Rozdział I "Paryż jak z obrazka"

7 3 2
                                    

Minął tydzień od pierwszego ataku "Zegarmistrza". Jak do tej pory nie było żadnych morderstw z nim powiązanych. Właściwie to w ogóle ich nie było. Można by nazwać to ciszą przed burzą i było by to jak najbardziej trafne określenie. Tego dnia również przybyłem do Paryża. Nie pamiętam bym kiedykolwiek tak szybko podróżował, może to moja ciekawość wpłynęła na tempo mojej podróży, a może to fakt, że list od Hrabiny mówił jasno, iż mam się stawić w Paryżu niezwłocznie. Gdybym miał jakoś opisać wam wrażenia z mojego wjazdu do tego miasta cóż, czułem się jak dziecko, które rodzice zabierają do lasu na wycieczkę, czułem niepohamowane szczęście, a może raczej zdziwienie, że to miasto wygląda tak przepięknie. Nie, że miasta w Wielkiej Brytanii wyglądają źle. Po prostu tyle się zdążyłem nasłuchać w ojczyźnie o Francuzach, że poniekąd zacząłem wierzyć tym plotkom. Na którejś z paryskich ulic, jeśli mam być szczery pojęcia nie mam, cóż to była za ulica. Dostałem polecenie od woźnicy, aby wysiąść z powozu i wsiąść do tego, który znajduje się po drugiej stronie owej ulicy. Zapomniałem wam wspomnieć, że sam mój dojazd oraz powrót po zakończeniu śledztwa zafundowany został przez panią Hrabinę. Uczyniłem tak jak chciał woźnica, przeszedłem na drugą stronę ulicy i wsiadłem do kolejnego powozu. Ten gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi ruszył naprawdę szybko. Równie szybko poznałem Hrabinę Juliette Demeure, doprawdy urocza kobieta.
- Witaj Willem, czy podróż do Paryża była udana? - zapytała Hrabina.
- Tak była udana, proszę wybaczyć droga pani, ale zakładam iż nie spotykamy się tu, aby rozmawiać o tym, jak minęła moja podróż. Nie będę ukrywał, że zależy mi na jak najszybszym schwytaniu mordercy, dlatego prosiłbym o jakieś szczegóły w sprawie i miejsce gdzie mogę zacząć. - odpowiedziałem jej.
- Doceniam, że tak pali się pan do rozpoczęcia swojej pracy. Proponuję jednak, byś zaczął ją od jutra, a dziś zakwaterujsz się w hotelu niedaleko stąd. Wszystko na mój koszt rzecz jasna. - dodała hrabina.
Zgodziłem się na to choć przyznam iż wolałbym zacząć swoją pracę od razu, jednak nie ode mnie to zależało. Reszta mojej podróży z nią minęła na bezsensownych pytaniach o pogodę i modę panującą teraz na paryskich salonach. Po kilkunastu minutach dotarłem do Hotelu Diue znajdującego się nieopodal katedry Notre-Dame. Katedra ta już z okna mojego pokoju wyglądała oszałamiająco. Hrabina udała się wraz ze mną do mojej kwatery, a gdy zamknęła drzwi powiedziała:
- Jutro rano przybędzie do ciebie jeden z moich ludzi, zapozna cię ze szczegółami twojej pracy. Ode mnie to wszystko życzę miłego pobytu w Paryżu szanowny panie.
Nie dała mi nawet odpowiedzieć dziękuję tylko wyszła z pokoju hotelowego. Resztę dnia spędziłem na zwiedzaniu ciekawych miejsc i obserwacji tutejszego społeczeństwa. Powiem wam szczerze, że nic nie przebije spaceru nad brzegiem Sekwany przy akompaniamencie zachodzącego słońca. Około godziny 22:00 wróciłem do moich czterech ścian i próbowałem zasnąć, choć z marnym skutkiem bowiem miasto i to wszystko wywarło na mnie tak ogromne emocje, że nie byłem w stanie zasnąć, udało mi się to dopiero po kilku godzinach i nie pospałem zbyt długo bowiem rano czekały na mnie kolejne zadania.
Następnego ranka około godziny 7:00 pokojówka przyszła do mojego pokoju i obudziła mnie dodając:
- Za chwilę przyniosę panu śniadanie oraz kawę i ciastko w ramach "deseru" o godzinie 9:00 będzie miał pan gościa, dlatego sugeruje by nie opuszczał pan hotelu do tego czasu.-.
Tak jak powiedziała tak też uczyniła. Śniadanie było naprawdę smaczne a kawa zdążyła postawić mnie na nogi po niezbyt przespanej nocy. Punktualnie o godzinie 9:00 przybył człowiek od Hrabiny, który miał mnie wdrożyć w to, co na obecną chwilę wiadomo i w to, co mnie czeka. Wymieniliśmy się uprzejmościami, porozmawialiśmy o polityce w końcu jednak trzeba było poruszyć temat mordercy.
- No dobrze Pierre, co mógłbyś mi powiedzieć o tym całym "zegarmistrzu"? - zapytałem
- Wyjątkowo ciekawy morderca. Wie, co robi i wydaje się, że wszystko dokładnie planuję, ponadto przy swoich pierwszych ofiarach zostawił list, który zakończył słowami "Do zobaczenia", a więc spodziewać się trzeba kolejnych ataków. - odparł Pierre po czym dodał:
- W liście zawarł też inicjały D.C. .-.
Bardzo mnie to zastanowiło... Jednak nie zdążyłem podzielić się swoją myślą z Pierrem, gdyż przerwał nam jakiś mężczyzna. Wbiegł do pokoju i krzyknął:
- Zegarmistrz znów atakuje... Jest kolejne morderstwo... St. Antonie... Musisz się tam udać jak najszybciej...-.
Był zdyszany, a może przerażony? Ciężko stwierdzić jednak powiedział wystarczająco dużo. "Zegarmistrz" powraca więc i ja będę miał trochę roboty. Jednak nowe morderstwo poniekąd napawało mnie optymizmem. Miałem nadzieję, że przyniesie jakieś nowe ślady, dowody, a może nawet świadków, dzięki którym sprawa ruszyła by do przodu.

Polowanie Na ZegarmistrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz