Rano około godziny 6³⁰ obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz. Wstałam, otworzyłam okno i usłyszałam moje ulubione- śpiew ptaków. Kocham tego słuchać. Podeszłam do szafy, wzięłam ubrania i pognałam do łazienki. Ubrałam jeansy z dziurami i do tego biały T-shirt.
Po wykonaniu porannej rutyny spakowałam swój plecak, czyli piórnik, zeszyty, strój i soczewki.
Wiedząc że mam jeszcze dużo czasu wyciągnęłam z mojej biblioteczki książkę i zaczęłam czytać. Nie zajęło mi to aż tak długo, bo dostałam sms-a od Charlotte.
"Lotte📚💞
O której mam po ciebie przyjść?"Spojrzałam na zegarek. 7¹⁵. Odpisałam że o wpół do 8 i wzięłam plecak, z którym zeszłam na dół. Mama właśnie przygotowała śniadanie. Pachniało pięknie. Pancake'i polane syropem klonowym z masłem na samej górze i sok pomarańczowy. Zapowiadało się pysznie. Zaczęłam jeść, a mama poszła obudzić Norę i Billy'iego. Jedzenie nie zeszło mi długo. Ubrałam swoje białe Conversy i wyszłam, żegnając się z rodzicielką. Po 5 minutach ujrzałam moją przyjaciółkę. Podbiegłam do niej i ją przutuliłam.
Ch: Miło cię widzieć Mia- powiedziała wesoło i przytuliła mnie.
M: Ciebie też Char.- odpowiedziałam z uśmiechem.
Dziewczyna na przezwisko "Char" ucieszyła się. Podróż do szkoły minęła nam jak zawsze miło. Całą drogę przegadałyśmy. Na miejscu poprosiłam Lotte, aby zaczekała, a sama podeszłam do gabinetu dyrektora po podręczniki. Spakowałam je do plecaka i wyszłam zamykając drzwi. Trochę ciężka ta torba. Podeszłam do szafek i otworzyłam swoją, pakując wszystkie niepotrzebne książki. Do dzwonka zostało jakieś 10 minut, więc stwierdziłyśmy, że poczekamy na chłopaków. Pojawił się Jasper Tylko Jasper, dla wszelkiej jasności.
M: Jasp, gdzie Hen?- zapytałam chłopaka.
J: Nie wiem, nie widziałem go dzisiaj.- odpowiedział.
M: Okej, dzięki.- powiedziałam i usiadłam na ławce przed budynkiem.
Rozmawialiśmy tak do momentu głośnego dźwięku. Dzwonek na lekcje. A Harta oczywiście dalej nie ma. Ten chłopak coś przede mną ukrywa, a ja się dowiem co. Klasa weszła do klasy. Pani zaczęła gadać, a potem sprawdziła obecność.
Chemia się skończyła, a Henryka jak nie było tak dalej nie ma.
M: On tak zawsze opuszcza lekcje?- zapytałam przyjaciół.
J: Ee tam, pare razy się zdarzyło.- powiedział Jasp.
Druga lekcja- Historia. Pani Shapen sprawdza obecność. Już 5 minut lekcji. Wtedy do klasy wparował zdyszany Hen.
H: Przeraszam, za spóźnienie. Zaspałem.- przeprosił i usiadł na miejsce.
Reszta lekcji minęła jak zwykle. Dziwne, ale ciekawe. Gdy wychodziłam ze szkoły zatrzymał mnie Henio.
H: Hej, Mia. Podobno jesteś dobra z chemi. No wiesz u mnie tak trochę gorzej. Mogłabyś mi pomóc i wytłumaczyć?- zapytał.
M: Gdybyś wcześniej poszedł spać i wstał o 7¹⁵ bez problemu byś zdążył. Co dokładniej nie rozumiesz?- zapytałam.
Poszłam z Heniem do jego domu by wytłumaczyć mu ostatni materiał z Chemii. Zgodziłam się bo w końcu jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele pomagają sobie wzajemnie.
CZYTASZ
Pomocnica~ Henry Danger// Poprawki
FanfictionOna- Superheroska ze Skrytowic On- Pomocnik Superbohatera ze Swellview Ona- Posiada wiele mocy On- Posiada tylko jedną moc Ona- Walczy ze zbrodnią od 16 lat On- Walczy ze zbrodnią od 3 lat Ona- Lubi się uczyć, zna sie na komputerach, hackerstwie i b...