- Ahri....- Nagle usłyszałam jakiś głos ale to nie był głos Mando ani nikogo innego bo nikogo tu nie było oprócz mnie, Mando I Małego. Wstałam I myślałam że mnie opentało.
- Jedi!- wystraszyłam się i upadłam na ziemię. Bardzo też coś mi przypominało ten głos kogoś ale nie wiem do kogo on należy.
- Ahri!?- tym razem to był Mando, który pewnie usłyszał jak coś spadło a raczej ktoś czyli ja- co się stało?- spytał mi się ale nie chciałam go niepokoić.
- nic, po prostu zakręciło mi się w głowie, sorki.
- napewno?
- tak tak, znalazłeś coś?
- tak, za niedługo będziemy na miejscu- powiedział to i z powrotem poszedł na górę. Odkąd mnie pocałował jakoś teraz trzyma się ode mnie z daleka. Ciekawe co chciał tym osiągnąć i po co to zrobił i jak miał tyle odwagi.
Spytałabym się go ale może nie wiem nie miał w planach tego robić i tak naprawdę nic do mnie nie czuję.... albo ma taką przysięgę, że musi być samolubem do końca życia.
Dobra mało ważne. Ważniejsze jest to kto mnie wołał i po co jak ja nie jestem zbytnio Jedi chyba że ktoś mnie by poduczył No ale nie znajdzie się teraz Jedi. Prawdopodobnie jest ich tylko garstka więc było by trudno.
Miałam dość tych moich rozkmin poszłam na górę żeby nie siedzieć tyle sama może dlatego mam jakieś schizy.
- Za ile będziemy?- pytam się Mando
- szybciej niż myślałem a co tak pytasz?- odpowiada nie odwracając się do mnie.
- A tak pytam. Wyszłabym już z tego statku więc no......a I Mando?
- hmm- bałam się go spytać. Nie wiedziałam co odpowie.
- czemu mnie..... pocałowałeś?- zapytałam z lekkim zawachaniem
-......-chwila ciszy- ....chwila słabości- odpowiedział z oddechem- wiesz nie powinienem, przepraszam- chwila chwila on mnie przeprasza a ja myślałam że on coś tu do mnie czuje eghhh.
-ehh spoko- powiedziałam ze smutkiem.
☆☆☆
Po jakimś czasie dolecieliśmy na jakąś planetę. Było tu ciemno i trochę strasznie. Szłam za Mando bo tylko on wiedział gdzie iść. Mimo że odpowiedział mi że to chwila słabości i tak szedł koło mnie jakby się bał że mnie coś zabije. Po kilku minutach doszliśmy do drzwi.
- Chce pomówić z Gor Koreshem.
- bawcie się dobrze- strażnik otworzył nam drzwi i weszliśmy do środka gdzie usiedliśmy koło Gor Koresha patrząc na Gamorreaniny które się biją.
- ale wiesz, że to nie jest miejsce dla nich ( dla Ahri i Małego )
- ich miejsce jest przy mnie.
- hehe No tak, słyszałem.
- kazano mi go zabrać do jego ludu- wskazał na małego- jeśli znajdę innych Mandaloian może mi wskażą drogę. A ty ponoć wiesz gdzie się ukrywają.
- a przypadkiem ta tu Jedi ci nie pomoże chyba od tego jest?- spojrzałam się na niego głupim wzrokiem
- oszalałeś. Gadaj gdzie są Mandalorianie a nie- wtrąciłam się. Za kogo on mnie ma. Mando spojrzał się na mnie zapewne żebym się nie wtrącała.
-wiecie nie dobrze tak od razu przechodzić do interesów. Po co ten pośpiech. Po oglądajcie- co za cymbał.
- pierdole, lepiej przejść do konkretów- powiedziałam cicho ale Mando usłyszał to, spojrzał się na mnie I położył mi ręka na udzie żeby mnie uspokoić.
- meh, mój Gamorreain jest do niczego. No wykończ go, długo jeszcze?......... lubisz hazard Mando?- spytał Gor nagle.
- unikam jeśli mam wybór- odpowiedział krótko.
- założę się o informację, których szukasz, że też patałach będzie martwy w ciągu półtorej minuty. A jedyne co musisz postawić zamian, to ta błyszcząca zbroja z beskaru i miecz świetlny Jedi- trochę mi się rozszerzyły oczy jak usłyszałam Jedi.
- zapłacę ciw tyle ile będziesz chciał, ale nie pozostawiam nic przypadkowi.
- Ja też nie- Gor zabił jednego z Gamoreaninów i wycelował w nas razem z jego przydupasami ( XD).
- hehe. Miło że sam do mnie przyszedłeś- i nagle ktoś wziął mnie od tyłu zakrył czymś usta i zabrał mi miecz. Przywiązali mnie liną i poszli do Gor Koresha celując dalej w Mando- zwykle takich jak ty mandaloriańskich niedobitków trzeba szukać i siedzicie w tych swoich bunkrach, strzegąc tych waszych skorup. A beskar ostatnio zyskuje na wartości. Więc chętnie przygarnę co masz. Wyskakuj z pancerza albo zabijemy twoją Jedi.
Jeden który celował w Mando podszedł do mnie z nożem I od razu przejechał mi na pół twarzy ( tak jak Kylo Ren ). Zauważyłam kątem oka jak Mando włącza gwiżdżące ptaki i zabija kilka o prócz Gor Koresha. Mando odsunął Małego w moją stronę i zaczął się bić a ja dalej próbowałam się odwiązać ale bardzo bolała mnie ta rana. Skupiłam się i odwiązałam się mocą i zaczęłam biec za Gor Koreshem.
- hej stój idioto!
- zostaw mnie wariatko!
- stój powiedziałam- podniosłam rękę I zatrzymałam go uniemożliwiając mu jaki kolwiek ruch.
- proszę, nie zabijaj mnie- nagle przyszedł Mando I zobaczył co zrobiłam ale chyba już nie komentował tylko zaczepił linkę o Gor Koresha i o lampę i wisiał tak do góry nogami.
- gadaj z szeryfem- uśmiechłam się
- No dobra ale Czekaj! Powiem ci gdzie on jest. Ale musisz mi dać słowo że mnie nie zabijesz.
- obiecuje ze nie zginiesz z mojej ręki.....
- do rzeczy a nie. Gadaj!- wtrąciłam się ale Mando to chyba nie przeszkadzało.
- ehhh Tatooine.
- że co?- spytał Mando że zdziwieniem.
- ten Mando o którym wiem jest na Tatooine.
- spędziliśmy tam sporo czasu i jakoś nie spotkaliśmy Mandalorian.
- przysięgam, siedzi w Mos Pelgo. Przysięgam na Gotrę.
- No dobra Tatooine- powiedział ostatnio słowo i zaczął iść a ja za nim.
- Czekaj Mando! Nie możesz mnie tak zostawić. Ściągnij mnie stąd!
- Nie taka była umowa- Mando wyciągnął pistolet i strzelił w lampę tam gdzie Gor Koresh był to było ciemno I zaczęły iść stwory z czerwonymi oczami prosto do niego.
- Nie stójcie! Co ty robis, Mando? Zapłacę ci, Mando! Mando!!
- ah kocham krzyk ludzi którzy umierają taką fajną śmiercią- spojrzał się na mnie I wracaliśmy na statek.
Sory za błędy
| To be continued |

CZYTASZ
The Mandalorian/Jedi | This is the way
Fiksi PenggemarDrugi sezon Jedi zwaną Ahri Williams, która będzie przechodzić razem z Mandalorianinem dalsze przygody.....