✙ chapter six ✙

13 6 1
                                    







   W tak mroźną porę ciężko było wykopać grób. Zajęło to górnikom aż dwa dni. Ziemia była niczym stal. Skorupa, którą tylko nielicznym udało się przebić. Murray nadzorował pracę zniewolonych mężczyzn i przez długie godziny przypatrując się ich pracy zaczynał się zastanawiać czy Gwendoline pozwoli zakopać się w ciemnym, zapomnianym miejscu. Jej ciało przygotowane było do ceremonii pochówku, który nastąpił trzy dni po zabójstwie pani Celeste przez nieznanego nikomu sprawcę.

   Sprawą dochodzenia zajmował się detektyw Murray.

   Trumnę ułożono na solidnych deskach, które powstrzymywały panią Celeste przed upadkiem do dołu. Murray przyglądał się kobiecie ułożonej w kwiatach i nawet po śmierci Gwendoline wyglądała elegancko, jakby za moment miała się przebudzić i wyjść na ważne biznesowe spotkanie. Czarnym garnitur, dla odmiany czarne, koronkowe rękawiczki, poszetka odzwierciedlająca czystość duszy. Biel kompletnie nie pasowała do zamordowanej liderki mafii. Pan detektyw stał ku boku Gwendoline i spoglądał na jej czerwone włosy, które nie były tak kurczowo związane jak zdołała wszystkich do tego przyzwyczaić Celeste. Kosmyki delikatnie wysuwały się zza wiązania, dzięki czemu warkocz rozplątałby się w połowie dnia. Wszystko po to, aby ukryć dziurę w głowie po wystrzelonym naboju. Nieco powyżej skroni czerwone pasemka skrywały sekret Murraya.

  Widząc jej skostniałe ciało i przemarznięte, poranione knykcie wyglądające jak rubiny o krwistoczerwonej barwie, w akompaniamencie słów klechy oraz fałszywie smutnych wyrazów twarzy spoglądających na zmarłą, Murray pomyślał tylko jedno. Szmata. Na język cisnęły się kolejne słowa, ale panujący podczas ceremonii pogrzebowej ziąb nie sprzyjał temu, aby podnosić głos. W zamian mężczyzna przeklinał długowłosą piękność o duszy samego Szatana dalej w swych myślach. Przebrzydła suka wreszcie sczezła. Murray nie należał do osób, które mogły pochwalić się byciem szczerym nawet wobec siebie samego, lecz to właśnie tego zimowego dnia był najbardziej wiarygodną osobą. Jego wzrok wyrażał najprawdziwszą nienawiść.

   Nienawiść ta nie zniknęła nawet po śmierci pani. Obawy także nie rozpłynęły się w powietrzu, a zdawało się, że zastygły one w to mroźne popołudnie. Łzy również zamieniły by się w kamyki przypominające swą postacią diamenty, ale nikt nie zapłakał. Murray z trudem oderwał wzrok od Gwendoline, która ułożyła się do snu na wieki i popatrzył na wprost siebie, aby przyjrzeć się Hollande. Lider całej świty lokajów i pokojówek wmieszał się w tłum i nie wyróżnił się dosłownie niczym. Jak cała reszta stał i przysłuchiwał się słowom klechy, którego ściągnięto na wyprawę tego pogrzebu siłą. Mężczyzna, który przeszedł wszystkie należyte święcenia trząsł się nie z zimna a ze strachu. Nie chciał tutaj przyjeżdżać, lecz zaciągnięto go siłą, aby odprawić duszę pani Celeste do Nieba. Przed przyjazdem na tereny rezydencji przeżegnał się kilkukrotnie, a jadąc samochodem mafii zaciskał kurczowo koraliki różańca. Był przerażony, gdy wymówił ostatnie słowa modlitwy. Łza opuściła jego powiekę i przymknął swoje oczy wyczekując końca.

   Kolejny wystrzał przeszył powietrze, a śnieg ozdobiły smugi krwi. Ciepła ciecz jednocześnie topiła i przesiąkała śnieżynki. Murray otworzył szerzej swe oczy, a dłonie mimowolnie zacisnął w kieszeni płaszcza, gdy ujrzał jak Hollande śmiertelnie zabił klechę, który zakończył pochówek.

   No tak, nikt niepowołany nie może się dowiedzieć o śmierci pani Celeste - Murray znów wbił spojrzenie w demona o czerwonych włosach i zrozumiał, że nawet jej śmierć nie przyniosła ukojenia jego duszy.

   Mężczyzna sądził, że to będzie dostateczny koniec, który pozwoli ukoić jego duszę od złych czynów. Pragnął doświadczyć tego uczucia i w dogodnym dla siebie momencie odejść z rezydencji. Chciał to zakończyć. Roger i Kathleen nie żyli od ponad dwóch lat. Teraz życie straciła ich jedyna córka. Nie miał powodu, aby tutaj zostać. Spłacił dług wobec swych panów. Okazał wdzięczność za dach nad głową i wynagrodzenia niejednokrotnie. Chciał odejść, a mimo to nie potrafił przestać przyglądać się zamordowanej piękności.

✙ hear the silence ✙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz