Rozdział 10

159 11 10
                                    

Ranek. Godzina nieznana. Słońce wchodzi do pokoju przez niezasłonięte okno i rzuca swój blask na oblicze śpiących, ogrzewając je.
Dla Sasuke, który swoją twarz miał wtuloną w tors Uzumakiego Słońce nie robiło problemu, jednak dla samego Naruto już tak, gdyż boleśnie go oślepiało, gdy ten tylko próbował otworzyć oczy. Zrezygnowany westchnął i spojrzał na wciąż śpiącego w najlepsze bruneta. Nie wiedział, która jest godzina. Równie dobrze może być jeszcze bardzo wcześnie, jak i bardzo późno. Telefon leżał za daleko by go sięgnąć, a Uchiha kurczowo trzymający się go jak koala drzewa nie pozwalał na choćby mały ruch. Nie widząc innej opcji wtopił twarz w miękkie włosy młodszego, z nadzieją, że jeszcze może uda mu się zasnąć. Sen jednak nie był mu dany, ponieważ po niedługim czasie jego komórka zaczęła dzwonić dając znać, że ktoś próbuje się dobić do blondyna i praktycznie ten mógłby to olać, ale wkurzony Sasuke zaczął się przebudzać i mrucząc coś tam sobie pod nosem (nie szczędząc w przekleństwach oczywiście) kazał Naruto odebrać byle by dźwięk jakieś mega starej muzyczki ucichł, a ten mógł spowrotem iść spać.

- Tak? – spytał niebieskooki do słuchawki cicho się śmiejąc z młodszego, który wciąż przeklinał matkę i babkę dzwoniącego.

- Musimy jechać do Tokio. – oznajmił bez większych ceregieli Shikamaru. W odpowiedzi usłyszał smutny jęk Naruto.

- Ale ja praktycznie tydzień temu do domu wróciłem! Nie możesz jechać sam? Zawsze potem krzyczysz, że ci przeszkadzam i że zachowuję się jak dziecko. – burknął.

- Musisz jechać ze mną i dobrze o tym wiesz. Wyjeżdżamy w poniedziałek raczej z rana, więc nastaw się na wczesną pobudkę.

- W ten poniedziałek?

- Nie, następny. - sarknął Shikamaru - Daisuke pisał, że jest jakieś zamieszanie w pracy. – oznajmił.

- A naprawili już klimatyzacje?

- Nie wiem. W każdym razie będę po ciebie pewnie gdzieś koło 8. – i kończąc to zdanie Nara się rozłączył.

Naruto westchnął i odłożył telefon na szafkę nocną stojącą obok łóżka.

- Ej Sas, jedziemy jutro na wycieczkę. – powiedział, a Sasuke otworzył jedno oko by na niego spojrzeć.

- Jaką znowu wycieczkę... - mruknął wciąż lekko zaspany.

- Pojedziemy do Tokio, W mojej firmie mają jakieś problemy więc będę musiał iść to sprawdzić, a dlatego, że jestem twoją niańką to jedziesz ze mną.

- Bez sensu...

- Też tak sądzę. A teraz, co powiesz na jakieś śniadanie?

- Za 5 minut... - mruknął spowrotem się wtulając w poduszkę. Blondyn zaśmiał się cicho i pogłaskał go po głowie.

- Jak sobie chcesz księżniczko. - zaśmiał się i też jeszcze na chwilę położył.

                                              ***

- Sasuke..! - jęknął przeciagle - Minęło więcej niż 5 minut. Ruszaj dupe.

- Nie. - odpowiedizal krótko.

- To chociaż puść mnie, żebym ja mógł sobie iść. - mruknął próbując strzepać z siebie ręce bruneta, ale ten nie zamierzał puścić i wciąż trwał przyklejony do boku idola.

- Zastanowię się.

- Jak mnie puścisz to ci przyniosę śniadanko do łóżka. - Uchiha lekko uchylił swoje czarne ślepia, które jak dotąd były zamknięte, i skierował je na te drugie, błękitne.

Sesja Marzeń - NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz