Hej kochani! ;)
Pisząc tę opowieść muszę się przyznać, że było mi troszkę ciężko. Ciężko z powodu tematu, bo chciałabym wam przybliżyć coś, co ja sama przeszłam, niekoniecznie było u mnie tak samo, ale podobnie. I wiecie co, powiem wam jedno, zniknięcie od tak, powiedzenie z dnia na dzień, że tej osoby już nie będzie, jest najgorsze. I przykre. A pożegnania są najgorsze. I wiecie co, zanim coś zaczniecie, zastanówcie się dwa razy, czy warto. Chciałabym podziękować Aktina5373 za to, że mogę tutaj opublikować "The last joke" i, że w ogóle dostałam taką możliwość.
Pozdrawiam, Ola ;*
Ta końcówka to jej słowa, nie moje xD
_______________
Leżała na kocu, wpatrując się w chmury. Jej blond loki były rozsypane wokół twarzy, sprawiając, że wyglądała jak anioł z aureolą. Czekała na niego. To była ich data spotkania. Data, o której żadne z nich nigdy nie zapomniało.
Szedł piaszczystą dróżką w stronę oceanu i plaży, gdzie już z daleka ją widział. Uśmiechnął się na jej widok. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak ważna dla niego była. Ale jej tego nie powie. Nie teraz, kiedy ma zamiar prawdopodobnie na zawsze wyjechać z Kalifornii.
Ava
Dopatrywałam się w białych obłokach wszystkiego, co chciałam zobaczyć. Wszystkiego, czego nie było w życiu realnym. Marzyłam, czekając na Jonathana. I to on znajdował się w tych marzeniach, nawet nie wiem czemu.
- Cześć, księżniczko. - Położył się obok mnie, z wielkim uśmiechem. - Co tym razem zobaczyłaś? - zagadnął.
- Wszystko. - Odwróciłam się twarzą w jego stronę. Brązowe włosy opadły mu lekko na czoło, przysłaniając szare oczy.
- Ty zawsze widzisz wszystko. - Roześmiał się.
- Masz rację. Tak jak teraz widzę smutek w twoich oczach - szepnęłam, na co się spiął. Już wiedziałam, że jest coś nie tak.
- Zawsze musisz mieć rację? - Westchnął, zamykając powieki.
- Jak widać, tak. - Przygryzłam lekko wargę. - Powiesz mi, co się dzieje? - spytałam z nadzieją.
- Ava... - zaczął poważnie, podnosząc się. Poszłam w jego ślady i usiadłam, czekając. - Wyjeżdżam. - wydusił w końcu, na co moje serce przez chwilę przestało bić.
- Jonathan, wiem, że jest 1 kwietnia, ale ten żart mi się nie podoba. Wymyśl coś lepszego, w co uwierzę. - Nie powiedział nic. Wpatrywał się w taflę wody, a jego twarz ogarnął smutek. - Ty nie żartujesz - stwierdziłam, a w środku już czułam ogarniającą mnie rozpacz.
- Nie, Ava. - Westchnął. - Dostaliśmy propozycję trasy koncertowej. "The last joke" ma szansę się wybić.
- Ile cię nie będzie? - Starałam się powstrzymać napływające do oczu łzy. To jest nasze pożegnanie.
- Mike zaplanował ją na rok - wyznał cicho.
- Rok - powtórzyłam w zamyśleniu. Chciał mnie zostawić na rok. Samą. W tym świecie, który straci bez niego kolor. Bez mojego przyjaciela.
- Ava, nie miałem wyboru. Jestem głównym wokalistą i gitarzystą.
- Wiem. Chcę, żeby wam, tobie się udało. - Uśmiechnęłam się, choć to był mój najbardziej wymuszony uśmiech, jaki kiedykolwiek zrobiłam.
- Dasz sobie radę? - zapytał z troską.
- Muszę, ale obiecaj, że równo za rok, tak jak zawsze to robimy, spotkamy się. - Postawiłam warunek.
CZYTASZ
Wszystkie przypadki wrogich prima aprilis - antologia prima aprilisowa
Historia CortaGdy usłyszałam o projekcie nothing wrong, nagle mnie olśniło. Wpadłam na pomysł, którego nie widziałam jeszcze na wattpadzie (jeśli coś takiego już jest, przepraszam, nie wiedziałam). Pomyślałam, że dlaczego by nie stworzyć tutaj antologii? antologi...