2. Melissa

5 1 0
                                    

Od tamtego zdarzenia minęło już kilka dni. Nadal boje się patrzeć w jego kierunku. Zrobiłam dość dużą głupotę. Coś czuję, że nie powinnam tego robić. Nadal zależy mi na relacji z nim. Może zapomni o tym wszystkim. Jeszcze gdybym ja o tym zapomniała.
Staram się nie zwracać na niego uwagi. Chcę być niewidoczna dla wszystkich.

Siedziałam dłuższą chwilę w spokoju i znów zaczęłam o nim myśleć. A co jeśli Matthias widział tą karteczkę? Obawiam się, że będzie chciał mnie po tym unikać. Nie zdziwiłabym się. Na jego miejscu sama bym tak zrobiła, bo przecież kto normalny, z kim chodzi się do jednej klasy w pewnym momencie próbuje zrobić coś dziwnego z czyjąś torbą, popełniając przy tym wielki błąd i na jego oczach wywala się? No właśnie... Dajcie mi zniknąć. Nie chcę o tym myśleć.
Po paru godzinach przepłakiwania w poduszkę postanowiłam wyjść z pokoju. Wyszłam konkretnie w kierunku kuchenki, aby zaparzyć sobie herbatkę na uspokojenie. Całe szczęście, że akurat nie było mojej matki w domu. Nie będzie mnie niepotrzebnie wypytywała o to, dlaczego tak wyglądam i co się stało. A zawsze takie sytuacje mnie jeszcze bardziej stresują. Czemu? Bo wiem, że ona mnie nie zrozumie. Mimo, że jest moją matką i mimo, że prawdopodobnie sama kiedyś przeżyła takie same sytuacje. A może jednak ja zbyt mocno panikuję? Znów zaczyna się mój overthinking, Znów zaczyna mi się kręcić w głowie. Jest tragicznie... Czuję, jakby podłoga ulatywała.
Nagle zza drzwi wydobył się bardzo głośny a zarazem dziwny dźwięk. Nie były to moje zwierzęta-doskonale wiem, że takich dźwięków nie wydają. Cholera... Mam nadzieję, że Chris jest w domu. Bardzo się boję... Pójdę na górę zapytać go, czy wie co się stało, a jeśli nie, to żebyśmy tam razem poszli i zobaczyli co to-sama się zbyt boję, a też nie puszczę go samego, nawet jeśli jest ode mnie starszy i często się kłócimy (chyba norma wśród rodzeństwa).

* * *

Wchodząc na górę zauważyłam, że drzwi do pokoju mojego brata są zamknięte.
-Podejrzane...- Pomyślałam.-Jego drzwi nigdy nie były otwarte. Zawsze się po mnie wydzierał, gdy zauważył, że jego drzwi są wychylone o pół centymetra. Ale mimo to postanowiłam podejść bliżej i dowiedzieć się, o co biega.
Zapukałam do jego drzwi. Nikt nie otwierał... Zapukałam po raz kolejny-nadal nic. Albo śpi, albo udaje, że nie słyszy. Ale wiedziałam, że nie mogę czekać. Dźwięki zza drzwi do domu stawały się coraz głośniejsze i coraz częstsze. A w zamian za to mój oddech coraz słabszy i szybszy. Zupełnie tak, jakbym nie mogła złapać powietrza. Przed oczami znów widzę gwiazdki, coraz więcej gwiazdek miga mi przed oczami. Zaczynam widzieć sytuacje z przeszłości... w tym ojca i tego samego mężczyznę, który go uprowadził. Oraz tego ojca, który patrzy na mnie, cały zakrwawiony i ostatkiem sił krzyczy „uciekaj!" . Nie, nie, nie! To nie może być prawda... Błagam... Znowu jestem tą samą dziewczynką, która stoi wśród płaczących ludzi stojących wokół drewnianego łóżka taty... Tą samą dziewczynką, która nie rozumie, co mówi jej mama, gdy wspomina o tym, że tatuś z pewnością patrzy na mnie z dumą z samej góry... Biegnę, próbuję uciec, ale nie mogę, coś mnie trzyma w objęciach i zwalnia mój ruch. I nagle...

* * *

I nagle budzi mnie przytulenie Chrisa. Budzi mnie jego zimny pot z twarzy i jakieś mamrotanie pod nosem. W dali widzę moją matkę, kompletnie pijaną, jak zawsze z resztą. Już wtedy wiedziałam, że Chris będzie na nią mocno wkurzony. Nienawidzi, jak matka pije, a robi to praktycznie codziennie. Jednak nadal nie mogę się ruszyć, jestem jakby zdrętwiała. Nie czuję tego, co się dzieje wokół mnie ani ze mną. Dosłownie tak, jakbym miała powrót derealizacji. Oczywiście mówię o tym mojemu bratu, który wówczas jako jedyny jest mną zainteresowany. Na co on zanosi mnie do swojego pokoju.
-Nadal nie rozumiem, co się dzieję... Chris błagam, powiedz! Przestań milczeć!- Ze złością zdejmuję jego rękę z mojej głowy.
Christ natomiast popatrzył na mnie z pewnym żalem. Ale w końcu usiadł obok mnie i zaczął mówić.
-No spoko, luz, ale zanim cokolwiek zaczniemy, to masz tu leki.-Podał mi kilka tabletek, zapewne są to jakieś witaminowe.- Zacznijmy od tego, że nie wiem, co i dlaczego to zrobiłaś, ale znalazłem cię dosłownie nieżywą w kuchni. Przybiegłem, spodziewając się, że matka coś sobie zrobiła, a niekoniecznie ty. Nawet nie wiesz, jak się przeraziłem. Jesteś jedyną osobą tu, dla której wracam do domu. Matka tylko patrzyła leżąc na kanapie obok. Jestem totalnie zdezorientowany i zirytowany jej zachowaniem. A teraz, lepiej mów co ty się odwaliło, bo mnie coś niesie-odpowiedział Chris.
-Jeśli mam być z tobą szczera, Chris, to mało pamiętam. Byłam w kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Matki raczej nie było, a przynajmniej nie upominam sobie, żeby tam była. Boże, Chris... Nawet nie wiesz, co mi się śniło... Nie chce już tam wracać, tam był znowu ojciec...
-Boże, dziecko...- Przytulił mnie. Nawet nie wiecie jakim wsparciem jest dla mnie mój brat. Po śmierci ojca tylko na niego mogłam liczyć. Bo przecież moja matka wybrała ucieczkę do uzależnień. W momencie zniknięcia mojego taty dosłownie porzuciła wychowywanie nas. Wówczas mój 10 letni brat musiał bardzo szybko dorosnąć i zająć się 4 letnia siostrą. Nie było ciekawie. A co dopiero dla niego. Stracił swoje dzieciństwo. I to całe. Aktualnie ma 24 lata, co sprawia, że zajmuje się mną już od 14 lat.

Zaraz po całej akcji postanowiliśmy, że zagramy w jakieś planszówki i pomoże mi się przygotować na jutrzejszy dzień, w końcu poniedziałek...

Przyjdzie CzasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz