Kinny Zimmer

52 3 0
                                    

Pędziłam co siły w nogach na tramwaj, ponieważ zaspałam. Udało mi się na chama wejść do niego, i usiąść. Przez tamtą całą "imprezę" walczyłam z bólem głowy. Miałam dzisiaj małe urwanie głowy. Wysiadając, ruszyłam do urzędu miasta. Udało mi się namówić ich na spotkanie. Byłam tam całkiem rozpoznawalna, więc się nie dziwię.
Po załatwieniu kilku spraw, dostałam wiadomość. Na ekranie pokazał mi się powiadomienie z insta.

Fukajot
Masz czas dzisiaj?

Dziwiłam się na to pytanie ale odpisałam że późnym wieczorem.

Fukajot:
Okej będę na bulwarach

Me:
Oke

Uśmiechnęłam się pod nosem. Ale nie tracąc czasu, poszłam do Rossmana. Było już popołudnie więc miałam już wolny czas. Wchodząc do sklepu, moją uwagę przykuł wysoki blondyn w stroju harcerskim. Aktualnie stał z koszykiem, a koło niego stała dość duża grupka dziewczyn. Chciałam jakoś ich ominąć bo stały przy potrzebnych rzeczach ale jedna mnie popchnęła na półkę.

-Przepraszam bardzo, ale może Pani by mogła troszkę uważać?- zapytałam spokojnie, wiedząc że mam problem z emocjami.
Hej! Sama uważaj, ja tu rozmawiam z gwiazdą a ty się wpychasz- powiedziała oburzona.

-Z gwiazdą? - zapytałam, po czym spojrzałam na chłopaka. Miał krótkie włosy i szaro- niebieskie oczy. Po analizie jego wyglądu, nie dziwiłam się wcale że ma taki tupet. - Rozumiem, ale uważaj- prychnęłam po czym wywróciłam oczami.

-Czekaj..- usłyszałam gdy chciałam iść dalej- Czy ty czasem nie jesteś tą młodą o której mówił Fukaj?- zapytał trochę rozbawiony.
-Możliwe- uśmiechnęłam się chytrze.
Gdy dziewczyny odeszły, zaczęliśmy obgadywać Aleksa. - Poznaliśmy się w cukierni, poczułam małe zaufanie do niego.- powiedziałam.

-My tak gadamy a nawet się nie poznaliśmy- zaśmialiśmy się - Wiktor Jakowski, ale wolę Kinny miło mi- podał mi dłoń.
-Marta, mi też miło- uścisnęłam jego dłoń. Po udanych zakupach, szłam z blondynem na bulwary, uśmiechnęłam się na widok Fukaja. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.
-Wyglądacie jak rodzieństwo- powiedział z zaciekawieniem Kinny.
-Rodzieństwo?- zapytałam i spojrzałam na niego.
-Wiktor?- zapytał po mnie Aleks i wstał- co ty tu robisz?- zbił piątkę z nim.
-Jestem od dzisiaj znajomym Marty.
-Kiedy, gdzie, jak!?

Wraz z blondynem opowiedzieliśmy krótką historyjkę. Rozmowa się kleiła do póki nie padło to jedno pytanie.
-Martuhna a jakie jest twoje nazwisko?- zapytał Wiktor.
-Nazwisko?- spojrzałam zdezorientowana na niego. - nie wiem...- spuściłam wzrok na ziemię.

-Nie wiesz czy masz nazwiska?- dopytał Wasiluk. Nastała niezręczna cisza, ale brunet ją przerwał. - Mam pomysł- powiedział po zastanowieniu się.
-jaki?-zapytałam cicho.

-Od dzisiejszego wieczoru będziesz mieć na nazwisko Wasiluk, tak- powiedział uradowany.
Ja się tylko uśmiechnęłam i położyłam moją głowę na jego ramieniu.

"Dziękuję, starszy bracie"

Godzinę później

-Ale jestem głodny- powiedział Kinny, kiedy szliśmy przed siebie, bez celu.- Możemy zajść do jakiejś knajpy- zatrzymał się spoglądając na budynek.
-W sumie dobry pomysł- podsumowałam, czując też głód.
-Co zamawiamy?- zapytał Fukaj.
Zamówiliśmy dużą pizzę i poszliśmy pod pałac kultury i nauk. Gdy dochodziła 22 godzina, postanowiłam się pożegnać oraz iść już do domu.

"Kwiaty nie zakwitną bez ciepła słońca. Ludzie nie mogą stać się ludźmi bez ciepła przyjaźni."

Komplikacje (SBM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz