Dochodziłam już powoli do bramy. Stało przed nią dwóch strażników, na oko, trochę starszych ode mnie. Ubrani byli w tradycyjny strój strażnika, taki jaki można zobaczyć w podręczniku do historii. Oboje z kamienną twarzą wpatrywali się przed siebie. Nie wiedziałam jak to jest możliwe. Ja bym tak nie potrafiła. Aż korciło mnie by pomachać im ręką przed twarzą. Stanęłam przed nimi, na co oni spuścili na mnie wzrok. Tak, jak się domyślacie byli co najmniej dwie głowy wyżsi. Spróbowałam się im dokładniej przyjrzeć. Jeden z nich, ten stojący po prawej był niezaprzeczalnie szatynem z szarymi oczami i jasną cerą. Jego twarz była nieskazitelna jak u posągu. Drugi z nich, ten który stał po lewej wydawał się być trochę straszy od swojego kolegi. Miał czarne włosy, których niektóre kosmyki zasłaniały mu oczy, co najwyraźniej mu przeszkadzało bo co chwile je odgarniał, wolną ręką, ponieważ w drugiej trzymał miecz. Jego cera była opalona, ale nie w mocny sposób, wyglądał jakby wrócił z urlopu nad morzem. Nie wiem, czemu lecz jego karnacja przywodziła mi na myśl serfera. Jego niebieskie jak ocen oczy wpatrywały się, niedawno poznanego przeze mnie Victora. Ciekawe...
- Przepraszam,...em...ja...czy tutaj wejdę do zamku,...j-ja szukam pracy - wydusiłam z siebie w stronę chłopaków.
- Tak - odezwał się czarnowłosy, odwracając wzrok od młodego ogrodnika i pozostawiając go na mnie - A jakiej szuka panienka pracy ? - spytał. Nie wiedziałam co powiedzieć, zastanowiłam się chwilę i powiedziałam, co było najgorszą decyzją :
- Opłacalnej i nie za ciężkiej - odparłam pewna siebie. Spojrzał na mnie jakby zdziwiony. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Zaczął się zachowywać na moje oko dziwnie.
- A więc to tak...Jestem Eric, jeden z królewskich strażników - podał mi dłoń.
- Ava, a....eee...hm....mam pytanie. Ile masz lat ? - spytałam.
- Hm, nie wiem czemu pytasz- zaśmiał się - To już mój 19 rok - powiedział.
- O, wiedziałam że jesteś starszy - odparłam pod nosem - Myślisz, że zatrudnią 16latkę ? - spytałam nadzieją.
- A czemu by nie - rzekł - Do takiej pracy jakiej szukasz przyjmują i młodsze - powiedział Eric.
Najwidoczniej zakończył naszą rozmowę, ponieważ podszedł razem z drugim strażnikiem do bramy i ją otworzyli, robiąc ruch ręką w moją stronę, a ja ostrożnie ruszyłam do środka. Wewnątrz było bogato. Ściany były z marmuru, a sufit był malowany. Złocone kolumny i piękne dywany. Ruszyłam prosto przed siebie.
***
Dotarłam do pomieszczenia, gdzie urzędowała główna służka. Podeszłam do niej nieśmiało. Ona spojrzała na mnie wzrokiem nie kryjącym pogardy. I dopiero teraz przypomniało mi się, że jestem ubrana w worek na ziemniaki. Pięknie, pierwsze dobre wrażenie.
- A ty czego szukasz ? - zapytała bez ogródek.
- Pracy - odparłam - Opłacalnej i nie za ciężkiej - dodałam.
- A więc to tak.... - o co wszystkim chodzi?! - Idź do głównej sali, tam odbywa się właśnie zwerbowanie na prace, której szukasz - odeszła do innych ludzi szukających pracy, a ja skierowałam się w stronę wyznaczonego miejsca. Taką miałam nadzieje, że dobrze idę. A pałac był taki duży, że z łatwością można była się zgubić w gąszczu korytarzy. Szłam tak i nagle pokazało się rozwidlenie w dwie strony, nie wiedziała który korytarz wybrać ,wiec poszłam w prawo. Po obu stronach przejścia znajdowały się najrozmaitsze gobeliny. Były przepiękne. Miały najrozmaitsze motywy - roślinne, górskie, inne wiejskie, jedne przedstawiały florę, inne faunę. Jednak moją uwagę przykuł jeden szczególny. Wyglądał na dosyć świeży, to znaczy na pewno nie był z ubiegłego wieku. Znajdował się na nim jakiś młody, przystojny chłopak w koronie. Miał czarne przydługie włosy i niespotykane, piękne fioletowe oczy, a jego twarz zdobił łobuzerski uśmieszek. Na szaty miał narzucony czarny płaszcz, a na palcach srebrne proste pierścionki. Nie miałam wątpliwości, że dziewczyny z mojej szkoły by go pożarły żywcem.
Szłam dalej przed siebie, zaczynało do mnie docierać, iż najwyraźniej powinnam skręcić w lewo. W pewnym momencie wpadłam na coś twardego, a raczej na czyjś tors. Podniosłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co widzę, to był ten chłopak z gobelinu, chwila czy to możliwe, że on jest należy do rodziny królewskiej ? A ja na niego wpadłam? Co za wstyd !
Chłopak patrzył na mnie najpierw zaskoczony, lecz po chwili kącik jego ust uniósł się w łobuzerskim uśmiechu. Omiótł spojrzeniem moje odzienie prychając z pogardą. Nie mogłam nic innego zrobić, jak odsunąć się na bezpieczną odległość od nieznajomego i spojrzeć na niego zawstydzonym wzrokiem. Nie było wątpliwości, to ten chłopak z rękodzieła. Włosy, oczy, karnacja, uśmieszek, nawet te pierścionki. Przyjrzałam się mu uważnie. Miał na sobie zwykłe spodnie i koszule wiązaną na krzyż jednak on miał je rozwiązane, przez co rzemyki zwisały luźno na jego klatce piersiowej. Zauważyłam tez na jego szyi delikatny łańcuszek na którym miał powieszony mały, srebrny krzyżyk. Nagle usłyszałam odchrząknięcie z jego strony . Wpatrując się w niego najwyraźniej zapomniałam, że nie jest on jakiś eksponatem w muzeum. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich rozbawienie. No halo, co w tym śmiesznego. Ale oczywiście nie powiedziałabym tego na głos, za bardzo się bałam co mogłoby mnie za to spotkać, jeśli on jest kimś ważnym, a ja bym miała czelność mu się postawić . W końcu przemówił.
- Co ty tu robisz ? - jego głos był bardzo przyjemny, przez co poczułam dreszcz na ciele - Zgubiłaś się ? - spytał, cały czas mając ten gówniany, wkurzający uśmiech.
- T- tak, wybierałam się do głównej sali, na zwerbowanie do jakiejś pracy - na te słowa chłopak wyszczerzył swoje białe ząbki. Naprawdę, o co wszystkim chodzi?! - Ale najwidoczniej skręciłam w złą stronę, o ile pamiętam można było też skręcić w lewo, ale ja skrę... - nie dokończyłam bo mi przerwał.
- Właśnie się tam wybieram, możemy iść wspólnie, a ten korytarz prowadzi tylko do moich komnat. Poczekaj chwile, tylko wrócę się po płaszcz - powiedział i odszedł parę metrów, by przejść przez jakieś drzwi i po chwili pojawić się w czarnym płaszczu, tak, tym w którym pozuje na gobelinie.
- Możemy iść - oznajmił.
Nie przeszłam nawet kilka metrów, kiedy obróciłam się na pięcie do chłopaka, który podążał za mną.
- Nie pokaże się w tym czymś - wskazałam na worek opleciony wokół mojego ciała - Chce DOSTAC tę pracę - podkreśliłam słowo " dostać", ponieważ raczej nie wypadam za dobrze jako nastolatka w worze po pyrach.
- Hm, jak dla mnie nie ma co zmieniać - uśmiechnął się łobuzersko - Ale jeśli chcesz jakieś ubrania, mogę dać ci jakieś spodnie i koszulkę - odparł po chwili zastanowienia.
- Byłabym bardzo wdzięczna - powiedziałam, ale jego już nie było. Po kilku minutach wrócił z brązowymi spodniami do jazdy konnej i białą koszulą, bardzo podobną do tej którą miał na sobie.
- Gdzie mam się przebrać ? - pytam.
- Jak dla mnie możesz tu gdzie stoisz, lecz jeśli nie pozwalasz mi zobaczyć cię w całej okazałości to jeżeli obrócisz się do tylu dostrzeżesz metalowe drzwi. Prowadza one do łazienki dla służących. Możesz tam spokojnie zmienić odzienie - wskazał wcześniej wymienione drzwi.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _ _ _ __ _ _ _
Kochani, to najdłuższy rozdział jaki napisałam na wattpadzie hshs (1200 słowa)
Bardzo dziękuję za każdy głos, wyświetlenie czy komentarz. Nie długo wleci kolejny rozdział. Mam nadzieje że podoba wam się ta część oraz nowe postacie. Oj, będzie się działo ;)
Kocham was
Sophia Alex ~
![](https://img.wattpad.com/cover/319346399-288-k477600.jpg)
CZYTASZ
Nałożnica
De TodoIdąc do szkoły, pewnego dnia Ava zostaje wciągnięta do dotąd nie znanego jej królestwa, gdzie zostaje przyjęta na dwór królewski jako nałożnica księcia. Dziewczynie wcale to się nie podoba, ponieważ ma dopiero 16 lat, jednak zostaje zmuszona do tej...