3. Parasol

2 0 0
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Już od początku było dobrze - nie zaspałam, brat postanowił zrobić mi jakieś jedzenie i odwieźć mnie  do szkoły, byłam przygotowana na każdy przedmiot i na każdą sytuację. Nawet na ulewę, która wówczas panowała. Kocham jesień i jesienną pogodę. To zdecydowanie mój czas. I nawet zdążyłam zapomnieć o tamtej sytuacji.
       Przestałam się przyjmować, bo nawet jeśli nagle stanę się pośmiewiskiem klasowym, to nic nie zmieni w moim życiu- kończę szkołę.

Była dokładnie 7:15 kiedy dotarłam do szkoły. Wchodząc do klasy zobaczyłam twarz Matthiasa. Jest całkiem wcześnie. Przysięgam, że nigdy go nie widziałam, nawet gdy jeździłam z  Chrisem, moim bratem. Ale postanowiłam, że to oleję i dam sobie spokój z tą całą sytuacją. Prawdopodobnie zapomniał o tym.  Rozpakowałam się. Zaczęłam sobie powtarzać materiał z ostatnich zajęć, ale coś mi nie pasowało. Ławka, w której zazwyczaj siedzę, przestała się... kiwać? Ponownie poruszyłam moją ławką. W pierwszej chwili pomyślałam, że musieli mi wymienić ławkę na nową, ale szybko ogarnęłam, że to nie to. Moje rysunki nadal znajdowały się na drewnianym przyozdobieniu. Poruszyłam znowu, ale tym razem lekko schylając się. Zauważyłam kartkę zgiętą w bardzo duży, około dwucentymetrowy kwadrat. Niesamowite…
Moja ciekawość oczywiście nie dała mi spokoju i postanowiłam, że się trochę jej przyjrzę. Wyciągnęłam ją i wrzuciłam na blat stolika. W końcu usiadłam normalnie, mimo lekkiego bólu kręgosłupa od kilkuminutowego schylania się. Rozwijam kartkę… A tam całkiem śliczny napis;

DZIŚ, GODZINA 17:00 POD SZKOŁĄ-M.

Już wtedy wiedziałam, co się kroi. Strasznie się cieszyłam, że jednak odczytał moją karteczkę. Popatrzyłam w tył, w miejsce w którym zazwyczaj siedzi Matthias. Chciałam się ładnie uśmiechnąć, żeby dać mu znać, że go nie oleję, ale jego tam nie było. Zrezygnowana zaczęłam się powoli odwracać w kierunku tablicy, ale nie zdejmowałam wzroku z jego krzesła. I w momencie, w którym mój wzrok miał iść na tablicę, przestraszyłam się. Stał cały czas dosłownie przede mną. Musiałam się niesamowicie skupić, skoro tak się stało.

-AA!-Krzyknęłam.- O matko przepraszam, nie wiedziałam, że tu stoisz… A właściwie to szukałam cię wzrokiem iii…- Niespodziewanie przerwał mi się głos.

-Jestem Matthias, ale możesz mówić mi Matt, miło mi i przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałem raczej, żebyś się mnie wystraszyła. Ale pomijając, to jak z tym wyjściem, aktualne? Bo wiesz…- Zaczął się nerwowo drapać po przedramieniu.

-Taaak, dziś o 17, zaraz po zajęciach pod szkołą. Aktualne- Uśmiechnęłam się.

-Bo wiesz… Odpowiedziałem ci praktycznie po tygodniu, ale mogę to wyjaśnić!! Nie sprzątam tej torby, bo mi się nie chce. A z drugiej strony bałem się, twojej reakcji, bo wiem, że po tygodniu mogłaś już przestać chcieć ze mną wychodzić gdziekolwiek. Ale dobrze, że jednak wychodzimy. Dziś 17, nie zapomnij!- I ruszył w kierunku swojej ławki, delikatnie rozpychając kilka innych przez drogę.

A tak swoją drogą, nie wiem czy wspominałam. W karteczce zostawił mi również mały rysunek kotka, przesłodki gest. Mam do niego tyle pytań…

I w całkiem szybki sposób mijały wszystkie godziny lekcyjne. Cały czas roznyślałam nad tym, co może się wydarzyć. Ale wkońcu nadszedł czas spotkania.

Tak jak mu obiecałam, gotowa czekam pod szkołą. Całe szczęście, że wzięłam ze sobą parasolkę. Strasznie leje. Ale już nic na to nie poradzę, jesień, to jesień. Wkrótce od moich przemyśleń wychodzi Matthias. Ubrany w bardzo elegancki płaszcz proponuje, abyśmy poszli do najbliższej kawiarni w mieście, ale chciałby najpierw zaglądnąć do pracowni ojca i oddać mu kilka prac. W trakcie drogi wyjaśnił mi, że wspólnie malują na zamówienie, ale ostatnio jego ojciec nie czuje się zbyt dobrze, więc postanowił, że mu pomoże i weźmie kilka prac na siebie. Stąd też to odsypianie na lekcjach.

      Całe spotkanie przebiegło dobrze. Jak byliśmy w pracowni, to pokazał mi kilka swoich dzieł. Tato Matta bardzo ciepło mnie przyjął. Całkiem sporo rozmawialiśmy o sobie i jak się okazuje, mamy nawet podobne zachowania w niektórych sytuacjach. Cieszę się, że ta znajomość zaczęła się rozwijać. Matthias obiecał mi nawet, że mnie odprowadzi. Było to całkiem miłe, z racji, że mój parasol skończył z połamanym stelażem… Pożegnaliśmy się i oboje szczęśliwie odeszliśmy.

                             *    *    *

   Mimo, że spotkanie odbyło się bardzo przyjemnie, to reszta dnia nie mogła być taka sama. Po wejściu do domu zauważyłam, że mój brat płacze. Zaintrygowało mnie to. Wnet podeszłam do niego, aby dowiedzieć się, co się stało. Gdy byłam bliżej niego, zauważyłam, że w domu jest tylko on. Trochę dziwne, że matki o tej porze nie było. Zazwyczaj po 18 wracała już do domu. Ale na ten moment, ważniejsze było dowiedzenie się co się dzieje z Chrissem i wsparcie go.

-Chris, stary, co się dzieje? Dlaczego płaczesz?- Zapytałam i wzięłam w dłonie jego twarz. Przetarłam mu lekko oczy i przytuliłam się do niego.

     Chriss początkowo nie dawał rady nic powiedzieć. Dopiero po chwili, po uspokojeniu się, wyrzucił z siebie jedynie dwa słowa: m a t k a  z n ó w...
Moje serce zaczęło bić szybciej. Mój umysł zaczyna wyobrażać sobie czarny scenariusz. Znów zaczynam widzieć gwiazdy i tracę pole widzenia...

Przyjdzie CzasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz