II

17 6 0
                                    

10.07.2020 Watford, Wielka Brytania, plaża

Gdy dojechaliśmy na miejsce wypakowaliśmy rzeczy z auta i ruszyliśmy w kierunku plaży. Na parkingu było sporo samochodów co oznaczało, że będzie ciężko znaleźć wolne miejsce blisko wody. Weekend był naprawdę gorący, tego dnia na termometrach było aż 31 stopni. Marzyłam o zimnej kąpieli. Po drodze z Rose kupiłyśmy watę cukrową, Matt wyzywał nas, że nie powinnyśmy obżerać się przed pływaniem, ale co mi tam. Rozłożyliśmy koce obok boiska do siatkówki na którym grała grupka dzieci. W międzyczasie dołączyła do nas Skay z wielką torbą przekąsek, którą niemal od razu jej odebrałam.

-Zbawienie- odparłam przytulając torbę do brzucha. Skay lekko się zaśmiała. W swoim pomarańczowym dwuczęściowym kostiumie, który pasował do jej długich platynowych włosów, przyciągała wzrok praktycznie każdego, nawet kobiet.

-Witam panią- odezwał się Connor podchodząc bliżej i skanując ją wzrokiem. -Co to za piękność nas zaszczyciła.

-Jakbyś na mnie tak zwracał uwagę- parsknęła Rose smarując się kremem przeciwsłonecznym, co oznaczało, że zamierza spędzić cały dzień na opalaniu. - Nie jest eksponatem w muzeum.

-Ty też nie, więc nie patrzę- zaśmiał się siadając obok. Podała mu krem, którym posmarował jej plecy.

Po długim namawianiu Wright na grę w siatkówkę stanęliśmy na boisku.

-Czyli dwa na dwa?- zapytał Matt podrzucając piłkę. Wszystkie biegiem ruszyłyśmy w jego stronę, był najlepszy w tą grę. Rose dobiegła pierwsza i tym sposobem wzięła go sobie do drużyny. Wstałam z piasku otrzepując ręce równocześnie patrząc na rozbawioną przyjaciółkę spod byka.

-Ja wiedziałem, że laski na mnie lecą, ale żeby aż tak- śmiał się idąc w kierunku białej linii z której miał zaserwować.

Po 10 minutach gry było 20-19, dla nich. Wygrali szmaciarze.

-Ej laski!- krzyknęła po chwili Rose podbiegając do nas o mało nie potykając się o własne nogi. Z Skay posłałyśmy jej pytające spojrzenie. - Widzicie?! Tam jest Logan Cover!

Cover chodził do naszej szkoły, był dwa lata starszy, jednak nie zdał do następnej klasy przez zbyt częste wagarowanie. Nie przepadałam za nim, za to Rose widziała go inaczej. Jako pięknego umięśnionego i wysokiego bruneta o piwnych oczach z dobrym serduszkiem.

-Ty się lepiej zajmij moim bratem. Jestem pewna, że chętnie przyjmie cię w swoich progach- powiedziałam, ale ona była zbyt zajęta wgapianiem się w Logana, aby cokolwiek usłyszeć.

-Patrzy na ciebie!- brunet spojrzał w naszą stronę. Wright schowała się za placami Skay, która uśmiechnęła się uroczo i pomachała ręką. Chłopak nie odmachał, myślę, że nawet nie zauważył, bo patrzył zupełnie na coś innego.

-Jak już to na Ciebie albo na Skay- odwróciłam się w ich stronę.

-Patrzy na ciebie przecież nie jestem ślepa- wychylała się przez ramię dziewczyny obserwując chłopaka. Jestem pewna, że mimo innego celu zauważył jej głupkowate zachowanie.

-Idę kupić jamnika - poinformowałam, co w naszym języku oznaczało idę po hot doga. Przeszłam przez plażę potykając się o nogi opalających się ludzi. Mój wzrok skupiony był na Loganie, rzeczywiście mnie obserwował, ale dlaczego?
Dotarłam pod niewielką budkę z fast foodami i zamówiłam wymarzoną przekąskę. W oczekiwaniu na zamówienie oparłam się o ścianę przeglądając Instagrama. Liam dodał zdjęcia z imprezy co niezbyt spodobało by się naszej mamie, w ręce trzymał wódkę. Po kilku minutach odebrałam zamówienie, na moje nieszczęście zapomniałam pieniędzy z torby Skay. Wypuściłam cicho powietrze, należałam do grupy osób zapominalskich.
-Zapłacę- usłyszałam głos za mną, a po chwili ujrzałam stającego obok mnie bruneta. Chłopak podał kasjerce pieniądze i odwrócił się w moją stronę z lekkim uśmiechem.

-Logan Cover- przedstawił się wystawiając rękę w moją stronę. Podniosłam wzrok niepewnie. Czego chciał? Pomimo wątpliwości podałam rękę.
-Kelly Ambrey. Co cię do mnie sprowadza?- zapytałam z zaciekawieniem w głosie. Odeszliśmy od budki nie zastawiając dojścia do kasy innym.
- Zauważyłem cię na plaży i pomyślałem, czy może nie chciałabyś wybrać się ze mną na wieczorną imprezę tutaj?- po tych słowach prawie zachłysnęłam się moją przekąską. Ja? Z nim na imprezie? Przecież go nie znam.
-Ja? - na moje pytanie wzruszył ramionami.
-Chodzisz do tej samej szkoły co ja - odparł.
Skąd wiedział? Obserwował mnie od dłuższego czasu, żeby zaprosić mnie na głupią imprezę?
- Masz 16 lat, brata Liama i mieszkasz 20 minut drogi stąd - wymieniał informacje na mój temat, a ja z szokiem tego słuchałam. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że pewnie podpytał brata na mój temat, a że on powie o wszystkim wypaplał kilka informacji.
-To jak pójdziesz? -ponowił pytanie o imprezie. Na początku chciałam odmówić, nie wiem co wpłynęło na moje kiwnięcie głową na znak tak.
- o 20 na parkingu - po tych słowach ruszył w kierunku plaży nie odwracając się w moją stronę ani razu.

*

-No co ty!- wrzasnęła podekscytowana Wright na co Connor parsknął.
-Zgodziłaś się?!
- Nie wiem dlaczego, ale tak - odpowiedziałam kończąc jedzenie.
-Musimy cię zabrać na zakupy! - gestykulowała rzucając piaskiem w Matta. Myślałam, że chłopak jej się spodobał i wolałaby mnie zastąpić.
Po długim i męczącym namawianiu dziewczyn co znowu im się udało zwinęliśmy koce i ruszyliśmy samochodem Matta do galerii handlowej.
Patrz jaka piękna - odparła wskazując na czerwoną sukienkę za szybą. Connor żył w swoim świecie, szedł za nami popijając Pepsi z lodem i oglądając zaległy mecz na telefonie.

- Nie no Rose za droga, zresztą nie chcę takiego koloru wolę czarną - gdy byłam mała uwielbiałam kolory, jednak po śmierci ojca wszystko się zmieniło. Wolałam stonowane kolory.
-Ale ty jesteś nudna - przewróciła oczami, widziałam, że to samo zrobiła Skay.
W końcu po pewnym czasie znalazłam tą idealną, czarną prawie do kolan z lekkim dekoltem. Nie lubiłam sukienek, ale na taką okazję wypadało założyć coś innego niż spodnie.
- To teraz bielizna - powiedziały równocześnie ciągnąc mnie w stronę sklepów.
-No chyba sobie żartujecie. Nie jestem typem osoby, która na pierwszym spotkaniu chodzi z facetem do łóżka. - zatrzymałam się w miejscu.

-Mówi to osoba która na wycieczce szkolnej przespała się z swoim kochanym przyjacielem bez gumki- odezwał się Matt. Posłałam mu paraliżujące spojrzenie. Tylko raz tak się zdążyło, byliśmy młodzi i głupi.

Wieczorem zrobiłam ostrzejszy makijaż niż zwykle na który poświęciłam prawie dwie godziny. Kreski wyszły mi niemal idealnie równo. Zakręciłam włosy w delikatne loki i wcisnęłam się w nową sukienkę. Dobrałam do niej białe buty Nike. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, było idealnie. Przed umówioną godziną z chłopakiem poinformowałam mamę, że wrócę późno. Jako środek transportu wybrałam autobus.

*******
1020 słów

Do następnego





To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 11, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝑻𝒆𝒂𝒓𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz