17. silent

564 46 13
                                    

CISZA TO STAN ośrodka w którym nie występują absolutnie żadne dźwięki. Tak brzmi jej definicja, ale myślę, że jeżeli ktokolwiek spojrzałby na to co się dzieje a raczej co właśnie się "NIE DZIEJE" pomiędzy mną a Edwardem Munsonem mógłby spokojnie odrzec, że cisza to moja relacja z owym Brunetem.

Od kiedy wydarzyło się to "coś" pomiędzy nami nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słowa a ja chwilę po bezmyślnym pocałunku zabrałam klucz z komody i wyszłam z przyczepy zostawiając go bez żadnego słowa wyjaśnienia. Teraz kiedy patrzę na to z perspektywy dwóch dni to było to nieco bezmyślne szczególnie, że to ja wykonałam pierwszy ruch, ale to był impuls. Nieprzemyślany ruch, który przez chwilę wyglądał na taki w którym konsekwencje nie istnieją. Niestety cholernie się myliłam...

PONIEDZIAŁKOWY PORANEK okazał się cholernie ciężki. Szczególnie, że intensywne przemyślenia wczorajszego wieczoru nie dały mi się porządnie wyspać jednak podjęłam decyzję. Muszę porozmawiać z Edwardem Munsonem i wytłumaczyć mu, że to co się stało było pod wpływem impulsu i cholernie żałuję, że miły i przyjacielski wieczór przerodził się w pełne niezręczności chwilę.

Kiedy Margarett odstawiła mnie pod budynek szkoły złapałam głęboki wdech i zaczęłam ze stresu bawić się pierścionkami na mojej dłoni. Edwardzie Munsonie gdzie jesteś? Przeszukując co nowe korytarze nie udało mi się trafić na chłopaka a kiedy ostatnim miejscem jakie miałam odwiedzić był pokój muzyczny usłyszałam z niego dźwięk gitary oraz cichy, kobiecy śmiech. Kojarząc skądś ten charakterystyczny sposób gry wychyliłam się lekko doznając nie małego szoku. Brunet z czekoladowymi oczami stał z gitarą nad ciemnowłosą Cindy Harmon siedząca na ławce i uśmiechającą się uroczo. W pewnej chwili nie wiadomo czemu poczułam się cholernie oszukana tak samo przez koleżankę jak i bruneta, ale przecież nie miałam do tego prawa. Żadne z nas nie obiecywało sobie czegokolwiek więc z zamiarem wycofania się obróciłam się jednak zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch mój plecak uderzył we framugę drzwi co spowodowało nie mały huk. Niestety nie udało mi się uciec na czas gdyż dwójka nastolatków natychmiast wybiegła ze sali chcąc sprawdzić co się dzieje.

- Przepraszam ja po prostu... Ja tylko... Przepraszam. - Nerwowo westchnęłam i nie patrząc na twarze osób stojących przede mną szybkim ruchem pobiegłam w stronę schodów z których jak najszybciej zeszłam. Chyba mi nie dobrze. Znalazłam się szybciej przy budce telefonicznej niż komukolwiek mogłoby się wydawać i wybrałam numer Margarett.

- Ciociu okropnie się czuje, strasznie mi niedobrze. Klucze są dalej za tym kwiatkiem? Chyba wrócę do domu. - Starając się opanować drżenie głosu trzymałam przy uchu słuchawkę.

- Tak, dalej tak są. Potrzebujesz czegoś? Przyjechać po ciebie i kupić ci coś? - Margarett spanikowanym głosem wzięła sobie do serca moje słowa. W końcu od kiedy w wieku 6 lat dostałam pierwszego poważnego bólu brzucha kobieta przy każdej mojej chorobie okropnie panikuje.

- Nie, Do domu nie jest wcale tak daleko a ja dam sobie radę dziękuję. Zadzwonię jeżeli będzie się coś działo.

Rozłączając się wzięłam plecak na ramię i rozpoczęłam bardzo niezręczna wędrówkę w stronę domu mijając przy tym wiele osób, które dopiero co wchodziły na teren szkoły - o dziwo nie znalazł się w nich Peter.

Rzuciłam się na łóżko z paczką tanich chipsów zaczynając robić analizę. Jade Martin - między tobą a Edwardem Munsonem nie ma zupełnie nic. To był tylko jeden niewinny skok w bok, których pewnie chłopak ma ogromnie wiele.

Jade Martin za dużo o tym myślisz

Zależy mi, nie zależy mi, na czym w ogóle miałoby mi zależeć? Po co? Ledwo się znamy. To był jeden jedyny raz. Jedno trzeba mi przyznać. Jestem bardziej bipolarna niż połowa nastolatków tego wieku.

Połowa paczki chipsów zniknęła w zatrważającym tempie a ja odkładając ją na stół pochłonęłam się w leżeniu na wygodnej, pomarańczowej kanapie dopóki moich myśli nie zagłuszył dźwięk telefonu. Narzekając głośno na koniec mojego spokoju wstałam wierząc, że pewnie Margarett martwi się o to jak się czuje.

- Margarett czuje się okej naprawdę. Odpoczywam i chyba oprócz tego, że będę chora to nic mi nie jest.

- Jade? - Jakież było moje zdziwienie kiedy zamiast głosu ciotki usłyszałam męski ton, którego nie mogłam pomylić z nikim innym jednak niestety w jego nucie wyczułam, że coś nie jest okej.

- Brałeś coś prawda? - Moje słowa zostały okryte ciszą. Zresztą czego modłami się spodziewać? Myślę, że cisza stała się naszym wspólnym atrybutem.

- Czemu dzwonisz do mnie tylko wtedy kiedy jesteś naćpany Munson?

- Słucham? - zdziwienie chłopaka było tak ogromne, że jego słowa zostały wręcz wyszeptane.

- Były całe dwa dni od naszego... Incydentu. - zatrzymałam się na chwilę biorąc głęboki wdech dla uspokojenie. - Ja też mogłam coś z tym zrobić, ale kiedy chciałam pogadać z tobą w szkole to byłeś ogromnie zajęty a ty zamiast chęci pogadania ze mną w cztery oczy dzwonisz do mnie naćpany. Dlaczego?

cisza

Odłożyłam słuchawkę opierając się o zimną, białą ścianę i powoli opadłam na dół.

Najpierw Paola zaczyna się pode mnie podszywać, potem Netta wyznaje mi miłość, której nie potrafię odwzajemnić a na samym szarym końcu ciągnie się Eddie, który zaczyna budzić we mnie silne emocje których nie chce w sobie mieć.

Chyba naprawdę jestem chora, ale nie mogę stwierdzić czy to nie siedzi w mojej głowie.

MUNSON TEŻ NIE znosił sytuacji, która działa się wokół niego najlepiej. W końcu nie codziennie dziewczyna z którą twoja relacja wygląda jak "frenemies" cię całuje prawda? I to jeszcze w taki sposób, że nie możesz za żadne skarby o tym zapomnieć ani pozbyć się tego widoku z głowy.

Narkotyki w przypadku aż tak wielkiego pogubienia emocjonalnego wydawały się najlepszą opcją, ale okazało się że przy ciemnowłosej rozmowa nawet z narkotykami nie jest prosta. Właściwie najgorsze w tym wszystkim było to, że Eddie przy tej całej sytuacji czuł się jak mały chłopiec, który dostał reprymendę za podkradanie cukierków.

Z jednej strony chłopaczek czuł się winny, że osoba dorosła nakryła go na kradzieży tak cennych w tamtych czasach słodkości a z drugiej strony nie żałował, że zdobył to czego chciał.

Uczucia dla Eddiego Munsona zawsze były tematem tabu a szczególnie te romantyczne. Właściwie to nigdy nie miał nikogo doświadczonego w tematyce takich sytuacji, aby dopytać się go co wypadałoby zrobić.

Eddie Munson zwyczajnie pogubił się w uczuciach do Jade Martin o ile takowe istniały.

I myślę, że działało to też w drugą stronę...

Mx

Dobry wieczór, Jak się dziś macie? Mam nadzieję, że wszystko u was okej i dziękuję za przeczytanie dzisiejszego, piątkowego rozdziału.

MAŁY KOMUNIKAT
Na podstawie ankiety na story instagramowym na koncie (mxercaa) powstała grupa na której można poznać wspaniałe osoby zaangażowane z wattpada tak jak i zresztą seriale :P Jeżeli ktoś jeszcze byłby chętny do nas dołączyć w jakimkolwiek celu (nawet luźnym popisaniu) to serdecznie zapraszam! Wystarczy dać mi znać na pv, że jest się chętnym.

DODATKOWO
Dzisiejszy (mocny) jak na mój odbiór rozdział chciałabym zadedykować mojemu wieloletniemu koledze tzn. KUBIE, który swoimi głosówkami na których wydaje różne dziwne dźwięki natchnął mnie do pracy. Serdecznie pozdrawiam!

A teraz życzę wam wszystkim jak zwykle
Miłego dnia / Spokojnej nocy!

Mxerca

Maneater | Eddie Munson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz