.Rozdział 2.- Rose

8 1 0
                                    

Zza chmur wynurzył się księżyc oświetlając swą srebrzystą poświatą nowoczesny budynek i przydrożne krzewy. Auta przemykały w ciszy po mokrej nawierzchni a przechodnie śpieszyli się do domów. W całym tym wirze zatrzymałam się przed apartamentowcem.
Wzburzona wiadomością od ojca zaczęłam przegrzebywać kieszenie w poszukiwaniu moich ukochanych Malboro i miedzianej zapalniczki.Chodź dawno rzuciłam palenie nie mogłam się ostatnio oprzeć pokusie ukojenia nerwów poprzez trujący dym.
Przed budynkiem zobaczyłam młodego chłopaka który skinął mi na przywitanie głową. - Ted zawsze jest taki miły. Pomyślałam poczym odpaliłam papierosa.

Gdy tak stałam zaczęłam rozmyślać czy warto sprzeciwiać się mojemu ojcu. Nigdy jeszcze nie odpuścił nikomu i nie udało się go zmusić do zmiany zdania. Zawsze był uparty i dąrzył do celu terroryzując wszystkich. A ja postanowiłam być pierwsza która go poskromi.

Wypuszczając dym zaczęłam przegrzebywać listę kontaktów.Wiedziałam że muszę jak najszybciej znaleźć się w rodzinnym domu. -Jest! Wyszeptałam do siebie po czym wybrałam numer. Nie trzeba było długo czekać bowiem po trzecim dzwonku usłyszałam w słuchawce donośny głos jednego z moich ochroniarzy. - Tak panno Rozalin? Powiedział automatycznie.
- Michael czarne porche o nieznanych numerach rejestracyjnych ma stać za godzinę pod moim budynkiem. Będziesz kierować, adres podam ci później.
Powiedziałam po czym nacisnęłam czerwony znacznik informujący mnie o zakończonym połączeniu. Szybko  Rzuciłam niedopałka na chodnik i dogasiłam go butem udając się w stronę wejścia do budynku. Byłam zdeterminowana żeby spotkać się z ojcem. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę windy i nacisnęłam ostatni guzik. Muzyka w windzie ewidentnie nie kontrastowała z moim nastrojem co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy. W pośpiechu Wysiadłam na jedenastym piętrze i podeszłam do czarnych drzwi. W całym tym wirze emocji zdałam sobie sprawę, że  rano zostawiłam klucze w biurze ale miałam nadzieję że moja współlokatorka znajduje się w domu.

Nacisnęłam dzwonek i czekałam , po chwili usłyszałam kroki za drzwiami i otworzyła mi dziewczyna o blond lokach i zielonych oczach. - Czy ty zawsze musisz zapominać kluczy? Zapytała dziewczyna. Przez ciebie omija mnie serial! Wskazała na telewizor przepuszczając mnie w drzwiach.
- Dobra aniołku ubieraj się za godzinę Michael po nas podjedzie. Powiedziałam i zaczęłam obserwować twarz dziewczyny na której malowało się zmęczenie i strach. Strach przed moim ojcem i przed tym co tam zastaniemy. Kate wiedziała że nie jeżdżę tam bez sensownego powodu. Wyjaśniłam jej sytuację gdy ta wyłączała telewizor. Po chwili odpowiedziała - Rose wiesz że zawsze będę z tobą. Po chwili niepewności dodała: Dlatego tam jadę, pojadę z tobą byś miała poczucie, że jestem koło ciebie i cię wspieram. Lecz wiedz, że jeśli twój ojciec znowu będzie próbował mnie w to wszystko wmanewrować wracam do domu. Powiedziała poczym obróciła się na pięcie i poszła do pokoju. Zdjęłam płaszcz , wiedziałam ile dla Kate znaczyły te słowa i byłam jej wdzięczna.
Nie zdejmując butów udałam się do pokoju i otworzyłam szafę. Wiedząc że ojciec cenił sobie elegancję zaczęłam przebierać w wieszakach szukając czegoś odpowiedniego. Wśród tunik białego materiału i dżinsowych spódnic znalazłam jedną kreacje którą nigdy nie nosiłam. Zdjęłam z wieszaka granatową jedwabną sukienkę sięgającą mi do kostek opiętą w talii i z długim rękawem. Była tym czego potrzebuje. Założywszy ją dobrałam do niej czarny pas i złote kolczyki. Zapięłam na udzie futerał na sztylet po czym włożyłam w niego srebrne cudeńko z motywem starożytnym. Wychodząc z pokoju wybrałam numer do ochroniarza z prośbą o przywiezienie podwójnej latte dla mnie i ekspresso dla Kate. W oczekiwaniu na Michaela wyszłam wolnym krokiem na balkon. W papierośnicy znajdującej się na stole znalazłam ostatniego papierosa i odpaliłam go. W ciszy i spokoju delektowałam się czernią nocy i wilgotnym powietrzem. Wybiła godzina 22 usiadłam na fotelu i pozwoliłam by moje myśli błąkały się swobodnie po mojej głowie cały czas zastanawiając się jak przekonać ojca do moich racji. Nie wiedziałam czy mnie posłucha ale musiałam spróbować . Nie chciałam krzywdzić ludzi i mam nadzieję że to zrozumie. Jakoś.

Gdy tak myślałam szklane drzwi wręcz bezszelestnie otworzyły się ukazując elegancką dziewczynę w krwistej obcisłej czerwonej sukni i  butach tak samo mrocznych oraz pięknie podkreślonych oczach. Kate w tym momencie bardzo przypominała mi moją matkę gdy była młoda mają podobny gust i takie same migdałowe szmaragdowe oczy. -Czy ty przypadkiem nie miałaś rzucić? Z rozmyślań wyrwał mnie oskarżycielski ton głosu dziewczyny. Nie zwracając uwagi na to pytanie odparłam - zamówiłam kawę. Ubieraj się musimy schodzić. I załóż płaszcz. Odprawilam Kate i wyrzuciłam niedopałka za granicę balkonu. W tym samym momencie zobaczyłam czarne porche z ledowymi lampami podjeżdżające pod budynek. Wróciłam do mieszkania narzuciłam na siebie płaszcz i razem z Kate wyszłyśmy z mieszkania.

Mroczne przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz