Nie chciałem

167 12 38
                                    

Pięcioletnie dziecko stało trzy metry od drzwi wejściowych,obserwując pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechniętych rodziców. Para wpatrzona była w niemowlaka, które otulały ramiona rodzicielki. Ten widok wręcz kół chłopca w serce. W końcu nigdy z taką czułością nigdy na niego nie patrzyła. Nie okazywała mu uczuć. A temu chłopcu wręcz ogrom.

Draco po tej scenie wiedział, że jeszcze bardziej zostanie odtrącony przez własnych rodziców. I przede wszystkim ciężko będzie mu zaakceptować dziecko, które odebrało mu rodziców Które zostawia tyle złego…

***

— Draco? Draco! Słuchasz nas? — Szare tęczówki znów zatrzymały się na drzwiach, przy których stała  jego rodzina.

— Tak. Słucham?— mruknął pod nosem, obserwując swojego brata.

Nikt nigdy się nie domyślił się,że nie byli rodzeństwem. Leon był identyczny jak on. Platynowe włosy, szare oczy. Jedyne, co ich różniło to charakter. Leon, poukładany, pilny uczeń, który jest ukochanym dzieckiem rodziców. A on? Znienawidzony, łobuz, sprawiający tyle problemów, ile tylko się dało

— Masz się opiekować Leon'em i nie spuszczać go z oczu. A co najważniejsze masz dbać o jego bezpieczeństwo i nie pakować się w kłopoty czyli coś co uwielbiasz. — ∆∆∆ jego wzrok z brata przeszedł na matkę jak zwykle stawiającą mu warunki,bo to wcale nie tak że ma już dwadzieścia cztery lata,a Leon dziewiętnaście.
Śmieszyła go logika ich rodziców,którzy kazali mu się opiekować dorosłym bratem.

Gdy tylko ci się żegnali z biednym i kochanym Leon'em, on wsunął dłoń w kieszeń w której znajdował się malutki woreczek z białym proszkiem,w momencie w którym dotknął opuszkami palców woreczka, uśmiechnął się sam do siebie pod nosem wracając myślami do sceny przed sobą.
Jak tylko rodzice opuścili dom odwrócił się na pięcie wyciągając dłoń z kieszeni,po czym ruszył w stronę kuchni czując niemały głód.

—Draco? Co to jest?! —Westchnął cicho odwracając się w stronę chłopaka,w momencie zauważenia woreczka,który jeszcze przed chwilą był w jego kieszeni, wsunął dłoń do niej upewniając się że to jego.
Czując pustą kieszeń szybko do niego podszedł zabierając mu go.

—to nie jest twoja sprawa— warknął cicho chowając woreczek do kieszeni znów ruszając do kuchni.

—Draco powiem wszystko rodzicom! Trujesz się!—zacisnął pięść próbując jakoś ignorować młodszego co było naprawdę trudne.

-—Zajmij się swoimi sprawami!—jego cierpliwość właśnie się kończyła i był na granicy wytrzymałości.

—Jesteś zwykłym ćpunem! Nie dziwię się,że rodzice się ciebie wypierają!

Jego cierpliwość właśnie dobiegła końca.
Odwrócił się w stronę młodszego,w ostatniej chwili powstrzymując się przed uderzeniem go,więc jedynie co zrobił to mocno pchnął chłopaka z zamkniętymi oczami.
Słysząc trzask od razu na niego spojrzał zauważając rozbitą waze i krew.
Momentalnie przed oczami widział małą wersję siebie po tym jak chciał uwagi od ojca,jednak ten miał go gdzieś.
Zrobił dwa kroki w tył patrząc na młodszego przerażony.
Wystawił w jego stronę dłoń, którą szybko zabrał po czym wybiegł z domu trzaskając drzwiami.
Spanikował przez co czym prędzej poszedł do klubu swojego przyjaciela jak i kochanka próbując po drodze się uspokoić co było naprawdę ciężkie,złe wspomnienia z dzieciństwa często mu mieszały w głowie,a było ich naprawdę sporo.

W dość szybkim tempie znalazł się w klubie Zabiniego od razu idąc do pokoju VIP gdzie zapewne się znajdował.

—Draco? Co ty tu robisz? Nie mówiłeś że wpadniesz.— przeleciał wzrokiem każdego w pomieszczeniu,a jego wzrok zatrzymał się na przyjacielu obściskującego się z pierwszą lepszą dziwką.

—Wypierdalać— warknął pod nosem lustrując po kolei każdą osobę która go wymijała aby wyjść,gdy tylko został sam z nim w pomieszczeniu przekręcił zamek w drzwiach.

—No wiesz co Draco…popsułeś mi zabawę.—przewrócił oczami na słowa przyjaciela podchodząc do niego i od razu wpijając się w jego usta,złość która się w nim zebrała została wyładowana w pocałunku z Zabinim.
Gdy tylko się od niego oderwał przejechał palcem po opuchniętych wargach po czym znów go pocałował próbując jak najszybciej rozpiąć jego koszule.
Warknął cicho w jego usta nie mogąc sobie poradzić z tak prostym zadaniem więc odsunął się od chłopaka łapiąc w dłonie jego koszule i po prostu rozrywając ją.

—Oho dziś jest gorzej niż zazwyczaj…co się stało?— poczuł na policzku dłoń przez co jego oczy momentalnie napotkały wzrok bruneta.

—Nie twoja sprawa—odsunął się od niego po czym sięgnął do skrytki w sofie  wyciągając zrobione już wcześniej przez przyjaciela Jointy.

—Jak zwykle miły.

—Dla ciebie zawsze —mruknął pod nosem wkładając do ust skręta odpalając go.
Wstał podchodząc do lodówki z której wyciągnął wódkę,tabasco oraz sok malinowy wracając na miejsce obok niego.
Spojrzał na chłopaka dając mu jasno do zrozumienia aby podał mu kieliszki co ten bez słowa uczynił układając przed nim dwadzieścia kieliszków, w których zrobił shoty.

—Ja nie chce. Pij sam—zerknął na niego kątem oka bez słowa kiwając głową.
Przez chwilę siedział trzymając w jednej dłoni kieliszek który był napełniony po same brzegi mocnym alkoholem, a w drugiej ręce między  palcami znajdował się odpalony blant. Przechylając kieliszek, alkohol spływający po gardle spowodował gorące uczucie, które przepalał marihuaną i tak powtarzając świadomość pomału zaczynała przez to być przyćmiona i tak minął mu dzień.
Dopiero później nocy postanowił wrócić do domu, jednak nie był ani trochę trzeźwy.

~~~~~~~

Pomaga oliwcia_law no i niech będzie Mrs_delight

Zwierciadło Prawdy 🐍💚Draon💚🐍 +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz