Rozdział 8 (Bedę rodziną)

532 35 10
                                    

POV Tony

Co ja zrobiłem, boże! Jak mogłem tego nie zauważyć odmawiał spotkań, nie chciał by Happy odwoził go do domu. Chwila DOM.
Teraz już nawet nie słuchałem co mówiła do mnie reszta Avengers. Jedyne co ty szybko wypaliłem.

-Dom

-Do cholery Stark ogarnij się!! O o ci kurwa chodzi?! - wykrzyczał Steve. Przeklinał on PRZEKLINAŁ, ale teraz to było nie ważne

- Jego ciotka nie żyje

- To już wiemy Tony - Natasha mówiąc zmierzyła go zimnym wzrokiem

- Gdzie on mieszka...

Wtedy zapadła cisza wszyscy
zaprzestali wyzywania Starka. W ich głowach zrodziły się różne scenariusze, że mieszka na ulicach, chodzi wygłodzony. Najgorsza myśl, która utkwiła w głowie mentora Peter'a że był oj sam całkiem sam, bez jakiego kolwiek wsparcia.

- Sierociniec! - krzyknąłem

-Jedziemy z tobą- powiedział Steve patrząc na Natashę i Clinta

Tymczasem
Pov Peter

Płakałem, płakałem przy Panu Starku. Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałem. Pokazałem mu, że jestem słaby.

"Zamknij się"
On mnie nie nawidzi jestem dla niego ciężarem.

Myśli te przebiegały przez jego stronę gdy huśtał się w stronę Queens. Tego dnia postanowił nie wracać do sierocińca.
Zatrzymał się na dachu budynku w ciemnej dzielnicy, aby mieć pewność, że nikt go nie znajdzie.

Pov Steve
Tony sprawdził w jakim sierocińcu jest Peter. Po chwili już byliśmy z nim w aucie. Przez cały ten czas panowała cisza.

Na litość boską przez co ten dzieciak przeszedł w tym wieku. Przez cały czas to ukrywał, oby te siniaki, które u niego zobaczyłem naprawdę były z patroli.

Pov Natasha
Boże żeby ten dzieciak sobie czegoś nie zrobił. Nie chcę ich martwić, ale on był w tak słabym stanie.

Minęło 5 minut i wkoncu dotarli do sierocińca

Gdy Tony wraz ze Stevem i Natasha przekroczyli próg, panie z obsługi były zaskoczone odrazu do nich podeszły.

- Dzień dobry witamy serdecznie w sierocińcu co Państwa tu sprowadza?

- Szukamy dzieciaka... - odezwał się Tony lecz opiekunka mu przerwała

- O tak jasne do adopcji mamy wiele dzieciaków mogę was zaprowadzić do nich...

- O nie dziękuję, ja właściwie szukam Petera Parkera

- O jego, ahh ten dzieciak wiele przeszedł biedny tyle razu trafiał do rodzin zastępczych i zawsze od nich wracał

- Chwila jak to wracał- zapytała Natasha, z lekko przestraszoną miną

- Ohh odsyłali go, ponieważ miał problem z przywiązaniem się albo wracał tu z powodu znacania się nad nim

- Jak to do Cholery znecania! - wykrzyczał Steve

- Trafiał do dziwnych rodzin

- Chcę go zaadoptować- wypalił Tony

- Jest Pan pewien to specyficzny dzieciak?

- Tak

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ale się zadziało Tony Nie jest już ślepy haha
A więc kolejny rozdział, przepraszam za przerwę <3

Zagubiony Peter Parker//  Irondad i SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz