"Moje życie to żart" by Naff

206 10 6
                                    

(dedyk już dodany... taka mała aktualizacja notki xD)

Dobra... Znowu późno i znowu bez dedykacji xD Autorka na wattpadzie nazywa się SadisticSushi (możecie kliknąć ;-)) i potem zrobię tę dedykację... Chociaż Andżelice (autorce poprzedniego shota) dalej nie ustawiłam... No ale od następnego tygodnia chyba zmieni mi się plan, bo jeden nauczyciel wraca ze zwolnienia, więc historia przeniesie mi się na piątek i czwartek będzie wolniejszy... Zobaczymy za tydzień... I jeszcze znowu się przyznaję, że tego shota znam tylko z kilku fragmentów (praca domowa z historii :/), ale jestem pewna, że jest świetnie, bo z Naff się już trochę poznałyśmy ;-) a tu kilka słów od niej:

W pisaniu wszelakich wstępów, dedykacji i innych pozornie oficjalnych zapisków z początku opowiadań, jestem bardziej, niż tragiczna, dlatego musicie mi wybaczyć tą niecną próbę zepsucia wam mózgu.

Na początku dziękuję Aktinie za możliwość dodania do jej antologii "żarcikowego" shota. Przyznam szczerze, że jest to jedno z moich pierwszych dzieł tego typu. Bardziej gustuję w wielorozdziałowych opowieściach (demony, demony wszędzie), niż takich jednowątkowych historyjkach, ale po napisaniu "Moje życie to żart" muszę przyznać, że shoty zaczęły mi się podobać i juz mam miliony pomysłów na inne opowieści.

Co, gdzie, jak, o czym to będzie? Na pewno o dziewczynie, która urodziła się 1 kwietnia i szczerze nienawidzi tego dnia. W dzieciństwie nazwała go: "dniem przeklętej trójcy", a to wszystko ze względu na pecha, który przytrafia jej się właśnie w tym czasie. Opowieść z serii: zwyczajna zwyczajność, czyli zero fantastyki (co do mnie niepodobne), trochę wygłupów, debat słownych, wrednego, choć przystojnego pana "zgiń, nim się narodzisz" oraz jajecznego żula. Drobny romans i lekka komedia. Oczywiście jak przystało na człowieka mojego gatunku, dużo ironii. Zapraszam i pozdrawiam!

Naff z http://cien-nocy.blogspot.com (bo na wattpadzie egzystuję od niedawna)

_______________

Otworzyłam jedno oko i spojrzałam w sufit, aby upewnić się, że nic niechcianego nie spadnie mi na głowę. Test sprawdzający numer jeden zdany. Otworzyłam drugie oko i spojrzałam w bok. Na ścianie niezmiennie od ponad 3 miesięcy wisiał ten sam kalendarz z kotami. Wytężyłam zaspany wzrok i dla pewności rozczytałam dzisiejszą datę. 1 kwietnia, zaznaczony czarnym markerem. Męskie przyrodzenie, potocznie zwane przez młodzieżową społeczność "karnym kutasem", zarysowane wokół dużej, tłustej, kwietniowej jedynki, musiało być sprawką mojego młodszego brata. Wielki, drukowany, ręcznie robiony napis o treści: "urodziny potwora" także. Cóż, rodzina zawsze dbała o moje dobro w dniu 1 kwietnia.

Westchnęłam ciężko i ponownie spojrzałam w sufit.

Na świecie nie znałam bardziej niezadowolonej ze swoich urodzin nastolatki, niż ja. Zazwyczaj gdzie człowiek nie spojrzał, wszyscy cieszyli się z rocznicy swoich narodzin. No, chyba, że ktoś nie lubił świadomości, iż się starzeje lub dorasta albo zwyczajnie nie miał z kim spędzić tego czasu. Mnie nie dręczył żaden z tych warunków. Mój powód do nienawiści był odrobinę bardziej skomplikowany.

Dzień 1-szego kwietnia od maleńkości zwałam "dniem przeklętej trójcy". Pierwszym powodem przeklętego czasu są, jak już idzie się domyślić, moje urodziny, drugim powodem prima aprilis czyli dzień żartów, trzecim rocznica założenia restauracji moich rodziców. Ktoś mógłby się puknąć w głowę, patrząc na tak błahe powody do nienawiści, ale nie ja, bo każda z tych okazji kryła w sobie nutkę zgrozy, a w połączeniu ze sobą, dawały wybuchową mieszankę, zdolną do wprowadzenia w depresję najtwardszego zawodnika. Ja jednak, po 18-nastu latach wciąż się trzymałam, a to wszystko dzięki osobistej terapii układanej przed snem, ostatniego dnia marca. "Poradzisz sobie, Lea, wytrzymasz wszystkie, rodzinne żarty! Wytrzymasz wszystkie upokorzenia! Wytrzymasz nawet pracę w restauracji u boku swojego znienawidzonego przyjaciela!". Oczywiście chyba nie muszę mówić, że dzień 1 kwietnia zaczynał się i kończył zawsze tragicznie, obojętnie jak mocno bym się motywowała. A wszystko miało swój początek właśnie tego jedynego w roku, kwietniowego poranka.

Wszystkie przypadki wrogich prima aprilis - antologia prima aprilisowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz