one

61 3 5
                                    

Był sobotni poranek Miriam właśnie się obudziła. Kolejny nudny dzień, jedyne co w zasadzie miała robić to grać w Valoranta .
Poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie, dzisiaj padło na tosty. Dziewczyna nastawiła toster i zaczęła robić śniadanie.

𝕋𝕚𝕞𝕖 𝕊𝕜𝕚𝕡 : 𝟚 𝕙

Właśnie Miriam wróciła ze sklepu z zapasem monsteków, które odłożyła do lodówki, w której stały tylko monstery i kilka przeterminowanych jogurtów.
Następnie posprzątała w mieszkaniu. Odkurzyła dywany i pozmywała podłogi. Wyprowadziła również na spacer Collie.
Po wykonaniu tych czynności była godzina 15, więc przyszedł czas na granie z Kamilem i Julką .

𝕄𝕚𝕣𝕚𝕒𝕞 ℙ𝕆𝕍 :

Przyszedł czas na granie z Kamilem i Julką. Zazwyczaj na graniu dzieję się tyle, że ciężko nadążyć. Ciekawe co dzisiaj odwalimy. Dobra idę na discorda.
Na kanale nie było jeszcze nikogo, co było dziwne, bo Kamil zawsze wchodził wcześniej. I dobra już są.

-Hej - przywitała się Julka

-Siema - przywitał się Kamil

-No elo, co to za spóźnianie się? - zapytałam

-ja musiałem sprawę na mieście załatwić - powiedział

-a ja u lekarza byłam- powiedziała Julia

-ummm, to w co gramy? - zapytałam

-Fortnite? - zaproponował Kamil

-no spoko - odparłyśmy

Odpaliłam Fortnite i czekałam aż dołączą.
Po pół godzinnym graniu psycha siadała wszytkim obecnym. Więc zmieniliśmy grę na Valoranta.

-Ej wiecie co będę za tydzień w Warszawie może się spotkamy - zaproponowała Julka

-Jestem za - odparłam

-A ty Kamil? - zapytała Jula
Kamil się nie odezwał.

-Kamil...halo ziemia do Kamila?! - krzyknęłam

- czego się drzesz? - powiedział po chwili

-może dlatego, że od pięciu minut pytamy cię o to samo a ty nie odpowiadasz? - powiedziałam lekko zirytowana

-po jedzienie poszłem i mówiłem, że zaraz wrócę - odparł

-w sumie można było się tego spodziewać -odparła Julia

-wracając, Julka mówiła że za tydzień będzie w Wawie i czy się spotkamy - powtórzyłam to co powiedziała blondynka

-yy.... Myślę, że będzie można - odparł niepewnie

Dziwne..

Graliśmy tak przez około trzy godziny. Aż Kamil musiał iść. Na kanale zostałam ja i Jula.

-Kamil jakoś dziwnie zareagował na ten przyjazd nie uważasz? - zapytałam

-nie, wydaje ci się - odpowiedziała spokojnie

-może masz rację- odparłam

-napewno mam, teraz chodź pograć w robloxa

-ej, a my nie jesteśmy na to za stare hah - powiedziałam ze śmiechem

-niie

Tak o to wyladowałyśmy w robloxie, grze która jest uznawana za grę dla kidów. Ale cóż ja jak i Julia mamy mentalnie po pięć lat. Dobra trzeba ją na robuxy naciągnąć.

-Julietaa, giv mi robuks plis- powiedziałam

-I don't noł

-ohh plis

-ołkej, hoł macz?

- tri tałsent

(Nie mogę no, dusze sie pisząc to Hsjshshjahdudjej ~Autorka)

-dobra dość bo umieram- powiedziałam przez śmiech

-dobra- odpowiedziała mi

-ale ez, bo mam robuksy - zaśmiałam się

-dobra dość - powiedziała

Gdy skończyłyśmy grać, była godzina 21.28 . Wzięłam Collie na spacerek (Collie jest psem rasy border collie ~Autorka) . Spacerowałam z psem przez około godzinę, po pobliskim parku gdzie wręcz kochałam spacerować, mogłabym przesiedzieć w tym parku całą noc.

Udałam się do żabki po jakieś jedzenie, bo mi się skończyło. No nie licząc tych przeterminowanych jogurtów. Uhhh jak dawno nie wychodziłam z domu.

Wzięłam coś na kanapki, herbatę, kawę i chleb.

Następnie powędrowałam do mojego przytulnego mieszkanka idąc przez ten piekny park, który z każdą jesienią wyglądał coraz piękniej. Liście w prawdzie były już kolorowe, ale jeszcze trzymały się na drzewach. Szłam pograżona

ℂ𝕠𝕝𝕝𝕚𝕖 ℙ𝕆𝕍 (bo tak)

Gdy weszłyśmy do domku i moja pani udała się do jednego z pomieszczeń, do których nie mogę wchodzić gdy ona tam jest. Poszłam do miski i tam NIC nie było. Dacie wiarę??!

Nie przygotowała jedzenia postanowiłam się pobawić. Moja zabawa zazwyczaj to jest bieganie za piłką. Nie wiem jaki to ma sens, ale jest śmieszne. Zaczęłam bawić się piłką, aż nagle piłka poleciała za wysoko i coś zwaliła. Jak poszłam to wybadać, to było mokre. Kolorowe i Mokre . Pobiegłam do kuchni, żeby nie było na mnie. Mam nadzieję, że się uda.
Oho wychodzi z pomieszczenia... Trzymajcie kciuki.

𝕄𝕚𝕣𝕚𝕒𝕞 ℙ𝕆𝕍

Po przebraniu się w piżamkę, udałam się do salonu . A tam zauważyłam wywalony wazon z kwiatkami. Poszłam do kuchni gdyż wiedziałam, że Collie tam jest. Przytuliłam ją i poszłam posprzątać bałagan. Szybko się z tym uwinęłam, po wykonaniu tych czynności poszłam spać.

Valorant, Łzy i Etanol - czyli początek końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz