albo bardziej kogo?

- A-Adrien?

___________________

Oto nastepny rozdzial nie chce mi sie ladnie pisac „od autorki" wiec tak pisze mam nadzieje ze zeozumiecie o co mi chodzi. Milego dnia/południa/wieczoru/nocy nie wiem wybierz sobie. Ja mam noc więc dobranoc <3

Związek na niby cz. 2 | Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz