VIVIAN
Wchodzę do przyciemnianego samochodu, właściwie na drżących nogach, co rusz zerkając na faceta, który dopiero po chwili zamyka za mną drzwi i wsiada na miejsce pasażera obok siedzącego z boku kierowcy.
Dopiero kiedy kiwa głową mężczyźnie, ten rusza, zerkając wcześniej w lusterko.
Jedziemy w całkowitej ciszy. Co rusz otwieram usta, aby coś powiedzieć, ale kiedy już z moich ust ma paść jakieś słowo, gula gardle nie za bardzo mi na to pozwala.
Jestem tak strasznie przerażona, że nie potrafię się nawet ruszyć.
- Dokąd jedziemy?
Kiedy tylko wypowiadam te słowa, obaj faceci jednocześnie spoglądają na mnie w lusterku, a następnie wymieniają się głupkowatym spojrzeniem, żeby po chwili totalnie mnie zlać.
- Nie jesteście zbyt rozmowni. - próbuje dalej. - Powtórzę pytanie. Dokąd mnie zabieracie?
- Posłuchaj, laleczko. - w końcu odpowiedzi udziela jeden z mięśniaków. Odwraca się do mnie i mierzy mnie pełnym złości, wściekłości oraz podminowania spojrzeniem. - Jeśli za chwile się nie zamkniesz, to gorzko tego pożałujesz, rozumiesz?
Patrzę na niego całkowicie wytrącona z równowagi. Strach i lęk, który czułam jeszcze kilka chwil temu, zastępuje miejsce podminowaniu i wkurwieniu.
Co za chamski i bezczelny typ. Zapytałam spokojnie, gdzie jedziemy i nawet z grzeczności wypadałoby odpowiedzieć na moje proste pytanie. Ale nie... Facet wyjechał z jakąś głupią groźbą, której pewnie i tak nie spełni, ponieważ jego szef sprałby go na kwaśne jabłko.
I w ogóle, o co ta cala spina? Przecież nie zapytałam ,,jak dolecieć na księżyc?"
Wzdycham ciężko i zostawiam to pytanie mimo uszu.
Pewnie znając moje głupie szczęście, mięśniak poskarżyłby się swojemu szefowi i dopiero wtedy miałabym przejebane.
- Rozumiem.
Po kilkunastu minutach docieramy na miejsce.
Ale kiedy jeden z mężczyzn, który kilka chwil wcześniej mi groził, na siłę wypycha mnie z tylnego siedzenia i ciągnie za ramię, zwyczajnie nie wytrzymuje.
- Puść mnie, ty pieprzony dupku. - wyrywam mu się. Na początku moje próby uwolnienia się są dość chaotyczne i bezmyślne, ale kiedy facet bezczelnie się szczerzy, lustrując moje ciało jak jakieś jebane trofeum, uderzam go kolanem w jaja. Wtedy momentalnie mnie puszcza i łapie się rękami za klejnoty, sycząc z bólu.
- Ty suko. - syczy przez zaciśnięte zęby, zbliżając się w moim kierunku z jebanym mordem w oczach. - Pożałujesz tego.
- Zostaw ją Max.
Kiedy tylko słyszę te słowa, moja wściekłość jedynie przybiera na sile. Zaciskam, pięści tak mocno, że aż czuje napływ bólu.
Dopiero po chwili spoglądam w kierunku Christiana, który zmierza w naszym kierunku, z rekami w kieszeni materiałowych czarnych spodni. Ma podwiniętą koszule w tym samym kolorze, a na dłoni sporej wielkości tatuaż. Niestety z tej odległości nie jestem w stanie powiedzieć, co przedstawia.
CZYTASZ
INDESTRUCTIBLE
RomanceUwodziłam, grałam, kusiłam... Byłam piękną kobietą, której mężczyźni pożądali. Wszystko szło po mojej myśli, dopóki na mojej drodze nie pojawił się tajemniczy mężczyzna. Myślałam, że zdołam owinąć sobie go wokół palca, jak wszystkich pozostałych. Je...