prolog

153 8 9
                                    

No to zaczynajmy ten cyrk.
No dobra y/n no wyglądasz jak wyglądasz, i ten tego jesteś sobą po prostu i tyle lol
Żyjesz sobie w Yokohamie wiedziesz spokojne życie gdy nagle napotykasz jakiegoś gościa. Poznajesz nowych przyjaciół bla bla bla.. każdy wie jak to się zakończy więc po co pisać.
!! Z góry przepraszam za wulgaryzmy, błędy ortograficzne czy inny cringe!!

Pov. Y/n

Właśnie przyjechałam do Yokohamy niby fajne miasto ale nie mam tu zbytnio co robić... Słyszałam że tu kręci się jakaś mafia czy coś, ciekawe co oni tam robią. Może jakieś dragi sprzedają, a może całkiem co innego? Nie ważne, zastanawiam się czy lepiej nie będzie ich unikać, bo na razie nie chce sobie narobić kłopotów. Ale w sumie nic mi nie zrobią bo przecież moja zdolność coś ten tego niby fajna jakaś. No nie narzekam, lubię swoją zdolność, dzięki niej nie jestem samotna mam mojego przyjaciela Noé. Noé jest kotem. Takim fajnym czarnym Maine Coon'em (jak coś to jest rasa kota jakby ktoś nie wiedział). Zawsze mi pomagał w trudnych sytuacjach. Jak taki eee... Młodszy brat! Chyba. Sama już nie jestem pewna ile on ma tak właściwie lat. No ale wracając do mojego życia, chyba pójdę sobie na spacer. W końcu przydało by się poznać okolice zamieszkania.

~Time skip~

Jestem na mieście już chyba od 2 godzin, niby fajnie dużo budynków ciekawe miejsca i ładne widoki, ale czegoś mi jednak brakuje.

- chodź Noé, czas już wracać do domu- zawołałam do kota. - Noé? Gdzieś ty się podział?-

Nosz jprld gdzie on se poszedł. Niby taki wyuczony a jednak spierdala gdzieś co chwilę. Chyba będę musiała mu kupić smycz czy coś i będę z nim na szelkach łazić, bo ja już mam dosyć jak on tak idzie se gdzieś i wraca mega późno.

- o kurwa!- coś smyrło mnie po nodze. - to tylko ty Noé.. gdzieś ty był!-

On tylko coś odmruknął i pokazał abym szła za nim. No dobra ja i tak nie mam co w życiu robić to pójdę za nim.

No idziemy już tak z 15 min a tu nic nie ma.
Zaraz się wywalę przez te korzenie. Żeś musiał se wybrać drogę przez jakiś las. Nie no super. Widzę wyjście z tego lasu. No dobra ciekawe co tam będzie.

Wyszliśmy w końcu z lasu na jakąś plaże. No fajnie plaża super tylko po chuj ja tu jestem.
Ej czekaj, czekaj. Tam coś jest! Nie mam pojęcia co to ale coś tam się rusza w wodzie! Muszę to sprawdzić!

- chodź Noé tam coś jest trzeba zobaczyć co to- powiedziałam do kota i zaczęłam biec w stronę wody. -o kurwa! Ktoś się topi. Zajebiście. -

Zaczęłam powoli odchodzić od wody, ale mój kot debil zaczął mnie gryźć. No czego to gówno chce znowu. Jak ktoś się topi w takim miejscu jeszcze z wystającymi nogami to musi być jakiś samobójca czy chuj wie.
Nie chce mi się go ratować.

.....

.....

.....

NO DOBRA DAJ MI SPOKÓJ DEBILU JUŻ IDE PO TEGO TOPIĄCEGO SIĘ IDIOTE!!!
Wskoczyłam do wody. Dobrze że miałam zjebane dzieciństwo i sama musiałam się wszystkiego uczyć więc umiem w miarę pływać. Chwyciłam go za nogę aby sprawdzić czy jeszcze żyje. I nie zgadniecię. Jebany debil mnie kopnął. Chuj nie ratuje go. No dobra skoro ja też już w wodzie jestem to go uratuje, no ale oby mnie przeprosił chuj jebany że mnie kopię kurwa.
Chwyciłam go jeszcze raz za nogę i przepłynęłam z nim na plażę, wyjebałam go z wody i pierdolnęłam na piasek.

- kurwa to była nowa koszula...- załamanym głosem powiedziałam do siebie- no trudno kupię se nową- wstałam i poszłam to tego typa.
- nie musiałeś mnie ratować - powiedział.
- wiem ale jak już bezmyślnie wskoczyłam do wody to nie miałam co zrobić-

Typek zaskoczony spojrzał się na mnie jakby pierwszy raz widział kobietę i szybko wstał otrzepał się z piasku podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

- moja droga, ależ to zaszczyt być uratowany przez taka piękna damę, ale niestety ja planowałem popełnić samobójstwo, jednak jak zwykle mi nie wyszło - uśmiechnął się i chwycił moją rękę mocnej.
- DAZAI DEBILU GDZIEŚ TY BYŁ!!!- ktoś kto był na drugim końcu rzeki zaczął drżeć mordę. - ZOSTAW W KOŃCU TE DZIEWCZYNY I BIERZ SIE DO ROBOTY!!!-
- eh... To jest mój partner Kunikida.- westchnął
- ale partner w sensie że wy ten tego?- zrobiłam magiczny ruch ręką na oznakę tego jakiej on może być orientacj.
- co? Nie!! Nie! Nigdy w życiu! Ja nie mam zainteresowań do chłopaków. - zaczął się śmiać nerwowo, a ja spojrzałam na niego jak na debila i kiwnęłam głową.
- no dobra na ciebie chyba już czas bo ten typek tam.. jak on miał? Kunikida? Chyba tak.. czeka tam na ciebie- spojrzałam na tego typa co darł jape
- no trudno... O! bym zapomniał się przedstawić. Jestem Dazai, Dazai Osamu-
- no fajnie-
- a- ale nie zamierzasz mi zdradzić swojego imienia?- zapytał mega zaskoczony
- a muszę? I tak pewnie się już nigdy nie zobaczymy...

No i ten tego... To był najgorszy błąd jaki mogłam zrobić. Powiedzieć coś takiego. Bo okazało się że jednak zobaczymy się jeszcze i to wiele razy, no ale kto by to wiedział ja przecież nie przewiduje przyszłości co nie?
No ale w skrócie po tym jak to powiedziałam to poszliśmy w swoje strony i kontynuowaliśmy ten dzień w mega dziwnych nastrojach. Noé do końca dnia się jakoś dziwnie zachowywał, tak jakby miał okres co jest dziwne bo po pierwsze to facet a po drugie to kot... Boże czemu moje życie musi być takie dziwne...

Kto by się spodziewał że ja nagle ożyje z tym czymś, już wiem że ta książka będzie chujowa, no ale co poradzić. Wiem że przez chyba dwa lata nie dawałam żadnych oznak życia, ale no tak bywa. Weźcie napiszcie coś bo nwm czy serio mam pisać ten szit, bo ja nie jestem pewna.

969 słów jak kogoś by to interesowało. Miłego dnia czy coś.

~Die with me~ |•Dazai Osamu x reader•|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz