TW: Próba samobójcza (najprawdopodobniej będzie w każdym rozdziale, więc kto nie chce tego czytać, niech nie czyta)
- Wiesz co? Przemyślałem to sobie i w takim razie nie oddajemy go. Jest nasz i chuj, jak się zastanowicie nad ceną to napisz smsa. Nic mu nie zrobimy do tego czasu, żegnam - odpowiedział z arogancją i się rozłączył. Po tym od razu odłączył kartę policjanta i włożył z powrotem swoją.
Po chwili zwołał zebranie w rogu pokoju, tak by czarnowłosy ich nie słyszał, chociaż nie było to potrzebne z wiadomych powodów, ale nie wiedzieli o tym.
- No więc tak, Capela zostaje z nami do czasu smsa - oznajmił.
- A czemu tak i gdzie go niby chcesz trzymać? Tu na pewno zdechnie - odezwał się już zdenerwowany całą sytuacją Nicollo.
- Bo się nie chcieli zgodzić kurwa, a z nim... - pomyślał chwilę, po czym dodał - Możemy go na zmianę w swoich mieszkaniach trzymać
- Oj nie Erwin, sam zakończyłeś negocjacje w taki sposób i nas nie poinformowałeś. Zostaje u ciebie. A i jakbyś jeszcze nie wiedział to na burmistrza startuje, więc tym bardziej nie mogę - wkurzył się San.
- Zgadzam się z tobą - rzekł Dia.
- Plus jeden - odparł Carbonara.
- Aha, nie no okej, demokracja, rozumiem - powiedział wiązankę. - Zajmę się nim... - westchnął.
Wszyscy oprócz Erwina byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Musiał on pilnować policjanta i dodatkowo nie robić nic co by sprawiło by przeszukali jego apartament...
"Zajebiście" - pomyślał.
Podszedł powoli do swojego nowego współlokatora.
- Jak coś to od teraz mieszkasz u mnie - oznajmił, jakby to była normalna rzecz.
Czarnowłosy nadal, jednak był nieobecny. Nie odpowiedział co zdenerwowało trochę Knucklesa. Reszta ekipy w tym czasie się udała na zewnątrz, więc zostali sami w środku. Odkleił chłopakowi taśmę z ust.
- A miej mnie w dupie i tak pewnie cię to nie obchodzi, że cię porwałem, prawda Dante? - zapytał zmarnowany.
Capela, jednak z jakiegoś powodu odzyskał świadomość. Przestało mu szumieć w głowie i już normalnie widział. Jednakże jego oczy nadal były ciemne, tylko już nie miał rozszerzonych źrenic.
Chłopak nie miał pojęcia co się właśnie stało, czemu nagle wszystko wróciło do normy. Chociaż na razie go to nie obchodziło, cieszył się. Jakkolwiek źle to nie brzmi, bo jest porwany.
- Co mówiłeś do mnie? - odezwał się po raz pierwszy w ciągu tej akcji.
- Że jesteś debilem peppoGlad. A tak serio to mieszkasz u mnie, bo CI CHOLERNI TWOJI LUDZIE NIE CHCIELI MI NIC ZA CIEBIE DAĆ- podkreślił i zaczął go rozwiązywać.
- Mówiłem im, że jakby mnie ktoś porwał i chciał kasę to nie mają dać nic - powiedział.
- AHA teraz mi to dopiero mówisz? - spytał retorycznie, po czym rozwiązał go już w pełni.
- Zakuwasz mnie z powrotem? - zapytał.
- Nie, bo nie uciekniesz, a nawet jakbyś to zrobił to wiedz, że bym cię znalazł i wyruchał - powiedział dumnie.
- Ta na pewno - mruknął pod nosem.
- Co tam mruczałeś? - rzekł, lecz jednak postanowił odpuścić temat. - Dobra nie ważne, chodź do góry
Erwin szybkim ruchem wszedł po drabinie, a po nim od razu Capela. Było już ciemno na dworze, jego jestera nie było prawie widać, bo miał czarny kolor.
CZYTASZ
Mój zakładnik, którego muszę bronić przed samym sobą - Pastela
FanfictionJest opowiadanie o Pasteli. Wątek może być trochę WayTooDank, więc na końcu będzie na pewno wyjaśnienie wszystkiego. Ogólnie to Erwin myśli nad szybkim sposobem na zarobek i wpada na genialny pomysł... Co może pójść nie tak?