Rozdział trzeci - grasz?

70 7 2
                                    


Pierwszy dzień w nowej szkole. Cudownie.

Zaspana ubieram szerokie jeansy z dziurami i czarny top. Do tego zakładam conversy i dużą koszule. Spinam włosy spinką i zaczynam się malować. Wyszykowana schodzę na dół i zabieram jakąś kanapkę przygotowana przez mamę. Słyszę klakson i już wiem, że reszta czeka na mnie w samochodzie, tak jak się umawialiśmy.

- Dziś już bez Eddiego? - spytałam dla żartu

Steve zaczął opowiadać o jakiejś jego ostatniej randce, wiec Robin włączyła głośno muzykę żeby nie musieć słuchać tej samej historii po raz tysięczny.

Dojechaliśmy na miejsce. Szkoła była dosyć duża, a uczniów przed nią może ze stu. Świetnie, modliłam się tylko żeby nikt mnie nie kojarzył, chociaż nie wiem czy to prawdopodobne. Wysiedliśmy z samochodu i Robin zaczęła opowiadać mi o naszym planie lekcji. Miałam naprawdę szczęście, że chodzili ze mną do klasy.
Weszliśmy do sali matematycznej na pierwszą lekcje. Steve i Robin usiedli oczywiście razem. Stanęłam na środku zdezorientowana i szukałam wzrokiem wolnego miejsca. W pewnym momencie do sali wszedł nauczyciel i zamknął drzwi. Klasa umilkła i wszystkie oczy skierowały się na mnie. No tak, on też tam był...

- Dzień dobry, jak śmiem twierdzić jest pani nową uczennicą, tak pani...?
- Wood, tak.
- Proszę usiądź, obok pana Munsona. - powiedział nauczyciel i wskazał mi miejsce obok Eddiego.

Brunet patrzył się na mnie, miał opartą głowę o swoją dłoń. Nosił dużo pierścionków. Dziś miał na sobie szerokie niebieskie jeansy, czarny t-shirt Metalliki i glany. Gdy nauczyciel nakazał mi obok niego usiąść lekko się uśmiechnął, cały czas patrząc mi się głęboko w oczy. Szybkim krokiem przeszłam przez całą salę na sam koniec. Czułam każdą pojedynczą parę oczu świdrującą moją osobę. Usiadłam obok Munsona i znowu poczułam zapach mocnych męskich perfum i papierosów. Wyjęłam zeszyt i zaczęłam przepisywać równania z tablicy. Widziałam, że Eddie przez cały czas mnie obserwuje. W pewnym momencie przysunął się do mnie i nachylił nade mną lekko.

- Następna przerwa jest dłuższa, możemy się przejść zapalić. Chcesz?.. - szepnął mi do ucha, poczułam ciepło jego oddechu na swojej skórze. Odwróciłam się do niego. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, patrzyłam mu w oczy.
- Chętnie
- Panno Wood i panie Munson proszę przestać rozmawiać! - krzyknął nauczyciel. Cała klasa się na nas gapiła. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Robin, która uśmiechnęła się i puściła mi oczko.

Gdy dzwonek zadzwonił Eddie wstał uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę. Wstaliśmy i przepuścił mnie żebym szła pierwsza.

- panie przodem - powiedział Eddie i położył rękę na moim ramieniu i lekko pchnął a ja się zaśmiałam. Trzymał ją jeszcze chwilę na moim ramieniu, lekko mnie obejmując. Zaczął mnie prowadzić i wyszliśmy ze szkoły. Szliśmy chwilę boiskiem i weszliśmy do jakiegoś lasu.

- Grasz może w d&d? - spytał
- Mhmm..
- Wiesz, mamy klub i wieczorami gramy, chciałabyś może wpaść? Dziś o 20 zaczynamy. - mówiąc to wyjął z paczki dwa papierosy i podał mi jednego.
- Możee.. - próbowałam się z nim chwilę przekomarzać
- A jak mógłbym cie przekonać?
- Nie wiemmm - dalej przeciągałam. Próbowałam go zmusić do proszenia mnie o przyjście. Popatrzył się na mnie z uśmieszkiem i przechylił głowę .
- Było by mi bardzo miło gdybyś jednak się zjawiła - popatrzył mi się na usta i zapalił swojego papierosa, a później mojego.
- Tak? To zmuś mnie. - popatrzył się na mnie trochę poważniej i podszedł bliżej.
- Dobrze, przyjadę po ciebie. Masz być gotowa na 19.

Usiadłam na drewnianym stole i oparłam nogi o siedzenia. Eddie stanął przede mną. Był dosyć blisko. Napierał wręcz na moje kolana, położył ręce na moich udach i spytał:
- A pro po, świetnie grasz na perkusji. Słyszałem pare kawałków waszego zespołu. Jesteś naprawdę utalentowana. - powiedział trochę ciszej i przemierzył mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na sekundę na moim dekolcie. Byłam lekko pochylona i zapomniałam, że miałam na sobie top.
- Dziękuje...
- Wiesz, zostało nam tylko pare lekcji, może byśmy tak.. zerwali się?
- To mój pierwszy dzień tutaj Munson!
- Nooo i dlatego chce ci pokazać więcej!
- Takk i gdzie niby byśmy poszli??
- No na przykład, tak myślałem sobie, że eeee może do mniee?..
- Wow Eddie zaprosiłeś mnie właśnie do siebie? - spytałam. Podobał mi się ten pomysł, ale chłopak widocznie się zestresował. Odszedł trochę, zakrył się włosami i zarumienił lekko - chętnie - odpowiedziałam i puściłam mu oczko, on chwile później mi też. Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść do wyjścia z lasu. Tym razem nie puścił mojej dłoni. Jego była duża i ciepła, czułam chłód jego pierścieni, miał ich dosyć sporo.
- Ładne pierścienie - powiedziałam uśmiechając się po czym zdjął dwa, ukląkł i wsunął mi na palce.
- Wyjdziesz za mnie? - Zaśmialiśmy się obydwoje. Jego dłonie były naprawdę duże, wiec pierścionki prawie by mi spadły. Trzymając się za ręce doszliśmy do vana Eddiego.

- Panie przodem - powiedział otwierając mi drzwi do samochodu.

Włączył „The four horsemen" i zaczął głośno śpiewać. Znałam ten kawałek wiec przyłączyłam się. Koncert w vanie z samym Eddim Munsonem. No pięknie. Jechaliśmy tak naprawdę tylko chwilę, nie miał daleko do szkoły. Mieszkał w przyczepie.

- Mieszkasz z rodzicami? - spytałam gdy już zaparkowaliśmy. Eddie zamiast mi odpowiedzieć szybko wybiegł z samochodu i otworzył mi drzwi z uśmiechem.
- Właściwie to mieszkam sam. Od czasu do czasu przychodzi mój wujek, sprawdza czy żyje i tyle. - odpowiedział prowadząc mnie za rękę do drzwi. - Witaj w moim królestwie! - krzyknął i otworzył drzwi. Chyba nie był przygotowany na wizytę jakichkolwiek gości, bo w przyczepie panował dosyć spory bałagan, ale w sumie czego mogłam się spodziewać po nastoletnim chłopaku mieszkającym samemu.
- Przepraszam za bałagan... Chcesz się czegoś napić?
- Nie, narazie dziękuje. Czuć zioło, palisz? - spytałam po czym Eddie spojrzał się na mnie z uśmieszkiem i wyjął z kieszeni dwa jointy.
- Chcesz?
- Jasne.

Złapał mnie za rękę i zaprowadził do jego pokoju. Wszędzie były plakaty różnych zespołów, niektórych nawet tych, których zdążyłam poznać osobiście. Na ścianie wisiała gitara, zaimponowało mi to. Usiedliśmy na łóżku. Podał mi jednego skręta i podpaliliśmy obydwoje. Zaczęliśmy się śmiać. Kto by pomyślał, że będę jarać z Munsonem?

- Palisz czasem? - spytał
-  Mieszkałam w Californii, należałam do zespołu a mój ojciec to jebany gitarzysta jednego z najpopularniejszych zespołów. Naprawdę myślisz, że nie palę? - odpowiedziałam, a on tylko przewrócił oczami i zaczął się podśmiechiwać pod nosem.
- Właściwie to dlaczego mnie polubiłaś? Nie jestem jakiś niezwykły. Napewno masz więcej fajniejszych przyjaciół - spytał
- Kto powiedział, że cie polubiłam? - dmuchnęłam mu dymem w twarz i zaczęłam się śmiać. - grasz na gitarze?
- Nieee, tak sobie tylko wisi - powiedział ironicznie i wstał. Zdjął gitarę i oddał mi na chwile swojego skręta. Zaczął grać, i to nawet nieźle. Gdy skończył krzyknęłam:
- Ewidentnie się popisujesz Eddie! - i oddałam mu jego jointa.

Czułam już to rozluźnienie w mięśniach. Naprawdę to cudowne uczucie. Siedzieliśmy jeszcze trochę w jego pokoju i rozmawialiśmy o muzyce, o moim tacie i ogólnie o mojej przeszłości. Nie czułam się nie komfortowo, wiedział jak nie przekroczyć granic, nie był nachalny. Nie jestem jakąś bardzo ufną osobą ale sprawiał, że chciałam się z nim podzielić wszystkim co spotkało mnie w życiu. Chciałam żeby mnie dobrze poznał i pozwoliłam mu na to. Gadaliśmy też trochę o nim. Z tego co się dowiedziałam to nie zdał 2 razy ostatniej klasy, to jest jego 3 podejście. Zrobiło mi się go trochę szkoda.
- obiecam ci, że dopilnuję żebyś tym razem zdał!
- Przy takiej konkurencji jak ty...
Spojrzałam na zegarek. Była 15, a ja jeszcze musiałam się trochę pouczyć i nadrobić dzisiejsze opuszczone lekcje. Skoro na 20 mam iść na zebranie klubu helfire z eddim to muszę już wracać. Zebraliśmy się i odwiózł mnie grzecznie do domu.

- Widzimy się o 19. - powiedział otwierając mi drzwi. Przytuliliśmy się na pożegnanie. Puścił mi oczko i patrzył jak wchodzę do domu.

Po przyjściu do domu przebrałam się w luźne ubrania i zadzwoniłam do Robin po lekcje. Oczywiście dopytywała się czemu nie było mnie i Eddiego w tym samym czasie ale o niczym jej nie powiedziałam. Przerobiłam tematy z dziś i poszłam wziąć szybki prysznic. Przebrałam się i chwilę poczytałam książkę. Mama znowu wyjechała na pare dni. Przyzwyczaiłam się do samotności, ale to zmuszało mnie do pragnienia atencji nawet od nieznajomych. Podobało mi się gdy byłam dla kogoś ważna i poświęcał mi swój czas. Dlatego tak bardzo ubóstwiałam Steve'a, Robin a teraz też Eddiego...

19.00 i pukanie do moich drzwi. Biegnę i otwieram. Eddie stoi a w przejściu i trzyma jakąś paczkę.

- głodna?
- Mhmm...

Przyniósł jakieś hamburgery z frytkami. To było tak słodkie z jego strony. Powiedział, że chciał żebym spróbowała, bo to najlepsze burgery na ziemi. Usiedliśmy przy stole i w ciszy jedliśmy. Po chwili wstałam i włączyłam the smiths na odtwarzaczu i zaczęłam tańczyć. Eddie zawsze stara się dopasować do kogoś swoją energią więc wstał i spytał:
- mogę prosić cię o taniec?
I zaczęliśmy tańczyć w kuchni. Śmialiśmy się, było naprawdę cudownie. Gdy piosenka się skończyła usiedliśmy do jedzenia i dokończyliśmy je.
- już późno chyba powinniśmy wychodzić - powiedział Eddie i wyszliśmy z domu. 

A więc takk..
Tym razem trochę dłuższy rozdział! Mam nadzieje, że się wam spodoba:) jak widzicie jakieś błędy, to proszę powiedzcie mi o tym. Miłego dnia/nocy<3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Eddie my love, I love you so&lt;3 | Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz