- Możesz usiąść... - odezwał się w końcu przez brak reakcji z mojej strony. Z jego perspektywy pewnie szlam jak jakiś paralityk, nogi mi się trzęsły jak jakąś galareta, a fakt, że cały czas się na mnie patrzył mi nie pomagał. - Godność?
- Brak. - odpowiedziałam zestresowana, z głupoty tego co powiedziałam zdałam sobie sprawę dopiero po tym jak zobaczyłam jego mine.
- Miałem jakieś nadzieję, biorąc pod uwagę, że X ciebie polecił, a nie Luciel... - Westchnął ciężko i zapisał coś na kartce. Czy ja już jestem spalona w jego oczach? - Imię?
- Emilia ******
- Jakieś wykrztakcenie i doświadczenie?
- Posiadam wykrztakcenie wyższe oraz 3 doktoraty, doświadczenie zdobywałam w zagranicznej firmie znajdującej się w Niemczech, przez pewien czas pracowałam też jako bechawiorysta kotów, znam biegle ponad 16 języków, jestem wielozadaniowa i najlepiej działam pod presją czasu. Byłam odpowiedzialna za 10 projektów, które biją aktualnie na rynku wszelkie rekordy sprzedalności, nie mam też problemów z nadgodzinami jestem gotowa do poświęcę dla dobra firmy. - Z każdym kolejnym zdaniem kłamstwa przychodziły mi coraz łatwiej, nie wiem jak bardzo przekonywałam do siebie mężczyznę bo jego twarz pozostawała niewruszona i ciągle pisał coś na kartkach, jednak jego następne pytanie zwaliło mnie z nóg.
- Jakie to były projekty jeśli można zapytać? - uniósł wzrok z kartki aby na mnie popatrzyć, lepszego momentu nie mógł wybrać. Nie pomyślałam nawet, że o to zapyta, nie miałam pomysłu na żaden projekt!
- Jakie to były projekty... No... Ja... Zapomniałam? - wydukalam z siebie ledwo słyszalnie.
- Zapomniałaś? - powtórzył głośniej moje słowa. - prowadziłaś najbardziej dochodowe projekty i nie pamietarz nawet jednego, a może....nie prowadziłaś? - wstał ze swojego miejsca i przeszedł za moje krzesło, kładąc ręce na jego oparciu. - wiesz ile ludzi dziennie tutaj przychodzi i mydli mi oczy różnymi bajeczkami na temat ich kariery? Wszyscy poprostu marnujecie mój czas.
Przełknęłam głośno ślinę, sama nie wiem co przeżywam teraz bardziej, fakt, że jest teraz wkurwiony czy to, że stoi tak blisko mnie.
- Nie wszystko co mówiłam było kłamstwem...
- Czyli jednak kłamiesz. - Odsunął się ode mnie i wrócił do swojego biurka. - Jaehee zawołaj do mnie X, ma tutaj przyjść w try miga. - zarzadal do mikrofonu i wrócił do mnie wzrokiem.
- P-proszę nie wyciągać od niego konsekwencji! To nie był jego pomysł! Chciał mi poprostu pomóc. - wstałam z krzesła jak poparzona, nie chciałam aby x miała problemy przeze mnie tym bardziej u swojego szefa. - Ja mogę być nawet sprzątaczką, zająć się Pana domem, wszystko tylko niech Pan nie zwalnia X!
- Zwolnić? - popatrzył się na mnie zdziwiony i poprawił krawat. - Nie mam zamiaru zwalniać tak dobrego pracownika, wyciągnę konsekwencje z jego pomysłu.
- Chciał mnie Pan widzieć? - odezwał się niepwnie X po przyjściu do biura.
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego zabierasz mi czas kimś takim? Jeszcze proponując stanowisko sekretarki?
- No więc ja chciałam tylko pomóc... Wiem, że Pan nie lubi marnować czasu, ale zawsze można dać człowiekowi sznase prawda? Wyuczy się wszystkiego! Zapewniam, że szybko się uczy! - Jezus Maria x błagam cię nie kłam tyle. Oby dwie wiemy, że to nie jest prawda, musiałabym przez rok być pod obserwacja aby robić coś dobrze na 100%.
Jumin milczał przez chwilę patrząc się w bliżej nieokreślony punkt mamrocząc coś do siebie.- Niech Ci będzie ale ostatni raz wierzę w twoje słowa bez pokrycia, dodatkowo na cały jej okres praktyk obcinam tobie pensje, a teraz możesz odejść. - pracownik na te słowa skinął głową i opuścił pomieszczenie szybciej niż się tutaj pojawił. - Masz 5 miesięcy aby udowodnić, że nadajesz się na to stanowisko. Możesz wybrać sobie pracownika, który będzie ciebie pilnował przez ten czas.
- Mogę wybrać Pana? - zapytałam bez większego zastanowienia i skróciłam dystans między nami. - Od kogo mogę wziąść lepsze doświadczenie niż od samego dyrektora? - mężczyzna niewątpliwie zdziwił się tym obrotem spraw, a fakt jak blisko podeszłam pewnie wydawał mu się niekomfortowy, jednak nie zamierzam się cofnąć ale też nie zrobiłam nic więcej, bo jeszcze znowu bym pogorszyła wszystko.
- Cóż. - odchrząknął i zrobił pół kroku do tyłu. - Jeśli taka jest twoja decyzja nie będę jej narazie podważał... W obec tego staw się tutaj jutro o 8:00.
- Tak jest! - wymiękam go i pokierowałam się do drzwi przed wyjściem rzucając szybkim dowiedzenia. Przechodząc obok recepcji kobieta stojąca za ladą zmierzyła mnie takim wrokiem jagby miała ochotę mnie zabić. Nie wiem czy powinnam się tym przejmować, ale narazie nie będę tego robić, przecież nawet jej nie znam.
- Coś ty mu tak kurwa naopowiadała? - Przyjaciółka zdzieliła mnie po łbie jak tylko podeszłam. - Mówiłem Ci abyś nie przesadzała?
- NIC MI NIE MÓWIŁEŚ! TYLKO TYLE, ŻE MAM UDAWAĆ PRACOWITĄ!
- Ale to chyba oczywiste, że się nie przesadza! Gadaj coś tam powiedziała. - opowiedziałam dziewczynie wszystko co mówiłam Juminowi, kiedy skończyłam, przywaliła sobie ręką w czoło. - Kurwa 3 doktoraty, ty niepoważna jesteś,a te 10 dochodowych projektów?
- Nie oceniaj mnie, dobra? Sam spróbuj iść na rozmowie o pracę do takiej firmy bez żadnego doświadczenia! To twoja wina, że dałaś mi za mało wskazówek! Ale... Tak już odbiegając od tematu, to co jest nie tak z tą sekretarką?
- Hm? Że z Jaehee? Ona w ogóle jest jakaś dziwna, najchętniej to by zabiła każdego, kto tylko zbliża się do biura Jumina... No każdego poza Hyunem...
- Aha... Bo ja myślałam, że coś ich łączy, trochę mi ulżyło... Czyli Han jest wolny?
- Raczej tak, jedyna osoba ważna w jego życiu to jest ten jego siersciuch, traktuje go lepiej niż nas! Nie zdziwię się jak przepisze jej te firmę w spadku. - X skrzyżował ręce i pokręcił głową. - ale czemu pytasz?
- No wiesz... Bo wpadł mi lepszy pomysł na zarobek. - usłyszałam jak chłopak zakrztusił się śliną. - No i co ci się teraz dzieje?
- Jeśli myślisz o tym co ja teraz no to Ci życzę powodzenia, bo rzucasz się na głęboką wodę. Szybciej ja dojdę do porozumienia z Yoosungiem, niż Ty go wyrwiesz.
- No to już Ci wróżę zgodę między wami. - stwierdziłam z lekkim uśmiechem na co mój towarzysz się zaśmiał.
- Dobra, choć, powinnam ci pokazać cały budynek. - przytaknęłam i pokierowałam się za przyjacielem do windy. Jeśli mam być szczera to była jedna z nudniejszych wycieczek w moim życiu, ale w sumie czego ja się spodziewałam po firmie. Nasz ostatni przystanek był przy stanowisku pracy X, jakoś nie bardzo dziwiły mnie porozwalane kartki i zostawione papierowe kubki po całej szerokości biurka, jednak na swój sposób było to nawet poukładane. Cały dzień nie wydarzyło się nic ciekawego, nawet współpracowników nie widzieliśmy, bo z tego co opowiadał x są teraz zawaleni różnymi projektami i nie mają nawet czasu wyjść z miejsca pracy. Cieszyłam się, że narazie mnie to nie będzie dotyczyć, jednak kto wie co będę musiała robić jutro... W końcu będę się kręcić w wokół dyrektora...