Unexpected defeat

140 16 4
                                    

Normalny, spokojny, chłodny już wieczór nic nadzwyczajnego. Pewien wysoki chłopak z ciemnobrązowymi włosami zmierzał do agencji detektywistycznej. Skończył on nową powieść detektywistyczną i zamierzał ją zanieść do swojego dobrego przyjaciela właśnie z agencji. Oczywiście domyślał się, że Ranpo rozwiąże zagadkę w kilka minut to i tak był ciekawy jego opinii. Poe pracował nad tą powieścią zadziwiająco długo, starał się, aby zagadka była ciężka do rozgryzienia, aby jego przyjaciel miał problem z jej rozwiązaniem. Szatyn zagubiony w swoich myślach nawet nie zauważył, że znalazł się pod drzwiami agencji. 

Lekko zapukał, gdy nie dostał odpowiedzi lekko uchylił drzwi i wychylił głowę. W pomieszczeniu jak zwykle było dużo osób, ale większość już przyzwyczajona do odwiedzin Poe nawet nie zwróciła na niego uwagi. Chłopak wszedł do środka, a jego szop, który do tej pory spał na jego ramieniu zerwał się szybko i popędził w stronę jak się okazało samego Ranpo. Karl wspiął się na niższego chłopaka, brunet zaczął głaskać zwierzę jednocześnie rozglądając się za jego właścicielem. Gdy w końcu odlazł wzrokiem swojego przyjaciela szybko do niego podbiegł i go przytulił. Poe stał czując się trochę nieręcznie i czekał aż Ranpo go puści. To nie tak, że Poe nie chciał go przytulić. Bardziej chodziło o wszystkich ludzi na około. Zwracanie na siebie uwagi nigdy nie było czymś pożądanym przez wyższego chłopaka, wręcz przeciwnie. Sama myśl o wszystkich osobach z agencji, które potencjalnie mogły się teraz na nich patrzeć przyprawiała go o ciarki.  Młodszy chłopak zdawał sobie z tego sprawę, dlatego nie uraziło go zachowanie szatyna. Oboje podeszli w stronę biurka niższego chłopaka i zaczęli rozmowę. Po pewnym czasie Ranpo stwierdził, że kończą mu się słodycze, dlatego też wziął drugiego chłopaka za rękę i zaczął iść w stronę wyjścia z agencji.

Ranpo, który pomimo swojej niezwykłej inteligencji nie jest w stanie zapamiętać nawet drogi z jego domu do agencji, kazał swojemu przyjacielowi pokierować ich do jego ulubionego sklepu ze słodyczami. Oboje szli w ciszy dopóki Ranpo nie zapytał o powód dla którego Poe przyszedł do agencji. Jednak zanim wyższy chłopak zdarzył mu odpowiedzieć, brunet zaczął wymieniać pojedyncze rzeczy jakie zdążył zauważyć przez ten, krótki czas jaki się widzieli.

,,Masz wory pod oczami, jesteś zmęczony i trzymasz coś w kieszeni swojego płaszcza." Zaczął wymieniać niższy chłopak. Nagle podskoczył podekscytowany, najprawdopodobniej, ponieważ rozwiązał zagadkę. ,,Skończyłeś pisać dla mnie nową powieść!" Młodszy chłopak prawie krzyknął z podekscytowania. Praktycznie rzucił się na pisarza, aby zabrać mu książkę z kieszeni. Po jednostronnej walce Ranpo z płaszczem Poe, w końcu udało mu się wyciągnąć powieść. Ucieszony ze swojej wygranej już chciał otworzyć książkę i zacząć czytać, gdy została mu ona zabrana. Poe nie chciał, aby Ranpo już teraz zaczął ją czytać, wolał najpierw spędzić z nim trochę czasu. Oboje szli w stronę sklepu ze słodyczami, jednak Rampo wydawał się dzisiaj zachowywać nieco inaczej, był cicho jakby głęboko zamyślony. ,, Wszystko w porządku?" zapytał wyższy chłopak. Nie dostał odpowiedzi przez dłuższą chwilę. ,,Może wejdziemy do parku? Już bolą mnie nogi i chce usiąść." Powiedział Ranpo i wskazał park obok, którego właśnie przechodzili. Poe nic nie odpowiedział tylko zaczął iść w stronę wskazanego miejsca. Oboje usiedli na ławce nie daleko świecącej już latarni. Park był pusty i cichy. ,,Powiedz mi Poe" zaczął Ranpo ,,co by się stało, gdybym nie dał rady rozwiązać jakieś twojej książki?" Wyższy chłopak był nie co zaskoczony, nie spodziewał się nigdy takiego pytania właśnie od Ranpo. Co dziwniejsze chłopak był prawie pewny, że usłyszał w głosie swojego przyjaciela trach. Szatyn długo zastanawiał się nad odpowiedzią, ponieważ nigdy nie rozważał nawet takiej możliwości. Nawet podczas walki Gildi z agencją chłopak przeczuwał, że jego zagadka zostanie rozwiązana. ,,Myślę, że zależy to od fabuły książki" odpowiedział w końcu. ,,Dlaczego akurat od tego?" dopytał brunet. ,,Jeżeli bohater miałby zginąć na końcu książki, ponieważ nie udałoby mu się rozwiązać zagadki, skończyło by się to również śmiercią dla czytelnika, ale jeżeli w fabule główny bohater miałby przeżyć mimo wszystko to byłbyś zamknięty w książce na zawsze" Poe czuł się trochę niezręcznie mówiąc to. Był pewny, że Ranpo to nie dotyczy, ale myśl, że Ranpo mógłby zginąć przez jego umiejętność pozostawiała u niego nieprzyjemne uczucie. Młodszy chłopak wahał się przez chwile, ale w końcu zapytał ,, Chodziło mi o to co by było z tobą. Co byś zrobił gdyby nie udało mi się rozwiązać twojej powieści?". Na to pytanie Poe nie miał odpowiedzi. Co by zrobił? Od paru lat jedyne na czym zależało Poe to zemsta. Chciał pokonać Ranpo za wszelką cenę, ale co by zrobił gdyby mu się udało. Jego życie nie miałoby większego sensu, gdyby drugi chłopak zginął. ,, Ranpo, dlaczego pytasz o to teraz? Rozwiązałeś wiele moich zagadek, więc dlaczego?" Zapadła cisza na chwilę, dookoła zrobiło się jeszcze ciszej niż wcześniej, bo samochody przestały już jeździć po ulicy obok. ,, Myślę, że pora wracać robi się już ciemno, nie sądzisz?" Oboje wstali o poszli w przeciwne strony. Ranpo wcześniej zabierając nowo napisaną książkę od jej autora, obiecując przy tym, że przy ich jutrzejszym spotkaniu opowie mu jak doszedł do rozwiązanie zagadki. 

Następnego dnia jednak Ranpo nie przyszedł do agencji, nie zdziwiło to nikogo, bo chłopak często przychodził spóźniony, jednak brunet nie pojawił się wcale. Gdy w odwiedziny o tej samej porze co dnia poprzedniego do agencji przyszedł Poe chłopaka nadal nie było. Atsushi powiedział mu, że Ranpo nie ma od samego rana, co nieco zaniepokoiło wysokiego chłopaka. Przeczucie mówiło mu, że stało się coś złego. Postanowił odwiedzić młodszego w jego domu. Po chwili spaceru był już pod drzwiami swojego przyjaciela, zapukał parę razy do drzwi, ale nie dostał odpowiedzi. Jak się okazało drzwi były otwarte co jeszcze bardziej zestresowało Poe. Chłopak szybko wszedł do środka i zaczął szukać Ranpo, jednak w domu nikogo nie było. Szatyn wszedł do ostatniego już pokoju i zaczął się rozglądać. Znalazł tylko otwartą książkę leżącą na stole. Była to jego najnowsza powieść, znaczyło to że Ranpo zaczął ją czytać, ale dlaczego nigdzie go nie było? Zagadka nie należała do najprostszych, ale autor był pewien, że nie sprawi detektywowi problemu, więc dlaczego nigdzie go nie ma? Poe zaczął nieco panikować, nie mógł uwierzyć, że szatyn utknął w jego powieści. Był tylko jeden sposób, aby się przekonać. Chłopak podszedł do książki i zaczął ją czytać, nie minęła chwila, aż jego umiejętność zaczęła działać. Akcja książki działa się w niewielkim zamku w Anglii. Chłopak zaczął przeszukiwać pałac zaglądając w każdy zakamarek. Z każdą minutą bał się jeszcze bardziej o swojego przyjaciela, wbiegł na ostatnie już piętro i zaczął przeglądać wszystkie pokoje. Widział, że to piętro było terytorium mordercy, którego sam wymyślił i ta myśl nie mogła opuścić jego głowy nie ważne jak bardzo autor by tego chciał. Wchodząc do jednego z ostatnich pokoi zamarł, na podłodze leżał w kałuży krwi jego przyjaciel. Chłopak podbiegł do niego szybko, jak się okazało Ranpo jeszcze żył i nawet był przytomny. ,,Poe jak miło cię widzieć w takiej chwili. Chciałem ci powiedzieć, że napisałeś w końcu powieść, której nie potrafię rozwiązać. W końcu ci się udało." Powiedział do niego słabym głosem. Poe starał się w tym czasie zatamować krwawienie z jego rozciętego brzucha, ale było to praktycznie nie możliwe. Rana była za głęboka. Chłopak nerwowo chodził po całym pomieszczeniu szukając czegokolwiek co mogłoby pomóc uzdrowić Ranpo. ,, Poe posłuchaj mnie proszę, to co teraz powiem jest bardzo ważne. Nie chciałbym, żebyś obwiniał się o to co się stało, bo to tylko i wyłącznie moja wina. Chciałbym spędzić z tobą jeszcze trochę czasu, ale niestety to niemożliwe, trudno mi ubrać to w słowa, ale chciałbym żebyś wiedział, że jesteś jedyną osobą, która mogła mnie zrozumieć i kocham cię. Może i jest to samolubne, wyznać komuś miłość i zostawić go od razu na świecie samego, ale czuję, że muszę ci to powiedzieć." Powiedzieć te dwa słowa to bardzo ciężkie zadanie, słowa te są używane obecnie za często przez co straciły nie co na wartości, ale Ranpo mówiąc je miał na myśli szczerą i prawdziwą miłość, której niestety już nie da rady zasmakować. Poe słysząc jego wyznanie nie mógł już powstrzymać łez, bo po tych słowach zdał sobie sprawę, że on też kochał Ranpo. Gdy spojrzał na osobę, którą kocha by mu to oświadczyć zdał sobie sprawę, że jest to już niemożliwe, ponieważ Ranpo nie żyje. Jeszcze chwilę temu był z nim tutaj, a teraz go nie ma. Poe upadł na podłogę obok drugiego chłopaka i nie wiedział co dalej zrobić. Ranpo nie żyje. Jedyna osoba, która go rozumiała nie żyje. Jedyna osoba, która pokochał nie żyje, a to z jego winny. To jego umiejętność go zabiła. Dlatego, gdy napisany przez Poe morderca wszedł, do tego samego pokoju, trzymając w ręce zakrwawiony nóż, ten sam nóż, którym zabił jego ukochanego, autor nawet nie próbował się bronić. Upadł tuż obok szatyna i ostatnimi siłami złapał go za rękę. Śmierć była inna niż autor zawsze myślał. Była zimna, tak jakby ktoś otworzył okno w zimę. 

Unexpected defeat I Ranpoe I One-shot IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz