Siema mam na imię "she" mam lat 12. Ubrana w tym wykonaniu jestem mam brazowo-blad włosy na jedno oko nie widzę a drugie mam jak Ben ma. Mam ostre zęby. Noszę szerokie czarne bojówki a bluzkę mam bardzo długą do kolan ma kolor zielony jest ubrudzona ziemią i krwią oraz jest poszarpana i podziurawiona mam też zieloną bluzę na wzór ubrania Linka najbardziej podoba mi się w niej kaptur długi a na końcu szpiczasty.
Well zaczynamy
Obudziłam się bo Ben znowu się darł podczas grania w swoje gry. Wstałam i poszłam do kuchni coś zjeść bo była 12 spotkałam tam maskiego i Tobiego. Toby w tym czasie robił sobie gofry a masky stał koło niego. Zjadłam chleb nic nie mówiąc i zamierzałam się do wyjścia z kuchni żeby następnie udać się do mojego pokoju lecz toby zauważył moje istnienie.
Toby- o hej she co tam ?-
She- źle a u ciebie co słychać?-
Toby- u mn wsm dbrz-
Masky- a dlaczego źle ? Coś się stało-
She- po prostu taki nastrój-
Toby- masky halo ? Nie zapomnij o moim istnieniu mnie też powinneś mnie zapytać "dlaczego dobrze"-
Masky- uh atencjuszek z ciebie-
Toby-co proszę ?-
W tej chwili masky się uśmiechnął i wyszedł chyba zapalić więc poszłam za nim żeby też zapalić papierosa lecz przed tym toby rzucił mi mordercze spojrzenie prosto w oczy i czułam jak mi prześwietla duszę. Poszłam za maskym wyjęłam zapalniczkę moją ukochaną i jedyną i wyjęłam paczkę papierosów. Masky się popatrzył i rzekł.
Masky- wyrzuć to i daj mi zapalniczkę-
She-nie? Ja chcę zapalić z tobą oraz nie raz paliłam i nic mi się nie stało-
Masky- no ok pozwolę ci ale ostatni raz to robisz bo jesteś za młoda-
She- yay dziękuję ci-
Zapaliłam papierosa i szczęśliwa patrzyłam na maskiego który patrzył tam gdzie ja nie mogłam patrzeć bo nie wiedziałam gdzie patrzy.
Skończyliśmy palić w tym samym momencie.Masky- chcesz gdzieś jeszcze iść mała?-
She- C-co co ty powiedziałeś?-
Masky- czy chcesz gdzieś iść-
She- ale czemu mała?-
Masky- oj tam w żartach przyjacielskich~~-
She- aha okej-
Masky- to gdzieś chcesz iść bo bym gdzieś poszedł-
She- nie wiem może przed siebie?-
Masky- uwielbiam twoje podejście okej chodźmy-
Poszliśmy w głąb lasu spacerowaliśmy tak parę godzin aż się ściemniło i zarobiło się chłodniej. Trzęsłam się z zimna zapomniałam mojej bluzy i jej nie brałam bo myślałam, że to będzie mały spacerek.
She- m-masky możemy wracać ?-
Masky- no weź jeszcze kawałek chodźmy bo chce tam koniecznie podjąć-
She- um n-no dobrze..-
Masky- co ci ?-
She- zimo mi-
Powiedziałam załamanym głosem. Masky zdjął swoją kurtkę i mi dał.
Masky- proszę załóż to-
She- nie no wytrzymam załóż to będzie ci zimno-
Masky- nie przesadzaj i tak mi jest ciepło i już zdjąłem-