Hej, jestem Rei Tombson aktualnie mam siedemnaście lat,i mieszkam w Forks w stanie Waszynkton. Wyglądam raczej przeciętnie jestem ciemnym brunetem z prawie czarnymi oczami są na tyle ciemne że prawie nie widać źrenicy, bardzo je lubię. Ale wracając, jestem raczej chudy i mam około metr siedemdziesiąt wzrostu. Chodzę do trzeciej klasy liceum, ale zapewne czwartej nie dożyje, no tak nie powiedziałem,mam tylu prześladowców ile ziemia wysp.
Aktualnie moją najwiekszą obawą, jest to że niestety aktualne siedzie na dziewiątej czyli ostatniej godzinie moich dzisiejszych lekcji. Czyli czeka mnie zaraz wpierdol.
-Hej! Minka! Gdzie tak się śpieszysz? Jeszcze mamy zabawę do odchaczenia! - Zaczął drzeć paszczę jeden z nich a konkretniej Akai, jest wysokim brązowo-okim debilem z blond czupryną
Zacząłem biec przed siebie jak najszybciej umiem, niestety tylko tak mam szanse uciec. Nie jestem jakiś silny ale biegać potrafię. Na moje nie szczęście oni są umięśnieni i biją dość mocno. W biegłem do lasu niedaleko szkoły, mając nadzieję że im się znudzi. Są tu raczej gęste lasy tak więc mam szanse, wspiąłem się na drzewo i czekałem. Ten moment strasznie przypominał mi pierwsze igrzyska śmierci gdy Kotna ukrywała się na drzewie. W obawie że Peeta ją wyda innym trybutom.
Moje życie to igrzyska śmierci, cały czas walczę. Nigdy nie mam spokoju, a gdy już go mam przychodzi taki Akai i wszystko psuje.
Po jakimś czasie odpuścili, jak zawsze. To czas w którym wracam do domu, odpoczywam, albo opatruje rany.
Jednak dziś świat miał dla mnie inne plany.
Z racji iż siedziałem około siedmiu metrów nad ziemią starałem się schodzić powoli, oraz uważnie.
-Tam jest! - Wykrzyczał któryś z tych barczastch kumpli blondyna.
-No kurwa nie! - Wy krzyczałem gdy zobaczyłem że Akai biegnie w moją stronę, odruchowo zacząłem gnać przed siebie, lecz zapomniałem że dosłownie pięćdziesiąt metrów od miejsca w którym stałem jest dość ruchliwa ulica.
W biegłem idealnie pod rozpędzonego tira.
Chcecie więcej?
