Prolog: Kłamcy kreują rzeczywistość

205 15 138
                                    


❝SZTORM W KARTELUSZKACH❞
OPOWIEŚĆ KRÓLA


❝Duszę mam w mroku, więc będę niósł światło.❞
                         — William Shakespeare

Rok 1942.

Jeśli to czytasz, zapewne jesteś idiotą.

Żyjesz w świecie magii i klątw, kolego
— lub koleżanko czy jak tam chcesz, żeby do Ciebie mówić —
a podnosisz przypadkowo znalezioną książkę?

Raz zrobił tak jeden koleś. I wiesz co? Wypaliło mu gały! Pewnie o nim nie słyszałeś. Usłyszałbyś — na pewno! — bo typ miał talent. Chciał zostać malarzem. A nie został.

Bo wypaliło mu gały!

Teraz pewnie wzdrygasz się z przerażeniem i zaczynasz rozumieć swój błąd. A więc muszę Ci wyznać, że wymyśliłem tę historię (tak samo jak to, że Wielka Kałamarnica to Godryk Gryffindor. Dajesz wiarę, że ludzie w to uwierzyli?).

Piszę ten zbiór karteluszków — tak, karteluszków. Pamiętniki są dla panienek, a „dziennik" brzmi za sucho, tak bez uczucia, nie sądzisz? — bo wszyscy mówią tylko o jednym. Zbliża się sztorm. Wiem, że mnie też pochłonie. A boję się najbardziej tylko dwóch rzeczy: samotności i zapomnienia.

Więc, Drogi Idioto, nie zapomnij o mnie. O chłopaku z wielkimi marzeniami, miłością do zwierząt i zbyt dużą wiarą w ludzi. Jestem kłamcą, krętaczem i mordercą.

Ale też mam serce, no nie?

— Nie rozumiem tylko jednego. — Za jego plecami rozległ się znajomy głos. — Dlaczego napisałeś, że jesteś mordercą?

Christian uśmiechnął się blado. Odłożył pióro do kałamarza i zatrzasnął Karteluszki.

— Niedługo wszyscy nimi zostaniemy. Już teraz mamy krew na rękach. — Wziąwszy chustkę, wytarł nią splamione czarnym atramentem dłonie. — Najwyższa pora zacząć nazywać rzeczy po imieniu, nie sądzisz?

Odwrócił się, aby spojrzeć w oczy jednego z najważniejszych ludzi w swoim życiu. Przyjaciela. Prawie jak brata. Te oczy były szare i chłodne. Christian przez chwilę poczuł się tak, jakby nastała zima w tej blednącej końcówce lata. Ale tylko przez chwilę.

Szarooki prychnął.

— Melodramatyczność zostaw mi. Nie do twarzy ci z patosem.

— A tobie w tym żakieciku. Ukradłeś to matuli? — Christian wychylił się z fotela, prawie z niego spadając. Spróbował złapać w palce koronkową falbankę żakietu, ale przyjaciel odsunął się w porę.

— To budrysówka. Męska budrysówka.

— Matula lubi męskie ubrania. Pewno budra-sówka też by jej się spodobała.

— Milcz, bo przysięgam, że zaraz...

— Chłopcy! Skończcie się sprzeczać i chodźcie tu! Jacob przyjechał! — Z piętra niżej dobiegł ich głos matki. Chłopcy spojrzeli po sobie. W oczach Christiana zagrały psotne iskierki.

Przerzucił nogi przez podłokietnik fotela i ześlizgnął się na podłogę.

— Idź. Zaraz do was dołączę. Tylko po sobie posprzątam.

Sztorm w Karteluszkach: Opowieść Króla • HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz