"Stare uzależnienie i ukłucie w serce" 4/6

324 25 75
                                    

TW: Samookaleczanie i próba samobójcza

Chłopak wyjął z półki na górze dwa kubki, po czym podszedł do maszyny. Dał najpierw jedno naczynie, potem drugie i kawa była gotowa.

- Słodzisz coś lub dajesz mleko - zapytał?

- Możesz wlać trochę mleka - odpowiedział Nicollo, który w tym momencie szukał jakiegoś fajnego filmu do obejrzenia na telewizorze.

Czarnowłosy podszedł do lodówki, z której zabrał jedno mleczko kawowe i postawił na blacie. Zanim to potrzebował jeszcze jednej rzeczy, a dokładniej czegoś z szafki, którą odkrył niedawno. Otworzył ją, były tam środki nasenne, które były ukryte za jakimiś chochlami.

"Heidi chyba ma problemy z snem, ale akurat dla mnie to na korzyść" - pomyślał.

Wyciągnął dwie tabletki nasenne...

Jedną pokruszył nad zielonym kubkiem i dolał mleczka. Drugą natomiast schował do kieszeni i zaczął iść z kawami w ręce do białowłosego.

- Proszę - powiedział, wręczając napój chłopakowi.

- Dziękuje

Capela zasiadł obok Carbonary, a ten odpalił jakiś nowy, popularny film.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Minęło już jakieś pół godziny od zaczęcia się filmu. Czarnowłosy cały czas obserwował chłopaka obok niego, by wiedzieć, kiedy może zażyć tabletkę. W końcu zauważył oznaki ziewania, tym samym zaczął się jego plan. Wyjął pigułkę z kieszeni, wsadził do ust i popijając ją kawą połknął. Pierwsza faza się zakończyła. Teraz musiał jakoś skłonić Nicollo to powiedzenia jego imienia...

- O ktoś tu przysypia, ale lamus z ciebie - rzucił na zaczepkę sturchając go w ramie.

- Dante, daj mi spać no - wtulił się jeszcze bardziej w poduszkę.

Carbonara nie wiedział, że został właśnie podpuszczony...

Capeli, jak zwykle zaczęło się wszystko rozmazywać, znowu ten szum. Już się do tego przyzwyczaił, przecież nie pierwszy raz był w stanie pustki. Nagle znowu usłyszał wibracje jakiegoś telefonu. Poszedł za dźwiękiem, który doprowadził go do kuchni. Leżał tam, telefon na blacie, najprawdopodobniej należący do białowłosego. Ponownie wiadomość od numeru zatytułowanego "Twórca" o treści:

Hej Konsumencie. Właśnie mija jedenaście godzin od zażycia tabletki. Powodzenia w przetrwaniu przed samym sobą, tak trzymaj!

Przeczytał to dość szybko, bo chciał coś sprawdzić. Kliknął w ikonkę dymku i wyświetlił mu się czat. Przyglądał się dokładnie interfacowi, jednak coś mu nie pasowało. Chciał dotknąć białej linii na dole, by się wyświetliła klawiatura, lecz nic z tego. Zamiast tego pojawiał mu się napis "Potrzeba krwi".

"Twórca chyba naprawdę lubi, jak ludzie cierpią" - pomyślał.

Nie widział innego wyjścia sytuacji niż posłuchanie się urządzenia. Podszedł do szafki z sztućcami i wyciągnął z niej nóż. Już kiedyś się ciął, więc to nic nowego dla niego. Chociaż obiecał sobie, że się już więcej nie potnie to i tak złamał tą obietnicę już kilka razy. Teraz właśnie miał ponownie to zrobić, wiedział, że po wszystkim będzie się za to obwiniał, jak za każdym razem.

Przybliżył nóż powoli do swojej ręki. Ostrożnie przejechał po skórze robiąc kształt małej linii. Zaczęły wypływać pierwsze krople krwi. Wziął je i zaczął odręcznie pisać po ekranie telefonu.

Mój zakładnik, którego muszę bronić przed samym sobą - PastelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz