"(...)Bo przywilejem jest młodości
Zabawa radość przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzieć że
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie choć piękne tak kruche jest(...)"
Golden Life "24.11.94"
1.0 Rok 1994
Styczeń
Sobota, 1 stycznia, godz. 8:00 rano
W porze śniadania tata zaproponował nam wycieczkę do Warszawy, co bardzo nam się spodobało, że od razu się na to zgodziłyśmy.
― Tatusiu, a Alex też może z nami jechać? ― zapytałam smarując mojego naleśnika dżemem wiśniowym
― Nie, bo w hotelu nie pozwalają na trzymanie zwierząt. Lepiej mu będzie w domu pod opieką babci Jadzi i dziadka Antka ― odpowiedział mi tata
― Szkoda. Zapomniałam, że Alex choruje w trakcie podróży samochodem ― powiedziałam ze smutkiem zerkając w stronę psa towarzyszącego nam przy śniadaniu w kuchni
― To tym bardziej nie zabierzemy go w tak daleką drogę. Dwa dni bez nas wytrzyma ― powiedział do mnie tata ― Będziesz za nami tęsknił piesku? ― zapytał psa, który ułożył się właśnie między nim, a nogami stołu
― A mnie nie zapytasz, czy będę tęsknić jak pojadę z Wiktorem i resztą zespołu w trasę? ― zapytała mama tatę, który właśnie kończył swojego drugiego naleśnika
― Wiem kochanie, że będziesz. Nam też bez ciebie będzie bardzo smutno. Wyjeżdżasz na długo, a rozmowy telefoniczne to nie to samo, co na żywo ― odpowiedział jej popijając danie ciepłym mlekiem
― Mamusiu, a przywieziesz nam coś? ― zapytałam ją nakładając sobie drugiego naleśnika
― Oczywiście kochanie, że wam coś przywiozę. Jak mogłabym zapomnieć o moich ukochanych córeczkach. Tylko pewnie dostaniecie te prezenty z opóźnieniem, chyba że wujek Wiktor zrobi koncert w mieście do którego będziecie mogły przyjechać z tatą ― odpowiedziała miGodz. 8:20 rano
Warszawa oddalona jest od naszego Tomaszowa o sto dwanaście kilometrów, więc cała podróż zajmie nam godzinę i dziewiętnaście minut – najbliżej mamy do Łodzi – dlatego też dość często widujemy się z wujkiem Władkiem. Wujek jest reżyserem filmowym często pracującym z naszym tatą.
― Tatusiu, a jak już będziemy w Warszawie to przejdziemy się Starym Miastem? ― zapytałam ― Jeśli będzie ciepło i wszystkie będziecie chciały to tak. Przypuszczam, że temperatura tam jest taka sama lub podobna do naszej tomaszowskiej ― odpowiedział mi wciąż skupiony na jeździe
― Na miejscu zdecydujemy co będziemy robić, dobrze córeczko? ― odpowiedziała mi mama ― Odpoczniemy po podróży, zjemy drugie śniadanie w hotelowej restauracji i wtedy pomyślimy ― dodała
― Dobrze mamusiu ― odpowiedziałam jej wciąż obserwując zmieniający się za szybą samochodową krajobraz
― A ile jeszcze nam zostało drogi? ― zapytałam
― Niedługo będziemy na miejscu ― odpowiedział mi tata
― Odwiedzimy wujka Pawła albo wujka Adasia? Chciałabym ich zobaczyć zanim pojedziecie w trasę ― zapytałam mamę nie odrywając wzroku od widoków za szybą
― Nie, nie tym razem Myszko. Zapomniałam o tym, że możemy ich odwiedzić i nie zadzwoniłam przed naszym wyjazdem ― odpowiedziała mi mama ― Jeszcze będzie okazja do takiego spotkania. Może my któregoś z nich zaprosimy do siebie ― dodała
― Szkoda. Przed waszym wyjazdem już się z nimi nie zobaczę, więc pomyślałam że skoro będziemy już w Warszawie to... ― powiedziałam ze smutkiem, ale nie skończyłam zdania
― To miło z twojej strony córeczko i cieszę się, że lubisz moich kolegów z pracy, ale taka niezapowiedziana wizyta byłaby bardzo niegrzeczna. ― powiedziała do mnie mama
― To tak jakbyś ty miała swoje plany i przyszła do ciebie koleżanka bez uprzedzenia. Cieszyłabyś się z takiej wizyty czy niekoniecznie? ― zapytała po chwili
CZYTASZ
Wspomnienia Nikki: lata 1994 -2034
DiversosTo z pamiętnikiem dzieliłam się wszystkim. To w nim zapisywałam moje uczucia i emocje, a on trzymał wszystko niczym najcenniejszy sekret. Słowa przelane na papier znaczyły więcej niż trochę tuszu, to było niemal całe moje życie. Korekta tekstu: Nikk...