Rozdział 21.

6.1K 206 43
                                    

"Bal wspomnień cz.2"

LENA

(Kilkanaście minut wcześniej)

Biorę Łucję na ręce, choć mając na nogach dziesięciocentymetrowe szpilki, nie jest to łatwe. Wolną ręką chwytam dłoń Magdy i razem ruszamy na pierwszy w ich życiu bal. Obie wyglądają na bardzo podekscytowane, a ich piękne sukienki idealnie do nich pasują. Od rana nie mogły doczekać się przyjęcia, na które za moment będziemy spóźnione.

Idziemy więc sprawnym tempem, a ja usilnie ignoruję potrzebę odwrócenia się.

Jestem na siebie strasznie zła, kiedy przypominam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Pamiętam wszystko, mimo, że szczerze, niektóre rzeczy wolałabym zapomnieć. Oczywiście, nie mam na myśli naszego pocałunku, bo on był naprawdę świetny. Z całej tej komedii zdarzeń, chyba tylko o nim, chciałabym pamiętać.

Ale cała reszta...

Cicho wzdycham, na wspomnienie jego opowieści o tacie. Ona była... sama nie wiem. Z jednej strony doceniam, że powiedział mi prawdę, bo dzięki temu, nie obwiniam już ojca. Obiecał milczenie, więc się z tego wywiązał, jak to on. Obietnice zawsze były dla niego świętością. Z drugiej strony jednak, czuję, że Dominik nadal coś przede mną ukrywa. To co mówił nie wyjaśnia przecież jego rozmowy z Izabelą, ani moich powracających wspomnień z których wynikałoby, że się znamy.

Ale, nie to jest teraz dla mnie najgorsze.

Na wspomnienie tego, co ja zrobiłam, moje policzki zaczynają piec. Jak mogłam w ogóle zasugerować mu, żebyśmy poszli do łóżka? Przecież nie rozwiązałam jeszcze sprawy z Oliwierem, nie wiem również co stało się z tatą ani co tak naprawdę nas łączy.

Co mi przyszło do głowy?

Nogi zaczynają mnie powoli boleć, ale nie mam czasu się nad tym porządnie zastanowić.

Nie zdążyłam nawet przyjrzeć się dekoracjom, które zostawiłyśmy przed momentem za sobą.

Na szczęście, docieramy na miejsce, tuż przed oficjalnym rozpoczęciem. Przebiegam szybko wzrokiem po pomieszczeniu pełnym osób w najróżniejszym wieku, ale nie dostrzegam nikogo, kogo znałabym więcej niż z widzenia. Dostrzegam jednak coś innego.

Cała sala gimnastyczna, jest przepięknie udekorowana. Tak naprawdę to każdy jej zakątek ma na sobie jakąś dekorację, przez co wszystko wygląda wręcz magicznie. Rozglądam się urzeczona, bo za moich czasów nie widziałam czegoś takiego. Nie przypominam sobie nawet by kiedykolwiek, jakakolwiek impreza była zorganizowana z takim przytupem.

Powoli odstawiam Łucję na podłogę, nie umyka mi jednak fakt, że oczy jej i jej siostry zaczęły dosłownie błyszczeć. Na nich również cała ta oprawa musi robić podobne wrażenie co i na mnie.

W tym samym czasie, kiedy mu przyglądamy się otoczeniu, pani dyrektor pojawia się na środku sali, a jej bordowa sukienka w czarne pajęczyny, świetnie wpasowuje się w klimat tego wydarzenia. Choć znam tę kobietę jeszcze z moich nastoletnich lat, uroda nie opuściła jej pięknej, przyozdobionej teraz, zmarszczkami twarzy. Wszyscy zebrani milkną, a ona uśmiecha się do wszystkich serdecznie. Cała jej postawa emanuje pewnością siebie i dziecięcą radością. Nie potrzebuje mikrofony, bo gdy zaczyna mówić, jej głos niesie się po każdym kącie pomieszczenia.

Niesamowita "Niania" #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz