3. ★

264 23 1
                                    

Do domu poszłyśmy pieszo, bo była ładna pogoda, więc po co mielibyśmy jechać autobusem. Całą drogę plotkowałam z Alą, czasami śmiałyśmy się tak głośno, że niektórzy przechodnie dziwnie na nas patrzyli. Szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło. Pod domem zauważyłam, że jedna podkolanówkę miałam na łydce, a drugą za kolanem. Często tak mam, ale no cóż... Nawet ma to swój urok. Weszłam do domu razem z Alicją, ściągnęliśmy buty i wstąpiliśmy po drodze, do kuchni. Dostrzegłam Ciastka, siedzącego na stole kuchennym.

- Jak ja Ci nie dam jedzenia, to nikt tego nie zrobi...- podeszłam do pustej miski kota, wyciągnęłam z szuflady saszetkę Whiskas i otworzyłam ją. Zwierzę zaraz poczuło woń jedzenia i zeskoczyło na podłogę, zaczęło się łasić do mnie, a gdy miska była już pełna zaczęło jeść.

- Jaki on uroczy!- oznajmiła Alicja i kucając przy Ciastku, zaczęła go drapać za uchem, a on odpowiedział jej mruczeniem.

- Chcesz się czegoś napić?- zapytałam Alę, gdy wstałam.

- Soku poproszę.- uśmiechnęła się w geście proszącym.

Wzięłam dwie szklanki napełnione napojem i z Alicją poszłyśmy do mojego pokoju.

Pomieszczenie było czerwono- szare z ciemnymi meblami. Zasłony na oknie były w czarno- białą szachownicę. Zaraz po wejściu rzucała się w oczy duża biblioteczka, na której stały książki i gry, umieszczona była po prawej stronie pokoju. Na podłodze był czarny, okrągły dywan. Po lewej stronie stało duże dwuosobowe łóżko, szafka nocna z czerwoną lampką i biurko. Na przeciwko drzwi było okno, przez które wpadały jesienne promienie słońca. Postawiłam picie na stoliku, razem z Alą usiadłyśmy na kanapie, dopasowanej kolorystycznie do zasłon. Oparłam się o kolorowe poduszki, które dodawały kontrastu i wyglądały uroczo. Alicja przyszła do mnie, bo miałam pożyczyć jej swoje buty, na imprezę do koleżanki, która przyjechała niedawno do Polski. Mamy taki sam rozmiar buta, 40, więc nie ma problemu.

●●●

~ 16:40

Ala nie umiała się zdecydować na buty przez godzinę, ale jednak udało się. Wybrała zwyczajne czarne, wysokie szpilki, które miała założyć do karminowej, rozkloszowanej sukienki. Gdy już poszła do swojego domu, ja przebrałam się w czarne legginsy, żółtą koszulkę na ramiączka i sweterek na guziki, bo w tym mundurku nie będę chodzić cały dzień. Rodzice przychodzą o 17 do domu, więc za nie długo. Zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie na szybko najprostszą sałakę. Wzięłam miskę do ręki i wróciłam do swojego pokoju. Po drodze widziałam Natalie, rysującą jakiś obrazek.

- Alicja już poszła?- zapytała odrywając się od pracy.

- Tak, niedawno. Co rysujesz?- podeszłam do niej bliżej i oparłam się o futrynę drzwi.

- Na plastykę, prace. Mam do Ciebie pytanie...- powiedziała powoli, a ja przytaknęłam głową, ponieważ przeżuwałam sałatkę- Jasiek to twój chłopak, prawda?- nieśmiało rzekła bawiąc się kredką, a ja prawie się zakrztusiłam.

- Skąd o tym wiesz?!- byłam zdziwiona bardziej, niż wtedy, gdy dowiedziałam się, że będę mieć rodzeństwo, ale próbowałam się opanować.

- No wiesz... przejrzałam twój telefon, a raczej tylu zdjęć i napisanych SMS' ów byś nie miała z przyjacielem. A poza tym, nie wierzę w przyjaźń damsko- męską.- odpowiedziała krzyżując ręce na piersi.

Spaliłam buraka ze wstydu. Znowu ta okropna sytuacja, w której nie wiem co powiedzieć... Odstawiłam miskę na bok i już chciałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam otwierające się drzwi od domu. Dzięki Ci Boże!

- Już jesteśmy! Żyjecie jeszcze?- krzykną tata z dołu, wchodząc do środka.

Natalia szybko wstała z krzesła, złapała rysunek i zbiegła ze schodów z szybkością światła. Rodzice stali już rozebrani z kurtek w holu.

- Mamo! Mamo, ładny rysunek?- zapytała podając obrazek do ręki rodzicielki.

Tata poszedł do kuchni zrobić sobie kawę.

- Śliczny! Przepraszam Cię, skarbie, ale nie mam czasu na razie...- powiedziała do Natalii, oddając jej prace.

W tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Jasiek.

- Halo?

- Ewelina, mam do ciebie pytanie...- powiedział z dużą energią w głosie.

- Tak?- uśmiechnęłam się mimowolnie do telefonu.

- Czy zechciałabyś pojechać ze mną na meet- up do Warszawy?- zapytał obojętnie.

- Ty głupi jesteś! No pewnie!- pisnęłam z zachwytu.

- To jutro po szkole podam Ci szczegóły, pa!- rzucił szybko, bo coś chyba miał zrobić.

- Cześć!- rozłączyłam się i zsunęłam się po ścianie.

- Coś się stało?- podeszła do mnie Natalia.

- Nie, nic, jadę tylko do Warszawy, do znajomych...- odpowiedziałam ciężko oddychając.

- To fajnie. Czekaj...- miała już odchodzić, ale coś się jej przypomniało.

- Hym?- zdziwiłam się lekko.

- W ten weekend jest meet- up w Wawie! Mogę jechać z tobą?- zrobiła proszącą minę.

- Nie!- odpowiedziałam szybko podnosząc się z podłogi.

Nie mogę dać się przekupić. Nie i kropka.

- A jak kogoś spotkasz przyniesiesz mi autograf?- złapała mnie za rękę.

- No dobrze...- fuknęłam i poszłam do swojego pokoju, żeby uniknąć pytań typu: Jak? Gdzie? Kiedy?

Zdjęcie... | JDabrowsky FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz