2

3 1 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika, czemu to cholerstwo musi tak głośno dzwonić. Była 7 rano, musiałam się zwlec z łóżka bo zejsciem tego nie można było nazwać. Zaspana poszłam wziąść prysznic i ogarnąć się do szkoły. Po kwadransie byłam gotowa, miałam na sobie czarne dżinsy z przetarciami, biały crop top i biało czarna koszule w kratę przywiązana na biodrach. Teraz tylko obudzić tego kretyna, mojego brata.
-Karol, wstawaj.
-Mhm hmm
-Ruszaj się, bo jak nie to wyleje na ciebie wiadro wody.
- Już wstaje, przestań się drzeć świrusko.
-Za 5 minut widzę cię na dole. Idę zrobią śniadanie.
-Już się ogarniam.
Zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam robić pankejki z serkiem waniliowym. Moje ulubione. Karol wszedł do kuchni i zaczął je podbierać .
-Za co mnie bijesz kretynko. -powiedział w trakcie gdy walnęłam go z łokcia w bok.
-Weź sobie talerz i zjedz jak człowiek a nie prosiak.
-No co, głodny jestem. -powiedział wyjmując talerz.
-Jedz szybko, zaraz się zbieramy. Mam nadzieję że dzisiaj nie jedziesz po tego debila?
-Dzisiaj mama go przywiezie bo i tak musi coś załatwić w budzie.
-Czyli jade z toba.
-Ok, rusz się.
Skaczyliśmy jesc, włożyliśmy talerze do zmywarki i poszliśmy zakładać buty. Zaczęłam przeglądać się w lustrze poprawiając włosy.
-Ładniejsza i tak nie będziesz, wiedz się ruszaj i idziemy.
-to może byś się przesunął bo jesteś tak wielki że tarasujesz wyjście.
-Hahaha bardzo zabawne siostrzyczko.
Wyszliśmy na dwor, zamknęłam drzwi i wsiedlismy do samochodu. Jechaliśmy a ja zmieniałam stacje w radiu bo nie puszczali nic fajnego.
-Możesz przestać. To wkurwiajace.
-Nie
Dalej patrzył na drogę ale widziałam że się zdenerwował. Przestałam przewijac bo chciałam cała dojechać do szkoły. Wkońcu dojechaliśmy pod szkole, zaparkował i zaczęłam wychodzić bo widziałam że Tatiana idzie w ta stronę a wolałam uniknąć jej gadki z moim braciszkiem.
-Ja lecę, pa, dzięki.
-Okej.
Powiedział też wysiadajac, na szczęście złapałam bladynke w połowie drogi i zawrucilam do szkoly.
-Co ty robisz?
-Idziemy do szkoły.
-Chciałam pogadać z Karolem.
-Po gadasz później, teraz opowiadaj jak twój kurs aktorski. Poznałaś jakoś przystojniaków?
-Jest okej, ale ta babka od zajęć jest okropna i ma więcej zmarszczek niż baba od historii.
-To musi być mega stara, skoro ona jest sprzed wieku to tamta z prehistori.
-I nawet tak gada. Kto w XXI wieku mówi "dziewko" albo "wszelakich".
-No nikt, naprawdę musi być stara.
-A co do przystojniakow, to jest tam taki jeden.
-Jak się nazywa? Znam go?
-Nie znasz bo chodzi do szkoły tylko dla chłopców i ma na imię Oskar.
-Uuuu sami chłopcy może jest gejem skoro jeszcze cię nigdzie nie zaprosił?
-Możliwe, bo tylko on jeden tego nie zrobił. -powiedziała śmiejąc się.
-Nieźle aniele.
Doszłyśmy do sali gdzie miałyśmy razem biologie. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje i weszłyśmy do klasy siadając w ostatniej ławce jak zwykle.
-Dzien dobry- powiedziała pani Kowalik nauczycielka biologi.
-Dzień dobry pani. Wygląda pani młodziej niż w zeszłym roku. -powiedział nasz klasowy lizus.
-Sebastian, nie podlizuj mi się i tak nie będziesz miał szustki bo nikomu nie daje szóstek. Kapewu?
-Tak proszę pani.
-No to wracajmy do lekcji.
I tak zaczęła się pierwsza lekcja w tym roku szkolnym. I tak zleciało pół dnia. Po ostatniej lekcji wyszłyśmy przed szkole.
-Pamiętasz że mnie odwozisz, bo Karol skończył wcześniej?
-Oczywiście że tak, wskakuj mała.
-Krejzolka z ciebie, kochanie.
Wsiadlam do jej czerwonego Audi i wyjechaliśmy z parkingu kierując się w stronę mojego domu. Tatiana i tak mieszkała tylko ulice dalej przez co przeważnie to ona mnie wozila do szkoły. Pod jechaliśmy pod dom i zaczęłyśmy się śmiać.
-Patrz co ci idioci robią.
-Widze chyba coś mają z głowami nie tak.
Karol i Maks tarzali się po naszym trawniku bez koszulek. Idioci czy idioci? Idioci.
-Musieli go podmienić w szpitalu, bo nie mogę być spokrewniona z tym czymś.
-Możliwe, ale patrz na jego klate i te mięśnie. -powiedziała w niego wpatrzona.
-Do Ciebie też się nie przyznaje.
-Hahahah i tak cię kocham. Dobra spadaj bo muszę z mamą po zakupy jechac.
-Okej, kocham, buziaki, zadzwoń później.
-Dobra.
Wysiadłam z auta, minelam tych debili szerokim łukiem i podeszłam żeby otworzyć drzwi.
-O siostrzyczko jesteś już, chcesz dołączyć. Fajnie się bawimy z Maksem.
-Nie, dzieki wolę się bawić że starszymi.
-Wooow nie wiedziałem że taka rozrywkowa jesteś. I jesteśmy starsi. -wyszczerzył się głupio.
-Ale mi chodziło o starszych mentalnie nie fizycznie glupolu. Was to tylko do przedszkola wysłać.
-Nie bądź taka wredna. -powiedział Maks.
-Bo co mi zrobisz?
-Zamknę ci ta wyszczekaną buźkę.
-Hahah za wysoki poziom jak dla ciebie. A ty braciszku jak skończysz się bawić to przyjdź na obiad.
-Ej, czekałem na ciebie bo zapomniałem kluczy. To stwierdziliśmy że coś zrobimy i ubijalismy trawę.
-Aleś ty mądry, przecież mamy drzwi od tarasu zawsze uchylone żeby taki idiota jak ty mógł wejść.
-Skąd miałem wiedzieć.
-To trzeba było dzwonić.
Weszłam do domu i zatrzasnęli drzwi, dobrze że głupota nie jest zaraźliwa ale szkoda że nie boli. Zrobiłam obiad, odrobiłam lekcje, obejrzałam film, umyłam się i położyłam spać ale ten dzień był trudny. Mam nadzieję że jutro będzie lepiej
-Dobranoc Karol.-powiedzialam głośno w końcu ma sypialnie obok mojej, powinien słyszeć.
-Dobranoc złośliwcu. -odpowiedział.
Nawet już nie chciało mi się odpowiadać bo zasnęłam.

             ~~~~~~~~~~~•••••••••~~~~~~~~~~~
Wiem że to nie jest jakaś cudowna książka i może nie wciaga, ale jest moja pierwsza i szczerze nie wiem czy powinnam ja kontynuować. Nie jestem chyba za dobra w pisaniu i chyba to nie dla mnie.

Impossible inspirationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz