-To ty jesteś diabłem.. Sherlocku!
...
Ból, wyczerpanie i zmęczenie. Wszystko to czuł William w tej chwili, czy był już w piekle? Nie był pewien ale nawet nie chciał otwierać oczu. Jego plan się powiódł i tylko to miało teraz znaczenie.
Albert, Fred, Moran, Qi, Bonde, Louis... wszyscy otrzymają teraz życie w lepszej rzeczywistości, cały kraj otrzyma. Społeczeństwo się zbuntuje arystokratom, zdobędą chęć walki z niesprawiedliwością jednocześnie rujnując podział klasowy, spełniając marzenie grupy Moriarty, ten kraj będzie lepszy, tak jak planował. Piekło dla niego to uczciwa cena za wyzwolenie tysięcy ludzi z terroru nieuczciwych władz. Był na to gotowy.
Po chwili otworzył oczy z trudem, by zobaczyć że nie znajduję się w miejscu pokrytym cierpieniem złych ludzi,a w starym pomieszczeniu.
Było ono niewielkie, w rozmiarze szklarni w której Fred spędza dużo czasu pielęgnując swoje kwiaty. Sam leżał na łóżku które trochę skrzypiało, obok była drewniana skrzynia na ubrania a na przeciw stare okno z wybitą jedną szybą oraz krzesłem, które wyglądało jak nowe, nie pasujące do starego pomieszczenia, musiało być przyniesione niedawno.
Całość wyglądała jak pokój w opuszczonym domu, wszystko stare, zakurzone.
Poruszył ręką czując skurcz mięśni oraz pieczenie z niektórych miejsc. Był owinięty bandażami, to wyjaśniało materiał na lewym oku.
Nie czuł gorsetu który nosił w czasie śmierci, cóż, planowanej śmierci. Miał luźne ubranie ale nie mógł określić co to, gdyż był zbyt słaby by poruszać czymś innym niż głową i rękami z dużym trudem.
Niezdolny do niczego innego zamknął oczy, pomimo wcześniejszego spania(idk jak mogłam to nazwać)......
<33333
.....Holmes wszedł do pokoju po cichu uważając na skrzypiące drzwi, będzie musiał je wymienić. Podszedł do łóżka z ulgą widząc że czerwono oki spokojnie śpi na starym łóżku. Cud że oddycha, upadek z takiej wysokości mógł doprowadzić do śmierci albo do trwałego kalectwa. Na szczęście sam mógł w miarę możliwości się nim zająć, wymuszone lekcje przez Watson'a jednak nie poszła na marne, jedyne do czego się przydał.
Nachylając się delikatnie sięgnął wkładając kosmyk złotych włosów za ucho, podziwiając każdy centymetr twarzy, żałując jednak że nie może zobaczyć tych pięknych oczu świecących kolorem krwistej czerwieni.
William, nawet jeśli diabłem, to czemu chcesz mnie zranić? To pytanie krążyło po głowie Sherlocka odkąd ostrze boleśnie przecięło jego skórę. Ten samolubny William... Myśli że tak po prostu umrze? Po tym jak zasiadł w jego głowie? Jak doprowadzał go do szewskiej pasji zbrodniami idealnymi? Jak sprawił że jego serce zabiło mocniej przy pierwszym spotkaniu?
Tak samolubnie...
-Każesz czekać na siebie już tydzień, Liam- zmartwiony głos rozbrzmiewał w cichym pokoju- kiedy w końcu się obudzisz?
Nawet po dłuższej chwili odpowiedź nie nadeszła, sprawiając że grymas na twarzy Sherlocka się powiększył.
-nie myśl, że odejdziesz.-lodowaty głos był ostatnim co usłyszano przed zamykaniem drzwi.⊂(◉‿◉)つ⊂(◉‿◉)つ⊂(◉‿◉)つ⊂(◉‿◉)つ
Wiem nie jest to najlepsze ani za długie ale za niedługo pojawi się kolejna i ostatnia część, trochę pokrzywdzę Williama a przynajmniej mam to w planach.
Przepraszam za wszystkie błędy interpunkcyjne, ortograficzne i wszelkiego rodzaju.
Ten ff powstał w ramach wymiany, więc niech się cieszy więcej osób.
Ogólnie tyle ode mnie
CZYTASZ
Yandere Sherlock Holmes x William James Moriarty- inna historia
Science-Fiction<3333333 William, nawet jeśli diabłem, to czemu chcesz mnie zranić? To pytanie krążyło po głowie Sherlocka odkąd ostrze boleśnie przecięło jego skórę. Ten samolubny William... Myśli że tak po prostu umrze? Po tym jak zasiadł w jego głowie? Jak dopro...