~Deux~

2.1K 28 2
                                    

|Hugh|
Zakręciłem wodę i odłożyłem słuchawkę prysznicową na miejsce. Jeszcze przez krótką chwilę z kabiny unosiły się gorące kłęby pary, osadzające się na szklanych ścianach przysznica i lustrze. Sięgnąłem po suszarkę, podłączyłem do prądu i skierowałem ciepły strumień powietrza na włosy. Gdy już zarówno włosy, jak i całe ciało, były relatywnie suche, owinąłem się ręcznikiem i wyszedłem z łazienki. Garderoba znajdowała się na przeciwko, więc już kilkanaście sekund później wyjmowałem ubrania z szaf. Szybko się przebrałem, założyłem mojego rolexa i wszedłem na górę. Zegar w salonie wskazywał 19:46.
"Powinna niedługo być", pomyślałem.

|Alicia|
Dojechałam windą na najwyższe, dwudzieste piętro apartamentowca. Były tutaj tylko dwa wejścia - jedno mieszkalne i jedno na dach. Nie mając wielkiego wyboru, nacisnęłam dzwonek przy białych drzwiach, prowadzących do jedynego apartamentu na piętrze. Po chwili otworzył mi młody mężczyzna, przy którym poczułam lekkie zakłopotanie.
"Widzę go pierwszy raz i już pierwsza wpadka", skarciłam się w myślach za swoją głupotę, "Po co ja się tak odstawiłam?"
- Pani do mnie, jak mniemam? - uśmiechnął się i gestem ręki zaprosił mnie do środka. - Proszę wejść.

Mieszkanie było spore, kilkupiętrowe i wyglądało na naprawdę luksusowe. Parter składał się z przedpokoju, aneksu kuchennego, jadalni i salonu, który od tejże jadalni był oddzielony kominkiem. Stanęłam przy blacie kuchennym.
- Alicia Rogers - przedstawiłam się i wyciągnęłam rękę na powitanie.
Ku mojemu zaskoczeniu, mężczyzna zamiast uścisnąć moją dłoń, podniósł ją do ust i delikatnie pocałował.
- Hugh Welsh, bardzo mi miło. Proszę się rozgościć, zaraz możemy zaczynać.
Zdecydowałam się usiąść na kanapie w salonie, stojącej przy dużym oknie (szyba pokrywała prawie całą ścianę) i położyłam torebkę na podłodze.
- Napije się pani czegoś?
- Co pan może zaproponować? - odpowiedziałam pytaniem.
- Czego dusza zapragnie - kolejny raz się uśmiechnął.
- W takim razie poproszę sok pomarańczowy.
- Nic mocniejszego? Koniak, wino, gin?
- Nie, dziękuję. Jestem samochodem.
- Jasne, już przynoszę.
Po chwili przyszedł z szklanką soku w jednej ręce i kieliszkiem koniaku w drugiej. Oba naczynia postawił na szklanym stoliku i usiadł w fotelu na przeciwko mnie. Przez dłuższy moment patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
"Facet niczego sobie", stwierdziłam, analizując w myślach jego wygląd. Czarna koszula, rozpięta przy szyi i z podwiniętymi rękawami, odsłaniała liczne tatuaże mojego potencjalnego szefa. Na lewym przedramieniu wytatuowany miał dobrze mi znany motyw ze szkieletami. Ciekawe, dlaczego wybrał akurat taniec śmierci... Bogato ozdobiona była także szyja - lis z origami, skrzydła nietoperza i oko. Może to jakaś ukryta symbolika? Równa kozia bródka ładnie komponowała się z zaczesanymi do tyłu włosami i małymi kolczykami. Wyglądały na prawdziwe diamenty, co wprawiło mnie w delikatne osłupienie. Do tego wąskie dżinsy i jordany. Cholera, był naprawdę przystojny. Spojrzałam dokładniej na jego twarz. Spojrzenie Welsha zdradzało jego pewność siebie, ale jednocześnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie pomyliłam się w kwestii mojego wyglądu.

|Hugh|
Patrzyłem przez moment na tego anioła, który okazał się być moją nową asystentką. Może nie powinienem w ten sposób myśleć o podwładnych, ale ona była piekielnie seksowna. W każdym razie, wiedziała jak działać na męską wyobraźnię. Patrzyłem się z oczarowaniem na to, jak piękną kandydatkę zesłał mi los. Jednak szybko się otrząsnąłem - przyszła tu przecież rozmawiać o robocie. Poza tym, nie chciałem, żeby zauważyła, że gapiłem się na nią jak debil.
- Będziesz tak przychodzić do pracy? - zapytałem bez ogródek.

|Alicia|
"Że co?", pomyślałam. Zdziwiło mnie zarówno to bezpośrednie pytanie, jak i szybkie przejście na ty.
- Nie - odparłam przeciągle. - To raczej strój na specjalne okazje. A co, coś nie tak?
- Zupełnie nie w tym rzecz - uspokoił mnie. - To bardziej kwestia tego, że jeśli byś tak wyglądała codziennie, to ochrona miałaby sporo kłopotu z odpędzeniem natrętnych klientów.
Roześmialiśmy się oboje. Gdy już udało się nieco rozluźnić atmosferę, Hugh przeszedł już do spraw czysto biznesowych.
- Wracając do najważniejszego, dostałem twoje CV i wygląda genialnie. Już na podstawie tego mógłbym cię przyjąć, ale chciałbym żebyś mi powiedziała coś więcej.
- To znaczy? - upiłam trochę soku.
- Na przykład, dlaczego zdecydowałaś się pracować u mnie? Z takimi kwalifikacjami można iść dużo wyżej niż mała firma handlowa.
- Ciężki temat - westchnęłam. - Zwolniono mnie z poprzedniej pracy kilka tygodni temu. Do dziś nikt nie potrzebował kogoś takiego jak ja. Tak naprawdę, nie miałam wyboru.
- Ciekawe... A dlaczego cię zwolniono?
Cisnęły mi się na usta różne wulgaryzmy, ale zacisnęłam zęby i odpowiedziałam najspokojniej, jak tylko mogłam:
- Właściciel sprzedał biznes i zainwestował w nową branżę. Bez mojej wiedzy zatrudnił kogoś na moje miejsce, a mnie odprawił.
- Pozazdrościć - pokręcił głową. - I tam też byłaś na stanowisku asystentki?
- Można tak powiedzieć. Przyjmowałam klientów, spisywałam co i za ile wypożyczyli. Plus jeszcze kilka podobnych rzeczy.

Szef [18+] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz