The hidden life cz 1

52 5 0
                                    

         Chcąc skorzystać z ostatniej szansy na dłuższy wylot zanim nadejdzie ostra zima, Czkawka wraz ze Szczerbatkiem postanowili wzbić się w powietrza i skierować się na wschód. Tam gdzie jeszcze nigdy nie byli, gdzie nie zobaczyli jeszcze nic. Obaj byli głodni wiedzy i pędzeni przez ciekawość, po szybkich przygotowaniach oraz pożegnaniach z przyjaciółmi obaj wreszcie wyruszyli. Nie brali nikogo do towarzystwa. Nie chcieli poruszać się w standardowym tempie smoków pokroju Śmiertnika, Koszmara czy Zębiroga. Chcieli rozwinąć prędkość z której słyną Nocne Furie, którą nie mogą latać w tandemie z innymi, ponieważ nie są oni w stanie dogonić przyszłego wodza i byłego alfę. Z zawrotną prędkością przemieszczali się nad oceanem, co rusz wykonując pełne adrenaliny akrobacje, które tak bardzo kochają. Chwile radości i zapomnienia w ich szarym świecie. Po wielu godzinach lotu i przebytych mil zatrzymywali się na okolicznych wyspach w poszukiwaniu odpoczynku. By nie marnować takich okazji badali każdą wyspę odkrywając nowe jak i też dobrze znane fakty. Na jednej nawet odkryli nowy gatunek smoka. Co zaskakujące, mimo wyglądu był niesamowicie łagodny. Pomimo ostrych zębów i długich szponów żywił się jedynie owadami oraz innego rodzaju insektami. Bardzo miło okoliczne stado przyjęło swoich gości na wyspie pokazując im najwygodniejsze rośliny do wyściełania legowiska. Równie miło pożegnali dwóch wędrowców odprowadzając ich aż na sam klif z którego mieli odlecieć.

         Mając za cel przebycie większego odcinka dwójka przyjaciół zwiększyła pułap, szybując ponad chmurami w towarzystwie stada Drzewokosów. Wielkie gady nie miały problemów z dołączeniem nowych stworzeń do wspólnej podróży robiąc dodatkowo miejsce w ich kluczu. Dopiero gdy słońce zaczęło zbliżać się ku horyzontowi niemal stykając się z nim ta dwójka pożegnała się ze spokojnymi smokami. Zaczęli szukać kolejnego przystanku na którym mogli odpocząć i zregenerować zasoby energii. Gdy słońce było niemal całe pod taflą oceanu znaleźli skromną wyspę, przynajmniej o połowę mniejszą niż Berk. W całości pokryta lasem z brakiem spokojnego zejścia do wody, wszędzie klif. Nie mając większego wyboru musieli zdobyć pożywienie z powietrza. Będąc już na to gotowym Czkawka miło się zaskoczył. Najwidoczniej przy tej ziemi było terytorium Wrzeńców. Szczerbatek także widząc szansę w tej sytuacji zniżył lot niemal przy samej wodzie i pozwolił swojemu przyjacielowi działać. Chłopak wyciągnął swój kij i zagrzechotał nim w taki sposób by zwrócić uwagę Wrzeńca pływającego tuż przy powierzchni. Zielony morski smok wynurzył swój łeb zaciekawiony, Czkawka korzystając z tego wykonał kilka gestów i za pomocą ciała wzbudził zaufanie w dzikim zwierzęciu. Zagrzechotał kijem i wskazał nim w tafle wody prosto na małą ławice ryb. Wrzeniec zrozumiał, zanurzył się by udzielić pomocy wędrownym. Już po chwili znowu pokazał swój łeb otwierając pysk pełen owoców morza. Wdzięczny dwudziestolatek wyciągnął pojemną torbę i odebrał od smoka połów. Zagrzechotał po tym kijem oraz wykonał kilka gestów pokazując swoją wdzięczność. Szczebatek natomiast mruknął w podzięce i odlecieli z powrotem na skały by w spokoju odpocząć. Po napełnieniu brzuchów obaj położyli się pod chmurką na trawie w blasku ogniska i zanurzyli się w błogich snach. Nocna Furia będąc jeszcze w połowie przytomna tylko przykryła swojego jeźdźca skrzydłem oferując trochę ciepła. Z uśmiechami na ustach zasnęli nie przejmując się tym, że w każdej chwili może lunąć na nich deszcz.

~*~

Podróż zaczęła mijać im monotonnie. Jedyną rozrywką było zwiedzanie napotykanych wysp. Nie jeden raz musieli uciekać przed wściekłymi smokami, krwiożerczymi dzikami czy bardzo terytorialnymi wilkami. Raz nawet spotkali statek wikingów, którzy na widok smoka od razu łapali za broń. Nie było to jednak takim wielkim zdziwieniem patrząc na to, że jeszcze pięć lat temu same Berk tak postępowało. Chcąc jednak uniknął niepotrzebnego rozlewu krwi szybko minęli przerażonych ludzi. Gdy zaczęli widywać coraz to większe wyspy, bardziej zamieszkałe, z innym stylem budownictwa, Czkawka już wiedział. Wylecieli już bardzo daleko za Archipelag. Postanowili więc rozbić się na jednej z mniejszych wysepek gdzie ludzi nie było i stworzyć swoją bazę wypadową na jakiś czas. Nie wiedzieli jak inni tutaj żyją więc postanowili się nie rzucać w oczy. Jak się okazało nie bez przyczyny ludzie na tej ziemi nie przebywali. Po pierwsze nie było jak tam dopłynąć, wszędzie skały odgradzające oraz płytkie wody wokoło. No statkiem tam się dostać nie da. Druga przyczyna była jednak bardziej zaskakująca, o niej dowiedzieli się dopiero w nocy dzień później, dla porównania był dopiero późny ranek gdy dolecieli na wyspę.

The hidden life |httyd oneshot|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz