Dzień pierwszy

29 0 0
                                    


Początek był publikowany wcześniej na innym koncie, w fabule zaszły jednak ważne zmiany, dlatego zdecydowałam się na publikację od początku, niestety na nowym koncie, ponieważ do starego  straciłam dostęp.

Stażyści rozwiesili kamery już przed tygodniem. Dwóch z nich spędzało teraz każdą wolną chwilę w biurze, sprawdzając, czy każda z nich działa poprawnie. Została godzina do przyjazdu uczestników. Chris poprawiał ostatnie drobiazgi w swoim wyglądzie przed ręcznym lusterkiem, stojąc wraz z Chef'em na plaży Wawanakwa.

- Ile będziesz się jeszcze tak pindżył?- Muszę wyglądać perfekcyjnie. Świat nie widział mnie od roku. - Z pretensjami odpowiedział Chris. Chef tylko przewrócił oczami. W oddali zobaczyli płynący prom. Chris uśmiechnął się szyderczo.


***

Sama do końca nie wierzyłam, że faktycznie jestem na tym promie. Jeszcze rano niesamowicie się cieszyłam, teraz jednak, widząc wrogi wzrok byłych uczestników, miałam mieszane uczucia. Część mnie ignorowała, część próbowała przeszyć moją duszę do cna. Jedynie Gwen podeszła na moment, żeby się przywitać, jednak po krótkiej rozmowie odeszła do Courtney, która była wyraźnie zazdrosna o swoją przyjaciółkę. To będzie trudny sezon. Chris wybrał samych najlepszych. Patrzyłam lekko niepewnie, jak statek cumuje w porcie.- A oto są – rozległ się głos Chrisa, kamery były już w akcji. - Dwanaścioro zawodników wyruszy ponownie na wyścig o milion dolarów. Będzie zabawa! Powitajmy ich gorąco! Nasza ulubienica, Heather.- Daruj sobie. - Dziarsko wyskoczyła z łódki. Patrzyłam na wywieszoną listę, według której mieliśmy wychodzić. Każdy z nas znał ją na pamięć. Byłam ostatnia, a mimo to wciąż pilnowałam kolejności.- Gwen, Duncan, Courtney.- Przepraszam. Jakim prawem moje nazwisko znalazło się obok tego palanta. Moi prawnicy nie będą zachwyceni.Chris kontynuował, jakby nie zwrócił w ogóle uwagi na jej słowa. Dostrzegłam jednak, że cicho zachichotał.- Alejandro.Wyszedł jak zawsze dumny z siebie. Heather odwróciła od niego wzrok. Zeszli się pod koniec piątego sezonu, jednak związek żmij musiał się rozpaść. Internet huczał od informacji na ten temat. Ani na statku, ani teraz nie było widać między nimi żadnej zażyłości. Chyba że to kolejny element ich gry. To by było do nich podobne.- LeShowna, Cody, Mike, Scott...Zaraz ja, zaraz ja...- Cameron, DJ i nasza nowa uczestniczka, powitajcie gorąco Igę.Wyszłam pewna siebie, chociaż wcale tak nie było. Ale musiałam, żeby przetrwać. Wzrok wszystkich skierował się na mnie. Pojawiło się kilka szeptów.- Stażyści wezmą wasze bagaże – kontynuował Chris. - A wy przejdziecie do pierwszego wyzwania. Nie będzie to wyzwanie eliminacyjne. Ten sezon będzie nieco inny. Jesteście najlepszymi graczami, oprócz wiadomo kogo. - Spojrzał bezczelnie w moim kierunku. - Ale o tym niedługo się przekonamy. Przede wszystkim macie dostarczać radości widzom, a my będziemy testować waszą wytrzymałość. Wasze pierwsze zadanie będzie super wytrzymałościowe. Będzie to szaleńczy bieg wzdłuż wyznaczonej trasy, w tym cholernym upale. Na jej końcu ukryliśmy plecaki, których zawartość może wam bardzo pomóc przy biegu powrotnym. Ale taka zawartość znajduje się tylko w trzech z nich. Pozostali będą musieli dobiec bez tej pomocy. Zwycięzcy wybiorą sobie drużyny. Wszystko jasne? Więc ustawcie się na starcie.Poszliśmy we wskazanym przez Chrisa kierunku. Na plaży ustawił prowizoryczną linię startu. Ustawiliśmy się w rzędzie, gotowi do biegu. Słychać było szum cichych rozmów. Nie potrafiłam wyłapać słów. Nie wiem, dlaczego zwracałam aż taką uwagę na kamery. Wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko. Rozległ się dźwięk startu. DJ się przewrócił. Nie wiem, czy potknął się o własne nogi, czy ktoś mu w tym pomógł. Stał obok Duncana. Tyle mogę stwierdzić. Na przód wysunęli się Alejandro i Heather. Nie byli widocznie zadowoleni, że idą łeb w łeb. Alejandro zagadał do niej z ironicznym uśmieszkiem, odwróciła głowę. Mike biegł tuż za nimi. Scott trzymał się z tyłu. Straciłam z oczu jego i Camerona. Bałam się o niego, nie chciałam, by biegł obok tego przebiegłego rudzielca. Gwen i Courtney trzymały się razem. Pozostali co chwile zmieniali swoje położenie względem innych uczestników. Biegłam prawie na końcu. Nie wiedziałam, jak długi jest zaplanowany dystans, kierowaliśmy się chorągiewkami. Perspektywa złapania plecaka była kusząca, jednak według mnie niewarta włożenia w jego zdobycie całych pokładów energii. Odzyskanie jej, nawet dzięki zawartości, nie było pewne. Droga biegła przez dość gęsty las. Straciłam z oczu biegaczy z przodu. Wyminął mnie Scott.- W porządku? - Usłyszałam zdyszany głos po swojej prawej stronie. Cody.- Tak, jak najbardziej.- Nie znoszę biegać.- Spodziewałam się takich wyzwań, trenowałam. Ale też nie przepadam.- Nie zależy ci na wygranej? - Zapytał, widząc, że nie daję z siebie zbyt wiele.- Nie. - Szczerze odpowiedziałam.Nie warto było tracić sił na pogaduszki. Oboje o tym wiedzieliśmy. Porozumiewawczo się uśmiechnęliśmy. Nie wiem, ile biegł razem ze mną, ale wiem, że w połowie trasy już go nie było. Wyminęłam za to LeShowne i Duncana. Zaczęło brakować mi jednak oddechu. Upał robił swoje. Pragnienie wdawało się we znaki. Cień drzew niewiele dawał. Zerowa ilość wiatru również nam nie sprzyjała. Jestem ciekawa, czy gdyby pogoda okazała się bardziej sprzyjająca, to czy Chris zmieniłby wyzwanie na takie, które da nam w kość? Pić, błagam, pić... Piąta chorągiew, ostatnia.- No proszę, proszę, kogo my tu mamy. - Usłyszałam jak przez mgłę głos Alejandro.Spojrzałam na niego. Siedział w cieniu drzewa, z plecakiem. Pić. Odpoczywał. Plecak, zdobył plecak. Popijał schłodzoną wodę i zagryzał czekoladą. Słaniałam się na nogach. Obok niego siedziała Heather, chociaż w pewnej odległości. Również z plecakiem. Zdecydowanie dalej od nich był... Scott. Nie zauważyłam, kiedy mnie wyprzedził. Czyżby drań pobiegł skrótem? To znaczy, że nie ma dla mnie plecaka. Ledwo szłam. Bez emocji wzięłam wypchany kamyczkami plecak, który, jak się okazał miał stanowić utrudnienie dla przegrywów. Gdybym tylko wiedziala wcześniej... Odruchowo sprawdziłam zawartość, ale nie było tam niczego, co mogłoby mnie poratować.- Szóste miejsce nie jest złe. - Zwrócił się do mnie Alejandro, ale byłam zbyt zmęczona, by zareagować. - Słyszysz mnie?Dalej nic.- Zaraz my będziemy ostatni, jak nie przestaniesz siedzieć i żreć. - Oburzyła się Heather. Wyraźnie coś ukrywają. Scott na te słowa gwałtownie się poderwał.- Na razie, frajerzy! - Pożegnał nas uroczyście.- Rusz się, ptasi móżdżku! - Krzyknęła.- Biegnij, jeśli chcesz. Nikt cię tu nie trzyma.Warknęła. Czułam jego spojrzenie na karku. Wzięłam w truchcie plecak i zaczęłam podążać drogą powrotną.- Chcesz trochę wody? - Zapytał mnie niespodziewanie.- Lizus - odwarknęła Heather. - Szukasz sojusznika?Miałoby to sens, gdyby nie to, że byłam słabym wyborem i zabrzmiał, jakby faktycznie się o mnie zmartwił. Był taki przystojny. Ale znałam jego sztuczki.- Nie mam zamiaru oszukiwać. - odpowiedziałam mniej stanowczo, niż bym chciała, ale brak oddechu robił swoje. Alejandro wyraźnie się zainteresował.- Wolisz paść na twarz niż zaryzykować to, że Chris cię zdyskwalifikuje z wyzwania, za które nie ma ani nagrody, ani kary?- Mam dosyć waszego pierdolenia. Idę. Do zobaczenia na mecie! - Rzuciła drwiąco Heather i pełna siły ruszyła przed siebie. Alejandro nie ruszył się z miejsca. Pojawili się kolejni gracze.- Może.- Tylko jeden łyk. Wyglądasz słabo.Czyli jednak.Ruszyłam przed siebie. Alejandro wstał. Zaczął truchtać obok mnie. Bałam się, że jeśli reszta zobaczy nas razem, będę uznana za jego sojuszniczkę, a co za tym idzie – stracę zaufanie innych i wylecę jako jedna z pierwszych. Tak nie mogło być.- Hej, poważnie. Jeśli coś ci się stanie, nic ci po milionie.- Palant. - Rzuciłam.- Jak sobie chcesz. - Wyraźnie się oburzył. - Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem.Wyprzedził mnie. Zdenerwowałam się do granic możliwości. Musiałam dać z siebie wszystko. Oszczędzałam siły. Teraz pora pokazać, na co mnie stać. Ruszyłam najszybciej jak umiałam. Po kilkunastu metrach spotkałam Gwen i Courtney. Odpoczywały.- W porządku? - Zapytałam.- Tak, już lepiej. Courtney zasłabła. Dojdzie zaraz do siebie. Biegnij.- Nie mam jak pomóc, przepraszam.- Biegnij. - Gwen się uśmiechnęła. Nie mogłam nic zrobić.- Trzymam za was kciuki.I pobiegłam dalej przed siebie. Droga powrotna była łatwiejsza, mniej stroma. Ale zawodnicy opadali z sił. Pić... Minęłam Camerona. Był ostatni, jeszcze czołgał się po plecak. Po kilku minutach wyminęłam... Scotta, który najwyraźniej uszkodził sobie kostkę. Przy nim jednak nie miałam zamiaru zwalniać. Szedł na przód, ale chyba sam stracił nadzieję na wygraną. Po kolejnych minutach zrównałam się z Leshowną.- Skąd ty masz tyle siły? - Zapytałam zdziwiona.- Laska, to słodkie ciasteczko podarowało mi resztkę wody.- Alejandro? Pamiętasz, że przez niego wyleciałaś? Jemu nie można ufać.- To gra o milion. Normalne, że ludzie robią wszystko, by wygrać. Nie znaczy, że nie warto przyjmować pomocy.Wyprzedziła mnie. Byłam w szoku po usłyszeniu jej słów. Ale nie miałam siły bardziej ich analizować. Chciałam tylko położyć się i zasnąć. Czułam, że grunt ucieka mi spod nóg. Jeszcze tylko trochę. Dostrzegłam metę, na której był już Alejandro, Heather, LeShowna i chyba Mike. Obraz mi się rozmazywał, nie widziałam dokładnie Jeszcze parę kroków.- Mamy piątą uczestniczkę! - Wykrzyknął Chris. Upadłam na piach. A potem zrobiło się ciemno

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 07, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Totalna porażka. Słabość złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz