Prolog

32.7K 787 274
                                    

Mam wrażenie, że życie każdego z nas składa się z momentów. Tych, które odegrały istotną rolę, wywołując naszą radość albo unieszczęśliwiając. Tych, które odcisnęły piętno na psychice i pod których wpływem się nieodwracalnie zmieniliśmy.

To one kształtują nas charakter.

Pierwszym takim momentem, który bezpowrotnie wpłynął na dalszy rozwój mojego życia był dzień, w którym wylał się na mnie wrzątek. Nigdy więcej nie poczułam tak mocnego cielesnego bólu jak w tamtej chwili. Ta sytuacja odegrała najbardziej znaczącą rolę w moim życiu, bo pociągnęła za sobą szereg następnych wydarzeń.

Moment, w którym po raz pierwszy zostaję wyśmiana przez rówieśników już na zawsze wyrył ślad w mojej psychice. Ktoś pewnie, by powiedział, że czas leczy rany, a pierwszy raz najbardziej boli. No to nie w moim przypadku. Nadal o wszystkim pamiętam, a jednorazowy żart koleżanek i kolegów z przedszkola przeobraził się w wieloletnie szykanowanie.

Nigdy nie zapomnę też momentu, kiedy mój ojciec z dnia na dzień oznajmił mamie, że ma kochankę i spodziewa się z nią dziecka. Zaraz potem zażądał rozwodu i kazał nam opuścić jego dom w ciągu trzech dni. Tak, jego dom, bo wszystko co mieliśmy było zapisane wyłącznie na niego. Cóż, mama nie spodziewała się, że wyszła za mąż za człowieka pozbawionego honoru i sumienia, przez co po rozwodzie została z niczym. Podziwiam ją, że wtedy się nie załamała. Ale chyba nie miała na to czasu. Musiała zacisnąć zęby i jak najszybciej znaleźć dla nas nowe lokum, a dla siebie dodatkową pracę.

Za to do tych przyjemniejszych momentów na pewno zaliczę wszystkie chwile, w których mama stawała po mojej stronie, broniąc mnie przed całym światem. Zawsze mogę na nią liczyć, jest dla mnie jak najlepsza i jedyna przyjaciółka. Śmiałyśmy się do rozpuku, kiedy mojego ojca potrąciło auto. Na jego szczęście przeżył, ale my z mamą i tak urządziłyśmy sobie tamtego dnia imprezkę i co chwilę wznosiłyśmy toast stukając się przy tym kubkami z gorącą czekoladą. To wspomnienie chyba już zawsze będzie wywoływało uśmiech na mojej twarzy.

Istnieje jeszcze jeden moment, który odegrał duże znaczenie w moim życiu. Dzień, w którym poznałam jego. Chociaż tak właściwie początek naszej znajomości nie był zbytnio przyjemny, bo on zachowywał się jak największy buc. Ale, gdy już zrozumiałam, co jest tego powodem, przekonałam się, że jesteśmy tacy sami. Oboje nosiliśmy w sobie ból i poczucie skrzywdzenia, tylko każde z nas radziło sobie z tym na swój własny sposób.

Ale choć to jedno nas łączyło, dzielących nas różnic było o wiele więcej. On jest buntownikiem, który często wymyka się z domu, ja nieśmiałą introwertyczką, która zbyt często zamyka się w pokoju, by móc odgrodzić się od świata. On otacza się ludźmi i potrafi postawić na swoim. Ja unikam innych i nie jestem w stanie obronić nawet samej siebie. On jest lubiany przez wszystkich, choć ma się za najgorszego. Mnie nie lubi nikt, choć wiem, że jestem dobrym człowiekiem. Ale przede wszystkim różnimy się tym, że ja obwiniam wszystkich dookoła, a on jedynie sam siebie.

Mimo to, on już na zawsze pozostanie dla mnie tym chłopakiem, który pomógł mi wyjść ze strefy komfortu i sprawił, że zaakceptowałam siebie na nowo. A ja dla niego tą dziewczyną, dzięki której zrozumiał, że nie jest niczemu winny i która wybudziła w nim dawną pasję.

Popełniliśmy tylko jednak błąd. Zakochaliśmy się w sobie.



~~~~~~~~~~~~

Hej, hej! 

Powracam na wattpada z nową historią. O czym będzie "Love is coming"? Jest to zimowo-świąteczna historia dwóch nastolatków - nieśmiałej Nellie i zbuntowanego Kadena. 

 Jakie są główne motywy poruszane w książce?

- hate-love

- slow burn

- muzyka

- strata/wyrzuty sumienia

- blizny/niska samoocena

- klimat zimy i świąt

- San Francisco

- New Adult/Young Adult 


Mam nadzieję, że Wam się spodoba <3 

Możecie podzielić się wrażeniami w komentarzach i na twitterze : #loveiscoming 


KM

Love is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz