23 maja
- Tyle nie wystarczy? Trochę już tego jest.
- Powiedział, że chce długie.
- Ach... Takie na dwa razy?
- Prawdopodobnie.
- I spełniasz jego zachcianki?
- Przecież mi kazałeś.
- Owszem. Dlatego chciałem cię pochwalić. Tak trzymaj.
- Nie potrzebuję twoich pochwał.
- Wiem. Ale i tak mogę cię pochwalić.
Zerknąłem na Ulfra w sposób, który mam nadzieję, jasno dał mu do zrozumienia, co myślę o jego opinii, ale tylko się zaśmiał, więc chyba jednak nie zrozumiał. Wróciłem więc do powolnego rzeźbienia z drewna gładkich kulek. Nie mogą być duże, co znacznie utrudniało pracę. Poza tym wygładzenie ich zajmuje mnóstwo czasu. W końcu mają być okrągłe. A to oznaczało dokładne badanie każdej z nich. Mam duże dłonie, ale na szczęście dość zręczne. Dzięki temu miałem za sobą już ponad połowę roboty. Choć malowanie ich też chwilę zajmie.
Jaki w ogóle wybrać kolor? Dla mnie czerwony to czerwony, ale dla Erisa pewnie liczy się rodzaj czerwonego. Ciemny... Jasny... Średni... Zapytam Hildy, jak wróci. Ona powinna wiedzieć. Omega omegę zrozumie. Prawdopodobnie.
- Kiedy właściwe ta wasza ceremonia?
- Nie wybraliśmy jeszcze konkretnej daty. Niedługo to pewnie zrobimy. Eris nie może się zdecydować tak jakby jeden czy dwa dni robiły różnice.
- Rozumiem go. To specjalny dzień. Pewnie chce, by wszystko było idealnie.
- Nie wiem, czy taki specjalny. Na pewno będzie męczący. Nienawidzę ceremonii jako gość. Jako główna atrakcja musi być jeszcze gorzej.
- Ależ to zupełnie zmianie postać rzeczy. Toć to oczywiste, że będziesz się świetnie bawił właśnie dlatego, że nie będziesz gościem. To będzie dzień, gdy ty i twoja omega staniecie się oficjalnie parą. Cudowny dzień. Nie spodziewałem się, że tak prędko będę patrzył, jak układasz sobie życie.
- Ceremonia nic nie znaczy. Liczy się oznaczenie. Nie rozumiem, po co robić z tego taki szum. Mogę mu obiecać, że go nie zostawię przy trzech czy czterech osobach i wyjdzie na to samo. To tylko słowa. Obietnica. Dopiero jak wgryzę mu się w kark, to coś się zmieni.
- Owszem z tego biologicznego punktu widzenia tak. Ale ceremonia to symbol tego, że stajecie się oficjalnie jednym. Poza tym to ważne dla Erisa więc dla ciebie też powinno być ważne.
- A myślisz, że dlaczego robię te pieprzone korale? Podpowiem. Nie odbiło mi jeszcze i nie jest to moje nowe zainteresowanie. Robię to, żeby nie miał powodu do płaczu, jak już dojdzie do tej ceremonii. Jeśli coś będzie nie po jego zamyśle, to będę o tym słuchać aż do grobowej deski.
- Tylko dlatego nie zamierzam cię ganić. Angażujesz się bardziej, niż bym się kiedykolwiek spodziewał. Naprawdę. To wręcz... Daren ty, żeś chyba w końcu wyrósł na pożądanego alfę. Starasz się dla Erisa, jak przystało na dobrego partnera. Aż nie mam do czego się przyczepić.
- No właśnie. Więc daj mi pracować.
- A czy ja ci przeszkadzam? Tylko przecież sobie z tobą rozmawiam. A może mam wyjść z własnego domu, żeby ci nie przeszkadzać?
- Możesz zostać.
Alfa ponownie się roześmiał. Tym razem głośniej i donośniej. Następnie wstał i zdjął z paleniska rądel z wodą. Wlał ją do dwóch kubków, tym samym przygotowując dla nas rozgrzewające napoje.