5. González była moim przekleństwem

16 3 29
                                    

Ona mnie prześladuje. Prześladuje moje myśli.

Od wczorajszej imprezy w mojej głowie przesiaduje blondynka z rodu González. Nie potrafiłem zapomnieć o naszej szczerej rozmowie, o tym jak przytuliliśmy się na balkonie w blasku Toronto i również o późniejszej zabawie na parkiecie dopóki nie przerwała nam Celia.. Właśnie, Celia.. Jej reakcja też dawała mi powody do myślenia. Nigdy tak nie reagowała na moje nowe znajomości. Musiała coś wiedzieć czego ja nie wiedziałem. Jedno było pewne... Chcę porozmawiać z nią na ten temat.

Leżałem już tak z dwadzieścia minut i wpatrywałem się w sufit mojego pokoju. Był taki gładki i idealnie biały.

Boże, co ja gadam?!

Możliwe, że to były moje skutki zbyt krótkiego snu, gdyż spałem jedynie trzy godziny. Mimo, że do szkoły mieliśmy dopiero na dziesiątą to obudziłem się po szóstej. Dokładniej to zbudziło mnie wstające już słońce. Jasne złote promienie świeciły wprost do mojego pokoju.  Uwielbiam wschody i zachody słońca, ale nie dzisiaj, gdzie raziło mnie po oczach, po bezsennej nocy i musiałem obudzić się cztery godziny przed lekcjami.

Z moich rozmyślań wyrwało mnie głośne  chrupnięcie. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem chrapiącego Alana, który właśnie słodko spał na materacu, który leżał na podłodze. Zazdrościłem mu tak mocnego snu.

Z racji, że jestem dobrym przyjacielem to postanowiłem zejść na dół po tabletki przeciwbólowe i szklankę wody dla chłopaka. Byłem pewien, że będzie miał okropnego kaca po wczorajszych wybrykach i zlitowałem się nad jego biednym losem. Wiedziałem, że nie zasnę z powrotem, więc postanowiłem wziąć gorący prysznic i powoli zacząć ogarniać się do szkoły, gdzie czekał mnie męczący dzień.

Oj nie widziałeś jeszcze jak bardzo, Elijah...

Ciepła kąpiel totalnie mnie rozbudziła i dała mi pozytywną energię na cały dzień. Włączyłem losową playlistę w moim telefonie i po chwili usłyszałem melodię Starships. W przeciągu sekundy powróciły do mnie wspomnienia z tej nocy. Taniec z Dianą..

W sumie nawet dobrze się bawiłem..

Następnie kolejne wspomnienie wleciało mi do głowy...

Celia, która przerwała nam właśnie przy tej piosence...

Nie mam jej tego za złe, bo doskonale rozumiem moją przyjaciółkę. Sam nie podjąłbym się próby zabrania upitego Alana do domu. W pojedynkę, by to nie zadziało. Szczególnie, gdy jest w towarzystwie panienek.

Później ta rozmowa w taksówce...

Koniecznie muszę z nią dzisiaj porozmawiać

Zbliżała się godzina ósma, a mój przyjaciel nadal spał. Kończyłem już odrabiać zadania z biologii, które były zadane na dzisiaj, dostarczając przy tym ukochaną dawkę kofeiny do mojego organizmu. Martwiłem się, że Clark nie zdąży ogarnąć się przed wyjazdem, a nie chciałem się spóźnić na kartkówkę z angielskiego na pierwszej lekcyjnej. Mimo, że mieliśmy dopiero na dziesiątą, musieliśmy wyruszyć około czterdzieści minut wcześniej, ponieważ w tej dzielnicy Toronto o tej porze są za duże korki

—Alan?— spytałem, ale jego to totalnie nie ruszyło.

— Alanku? Pobudka!— kontynuowałem, ale brunet tylko mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugą stronę. Trochę się poddenerwowałem, bo ta łamaga życiowa zaczynała działać mi na nerwy. Byłem trochę desperacki, ale to nie moja wina, że cenię sobie punktualność i dobrą reputację. No i nie ukrywam trochę zazdrościłem mu, że nawet skacowany, nieogarniający życia wyglądał niczym grecki bóg.

tears of sadness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz