VIVIAN
Dopiero kiedy docieram do apartamentowca, oddycham z ulgą.
Zamykam za sobą drzwi, wyglądam przez wizjer, sprawdzając, czy nikt przypadkiem mnie nie śledził. Oddycham z ulgą, kiedy nikt nie pojawia się na korytarzu, opieram się o drzwi i zesuwam na dół, chowając twarz w dłoniach.
Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego...
Że za sprawą faceta, któremu ukradłam kilkanaście tysięcy dolarów, jakiś typ będzie mi groził, twierdził, że należę do niego i że mam zostać jakąś pieprzoną dziwką, która ma urabiać jego wspólników, tylko dlatego, żeby zebrać więcej szmalu.
To wszystko mnie przeraża. Do tej pory sama wybierałam sobie mężczyzn. Sama decydowałam o tym z kim i kiedy, będę się spotykać, a już co najważniejsze nigdy nie pozwalałam, aby żaden facet odnosił się do mnie w tak chamski i obrzydliwy sposób.
A ten mężczyzna? To przeciwieństwo wszystkich, jakich miałam do tej pory.
A jednocześnie, kiedy znajduje się blisko niego dzieje się ze mną coś złego, coś, co nie koniecznie mi się podoba.
Bo to zawsze ja ustalam zasady.
Kiedy telefon w torebce zaczyna wibrować, mój oddech nieznacznie przyspiesza. Powolnym ruchem wyciągam go z torebki i z przerażeniem spoglądam na wyświetlacz iPhone.
Oddycham z ulgą, kiedy na ekranie ukazuje się imię mojej najlepszej przyjaciółki.
- Vivian? - słyszę jej uniesiony głos. - Co się z tobą dzieje na Boga? Od pieprzonego tygodnia nie dałaś znaku życia!
- Przepraszam. - szepcze cicho do słuchawki telefonu. - Po prostu musiałam odpocząć.
- Viv? - pyta z podejrzliwością w głosie. - Znam cię aż za dobrze, żeby uwierzyć w to twoje ,,musiałam odpocząć". Mów do cholery co jest grane.
Cholera! Wiedziałam, że tak będzie... Wiedziałam, że moja najlepsza przyjaciółka nie uwierzy w moje bajeczki wymyślone na poczekaniu.
Ale co ja mam jej powiedzieć? Że jakiś facet, prawdopodobnie gangster grozi mi pieprzoną giwerą i posłaniem do piachu?
- Vivian! Jesteś tam? - ponownie podnosi głos.
Odkładam telefon na posadzkę, włączam na głośno mówiący i przecieram twarz dłońmi.
Waham się. Wiem, że nie wcisnę jej kolejnego kitu wymyślonego na poczekaniu, ale to, co chce jej przekazać nie jest normalne, to jest wręcz chore.
- Tak, jestem Em. - odpowiadam, a następnie przełykam gardłowo ślinę i decyduje się na wyjawienie prawdy. - Pamiętasz, jak mówiłam, że mam już dość Williama i chce się ulotnić?
- Pamiętam.
- Próbowałam go jeszcze jakoś znosić, bo było mi to na rękę, ale kiedy wyznał mi miłość i zaproponował wspólne mieszkanie, po prostu musiałam uciec.
- To dupek. Zwykła egoistyczna świnia, która myślała tylko tym swoim sflaczałym fiutem. - przez chwile na mojej twarzy widać uśmiech. To prawda, kutas Williama nie należał do dużych. Wręcz przeciwnie zawsze wydawało mi się, że ma z tego powodu jakieś dziwne kompleksy. Ile razy widziałam, jak w łazience oglądał swojego penisa przed lustrem i mamrotał cos do siebie. Miałam z tego wszystkiego niezły ubaw. - Chwila. Jest jeszcze coś prawda?
- Wszystko się popieprzyło, Emily. - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Dokładnie dwa dni temu wybrałam się na gale charytatywną. Poznałam nowego faceta, trochę pogadaliśmy, postawił mi drinka, a kiedy musiał mnie na chwile zostawić, ktoś zagłuszył mój spokój.
CZYTASZ
INDESTRUCTIBLE
RomanceUwodziłam, grałam, kusiłam... Byłam piękną kobietą, której mężczyźni pożądali. Wszystko szło po mojej myśli, dopóki na mojej drodze nie pojawił się tajemniczy mężczyzna. Myślałam, że zdołam owinąć sobie go wokół palca, jak wszystkich pozostałych. Je...