2

163 17 85
                                    

Był już następny dzień, a dokładniej wieczór. Clay właśnie szykował się na imprezę. Dziś jego przyjaciele będą grali na scenie w pewnym klubie, więc on musi tam być i chociaż udawać że się dobrze bawi, żeby nie było im przykro. Ubrać czarne jeansy i czarną koszulę. Do tego buty tego samego koloru. Miał koszule tylko tego koloru i białego, a białej nie weźmie bo może się łatwo pobrudzić. Kto wie co będzie się działo z pijanymi ludźmi i kto wie czy któryś na niego nie wyleje swojego napoju.

Przyglądał się jeszcze chwilę przed lustrem po czym wziął jeszcze telefon do kieszeni i swoje "tabletki".

Poprawił ostatni raz koszule i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Do klubu miał tylko około dziesięć minut drogi pieszo, więc postanowił nie brać ani roweru ani deskorolki.

Kiedy dotarł na miejsce docelowe już przed wejściem było słychać głośną muzykę. Zebrał się na odwagę żeby wejść do środka.

Przecisnął się przez tłum ludzi tańczących na parkiecie i podszedł do baru, gdzie akurat byli jego przyjaciele.

- cześć Dream. Jak się masz?- zapytał sapnap.

- wsumie dobrze. A ty? Jak się czujesz przed występem?

- dobrze.

Porozmawiali jeszcze chwilę, dopóki nie zaprosili ich na scenę. Musieli iść trochę wcześniej, żeby jeszcze rozłożyć sprzęt. Zaczęli grać. Clay nie tańczył na parkiecie. Nie umie. Ale piosenka bardzo mu się podobała.

Nagle popatrzył w bok i zauważył tam swoją byłą dziewczynę, a obok niej stał George, chłopak któremu wczoraj pomógł.

Jak najszybciej mógł wybiegł w klubu z nadzieją że nikt go nie zauważy. Lecz się mylił. George go zauważył.

Będąc na zewnątrz oparł się o ścianę. Zamknął oczy i wziął dwie tabletki. Wiedział że mu się przydadzą. Zakręciło mu się w głowie tak mocno, że aż zjechał po ścianie w dół i usiadł na podłodze.

- hej! Co ty robisz?- zawołał nagle znajomy mu głos.

To był George.

- o hej! Miło ciebie znowu widzieć! Ja tutaj tylko...

- widziałem że coś brałeś. Nie wymyślaj proszę żadnej wymówki.

- no brałem.

- dlaczego?

- tamta dziewczyna z którą rozmawiałeś jest moja byłą. Wczoraj poszedłem się z nią spotkać, a okazało się że ona zastawiła na mnie jakby pułapkę i wyskoczyło na mnie kilka gości którzy mnie pobili. Dlatego miałem te rany.

- o kurcze. Współczuję. Nie wiem nawet co powiedzieć.

- nie musisz nic mówić.

Blondyn zaczął powoli wstawać.

- co ty robisz?

- wracam do środka. Moi przyjaciele dziś mają koncert, dlatego tutaj przyszedłem.

- okej.

Zielonooki wszedł do środka i zauważył że jego przyjaciele dalej grają. Teraz było już trochę mniej ludzi ponieważ zaczął się smutniejszy kawałek. Było widać z sceny każdego, więc blondyn musiał coś ugrać żeby nie zorientowali się że coś brał i żeby myśleli że się dobrze bawi.

Kiedy wzrok jego przyjaciół powędrował na niego, nagle ktoś chwycił go za szyję i zaczął z nim tańczyć. Okazało się że to George.

- podziękujesz mi później. A teraz tańcz.

- okej.

Chłopacy zaczeli tańczyć w rytm muzyki. Raz za kiedy zielonookiemu zakręciło się jeszcze w głowie, lecz i tak tańczył. Kiedy skończyła się piosenka a jego przyjaciele mieli schodzić ze sceny George wziął Clay'a za rękę i wyprowadził go z klubu.

- zabiorę cię w jedno miejsce. Okej? - powiedział brunet.

- jasne.

George zaprowadził go do budowli znajdującej się blisko klubu. Wszesli do budynku i od razu pokierowali się do windy. George kliknął przycisk q winda pojechała na najwyższe piętro.

Chłopacy wyszli z windy i znaleźli się na dachu budynku. Był on tak wielki, że było widać z niego duży kawałek Londynu. Całe oświetlenie miasta w nocy wyglądało pięknie.

- ale tu jest pięknie!- krzyknął Clay.

- haha, też tak myślę.

George podszedł do prawie krawędzi dachu, lecz Dream złapał go w tamtym momencie od tyłu.

- nie podchodź tak blisko bo możesz spaść- powiedział blondyn.

- spokojnie. Ja nie spadnę. Bardziej bym się martwił o ciebie któremu może się zakręcić w każdej chwili w głowie.

Obaj odeszli w miarę daleko od krawędzi i usiedli podziwiając piękno tego miasta.

Chwilę później Clay położył sie na kolanach bruneta i zasnął, a po chwili George również zasnął.

Moment w którym należało mieć odwagę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz