Rozdział 2

4.7K 193 103
                                    

Ze spokojnego snu wyrwał mnie przeraźliwy skrzek, który nagle rozbrzmiał tuż obok mojego ucha. Z ogromną niechęcią otworzyłam wciąż zmęczone oczy, a następnie prawą dłonią przetarłam zaspaną twarz, aby w minimalnym stopniu się rozbudzić. Powolnym ruchem skierowałam głowę w stronę miejsca, skąd dochodził ten przedziwny odgłos, a już po chwili na mojej wrażliwej skórze poczułam delikatne łaskotanie białych wąsików. Zmarszczyłam mimowolnie nos, wstrzymując tym samym oddech na krótką chwilę, aby uniknąć ewentualnego kichnięcia.

Przez pokój ponownie rozniósł się dźwięk, jednak tym razem pomieszczenie zostało wypełnione odgłosami spokojnego mruczenia. Rytmiczne pomruki, które wydobywały się z puszystej kulki, na pewien sposób poprawiły mój poranek.

— Czasami naprawdę cię nienawidzę, ty przebrzydła kupo futra — rzekłam rozbawiona, wciąż ospałym głosem. Z głośnym westchnięciem podniosłam się do pozycji siedzącej, kończąc tym samym oparta plecami o drewnianą ramę sporego łóżka. Przesunęłam wzrok w stronę szafki nocnej, która stała nieopodal, a na moich ustach wymalował się grymas niezadowolenia.

Pięknie, pomyślałam. Miałam jeszcze prawie dwadzieścia minut wolnego czasu, ale mogłam zapomnieć o powrocie do słodkiej krainy marzeń. Ten mały potwór, który ugniatał kołdrę swoimi słodkimi łapkami, nie miał w planach pozwolić mi na dalsze leniuchowanie. Z bólem serca wyłączyłam ustawiony alarm.

Aslan, bo tak nazywał się morelowy kociak, był prawdziwym oczkiem w mojej głowie, ale naprawdę marzyłam, aby pierwszy dzień szkoły rozpoczął się w inny sposób. Pokręciłam ostatecznie głową z niemrawym uśmiechem i powolnym ruchem sięgnęłam w stronę włochatego stworzenia, aby w następnej kolejności najdelikatniej, jak to tylko możliwe przenieść go na swoje kolana.

— Skoro nie pozwoliłeś mi dłużej pospać, to teraz czekają się drobne tortury, kochaniutki — zażartowałam, na co kot wydobył z siebie ciche miauknięcie. Jego przepiękne, niebieskie oczy lustrowały mnie wzrokiem, a ja z trudem mogłam powstrzymać uśmiech, który cisnął mi się na wargi. Nigdy nie mogłam się na niego gniewać, był na to zbyt uroczy.

Palcami jednej ręki zaczęłam przesuwać po miękkim futerku, przy okazji co jakiś czas rozczesując splątane pojedyncze kosmyki, które musiały zrobić się przez noc.

Wolną dłoń pokierowałam ku telefonowi, a gdy udało mi się go odnaleźć, odblokowałam ekran sprawnym ruchem. Mając te kilka dodatkowych minut, postanowiłam nadrobić wieczorne zaległości i przeczytać całą rozprawkę od Lucy, która zapewne znajdowała się już na naszej konwersacji.

Za każdym razem, gdy gdzieś wychodziłyśmy osobno, starałyśmy się zdawać sobie relacje z każdego, czasem nawet najbardziej bezsensownego szczegółu. Chociaż ja za tym jakoś wybitnie nie przepadałam, miałam świadomość tego, że Davis po prostu uwielbia takie smaczki. Pogodziłam się z tym bolesnym faktem już lata temu.

Aż na samo wspomnienie najdziwniejszego opisu z zeszłego lata zrobiło mi się niedobrze. Do mojej głowy wróciła wizja wiadomości, w której dziewczyna dość szczegółowo opisała, jak jeden z uczestników corocznego festiwalu miał niezbyt przyjemną imprezę zwrotną zaraz za sklepikiem z zabawkami. Zdecydowanie nie chciałabym już stamtąd żadnego pluszowego misia. Nawet jakby mi mieli za niego dopłacić.

Naprawdę miałam cichą nadzieję, że tym razem Davis oszczędziła mi tych niesmacznych elementów i streściła ogół całego wydarzenia. Ku mojemu zdziwieniu, po odpaleniu aplikacji wyskoczyło mi powiadomienie o zaledwie trzech wiadomościach.

— Dziwne — szepnęłam do siebie, na co kociak przekręcił łebek w moją stronę.

Zmarszczyłam zmieszana brwi, po czym kliknęłam podświetloną konwersację.

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE - STYCZEŃ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz