Steve Harrington siedział na łóżku w pokoju Eddiego Munsona. Długowłosy chłopak miał być w przyczepie już dziesięć minut temu i gdyby nie fakt, że jego wujek nie wyszedł jeszcze do pracy Harrington musiałby stać w deszczu na zewnątrz. Nie miałby do niego pretensij za to, że się spóźnia gdyby nie fakt, że ten się spóźnia bo miał sprzedać dragi jakiejś dziewczynie z jego klasy. Siedząc tak Steve zastanawiał się nad rzeczami o których chciał z nim dzisiaj porozmawiać.
-Przepraszam, spóźniłem się Kochanie.-Eddie jak na zawołanie pojawił się w drzwiach pokoju i uśmiechnął się przepraszająco do swojego chłopaka.
-Tak spóźniłeś się.-Tylko tyle odparł Steve uśmiechając się przy tym smutno, Munson widząc to jak najszybciej przybliżył się do niego składając pocałunek na jego ustach, chcąc się zbliżyć położył ręce na jego tali i go przysunął.-Eddie.-Między pocałunkami starszy odepchnął go lekko i spojrzał na niego poważnie.
-Słucham.-Uśmiechnął się lekko i również spoważniał.
Steve wstał i zaczął kręcić się po pokoju, nie chciał o to pytać żeby nie zepsuć relacji między nimi jednak słowo bzdura dalej latało mu po głowie. Pomimo pogodzenia się z Nancy ta jedna scena z łazienki powracała do niego za często. Postanowił jednak usiąść z powrotem, ubezpieczał się wrazie nagłych zawrotów głowy.
-Czy ty. Czy ty mnie kochasz?.-Wypowiedział w końcu to pytanie obserwując jego reakcje. Oczy czarnowłosego zamknęły się na chwile przy czym towarzyszyło ich lekkie westchnienie i jak wcześniej można było na jego twarzy dostrzeć nutkę rozbawinie tak teraz dało się dostrzec tylko powagę i smutek.
-Steve.-Wychrypiał cicho kładąc dłoń na moim udzie.-Ja nie mogę. Gdzie idziesz?-Zadał pytanie będąc bardzo zdezornietowanym i Steve mu się nie dziwił, każdy by tak zareagował gdyby wasz chłopak nagle wstał i chciał wyjść.
-Skoro to wszystko to bzdura nie widzę sensu dalszej rozmowy.-Popełniał ten sam błąd co z Wheeler, zamiast spokojnie porozmawiać on chciał się ulotnić, rzadko kiedy miał okazje rozmawiać o uczuciach dlatego zawsze reagował tak pochopnie.
-Stój.-Jak najszybciej stanął między drzwiami, a brunetem.-Nie powiedziałem, że to bzdura, nie wiem dlaczego tak pomyślałeś.
Harrington po kilku próbach dostania się do drzwi zrezygnowany usiadł na łóżku chowając twarz w dłonie. Był przygnębiony tym, że ta cholerna Nancy Wheeler dalej na niego wpływała.
-Wyjaśnisz mi?-Po krótkiej chwili Eddie postanowił kucnąć przy Steve'iem.-Nie musisz poprostu chcę zrozumieć.-Ciche skrzypnięcie łóżka mogła usłyszeć tylko ich dwójka gdy ten siedzący postanowił się położyć.-Okej, a więc leżymy.
Żaden się nie odzywał, leżeli tak i patrzyli w sufit. Cisza między nimi nie należała do najprzyjemnieszych ale nie była też najgorsza. Eddie postanowił zamknąć oczy czując jak zmęczenie z całego dnia w końcu go dopada aż nagle usłyszał cichy głos chłopaka obok.
-Kilka lat temu, gdy byłem jeszcze z Nancy poszliśmy na imprezę i ona za dużo wypiła zaczęła mówić, że miłość między nami to bzdura, że my to bzdura. Na następny dzień chciałem z nią pogadać ale ona nie potrafiła powiedzieć głupiego kocham cie dlatego teraz zachowuje się jak pajac.-Edward wpatrywał się w lewy profil Harringtona, nie odzywał się wyłącznie słuchał, chciał go wysłuchać był to pierwszy raz jak chłopak opowiada o swoim życiu.-Od tamtej pory to wspomnienie powraca do mnie za każdym razem jak się z kimś spotykam.-Tym razem odwrócił głowę w stronę wpatrującego się w niego chłopaka i lekko się uśmiechnął.
-Steve ja to rozumiem i nie mam ci tego za złe.-Zaczął swoją wypowiedź młodszy podnosząc się na łokciach, podczas rozmów z Steve'iem obydwoje lubili dotyk, lubili czuć to, że są blisko siebie dodawało im to otuchy, której właśnie teraz potrzebował Eddie więc powoli usiadł na biodrach starszego a nie widząc sprzeciwu ręce ułożył na jego klatce piersiowej, a żeby chłopcy mogli patrzeć sobie w oczy ten leżący na plecach musiał podłożyć sobie pod głowę poduszkę.-Każdy ma swoje problemy ludzkie czy nie ludzkie, jestem z ciebie dumny, że się przede mną otworzyłeś. Nawet nie wiem dlaczego pozwoliłem ci myśleć, że cię nie kocham bo prawda jest taka, że kocham cię i to bardzo cię kocham.
W tej chwili obydwoje jakby wyrwani z transu złączyli swoje usta w bardzo namiętnym pocałunku. Ich usta ocierały się o siebie jakby pragnęły tego od dawna. Oderwali się od siebie na kilka sekund, na kilka sekund w których Steve mógł wypowiedzieć te dwa słowa.
-Kocham cię-I znowu złączyli usta, pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne aż w końcu obydwoje stracili koszulki, błądzili dłońmi po swoich ciałach pragnąć poznać każdy ich kawałek.-Myślisz-słowa schowały się w pocałunku.-Myślisz, że twój wujek dalej jest w domu?
-Nie, wyszedł jak ja wchodziłem.-Uśmiechnął się cwanie nie dlatego, że byli sami a dlatego, że chciał rzucić podtekstem, który bardzo zdezorientuje chłopaka pod nim.-Mogę dzisiaj jeszcze wejść gdzie indziej.
Ponownie się uśmiechnął i dobrał do szyi bruneta zostawiając tam wiele fioletowych śladów. Oderwał się tylko żeby zobaczyć rumieniec wstydu na jego twarzy.
-Pierdol się.-Wydukał cicho gdy Munson zaczął się śmiać, dopiero po tym jak jego śmiech się powiększył ten zrozumiał drugie znaczenie swoich słów.-Boże, jesteś nie wyrzytym masochistą.
-sadystą skarbie.-Mruknął i wrócił do całowania.
____
Zainspirował mnie Tiktok i jak na napisanie tego w jeden dzień może nie jest takie najgorsze. Mam taką nadzieję a jak na razie życzę wam miłego dnia/nocy <3
CZYTASZ
Love me? I guess |One shot Steddie|
FanfictionNonsense? Bullshit? Freak? King? Relationship? Nancy? Eddie? Steve? Steddie, wszystko dzieje się po Vecnie, która została pokonana, Eddie żyje a Max nie jest w śpiączce, a jedyne ich problemy to te ludzkie. Steve i Eddie są w związku. One shot, Eddi...