Kacperczyki

58 2 0
                                    

Sobota 8.10.2022

"Jest to dzień w którym się leniwie, ale zawszę coś musi mnie zerwać z łóżka"

Z transu lenistwa na łóżku wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam cała wkurwiona i ubrałam na siebie jaką długą bluzkę. Otworzyłam drzwi, a tam stał kurier...kwiatowy?

-Dzień dobry.- powiedziałam zdezorientowana na jego widok.
-Dzień dobry, przyniosłem kwiaty dla Pani Marty Wasiluk.- powiedział dalej się uśmiechając.- Czy jest tutaj?
-To ja- zaśmiałam się pod nosem, gdy ten dał mi kwiaty.- Ale na pewno nie pomyłka?- wolałam się upewnić.

-Na pewno.

-W takim razie dziękuję- powiedziałam i się z nim pożegnałam. Postanowiłam włożyć kwiaty do wazonu.
-Który dzisiaj mamy?- wyszeptałam samo do siebie. - 11 października.- spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Mówiąc szczerze to pierwszy raz, kiedy dostałam kwiaty...pocztą, ale z nudów wstawiłam na relacje. Nie marnując czasu, poszłam ubrać szerokie jeansy do kostek oraz biało niebieską koszulę z krótkim rękawem. Nagle przyszło rozległ się dźwięk powiadomienia.

Kinnyzimmer
Ciekawe od kogo te kwiatki😏

Me
Co harcerzyk ma na myśli?👀

Kinnyzimmer
Wybacz, nudzi mi się

Me
Dawaj na kebaba

KinnyZimmer
Brzmi jak byś miała jakiś gruby plan
Haha

Nadal zastanawiałam się co siedzi mu w głowie, ale po chwili się już nie przejmowałam tym. Umówiłam się z chłopakiem na miejsce spotkania. Z transu zamyślenia wyrwało mnie następne powiadomienie.

Fukajot
No no ładnie
A ty mi mówisz że nikomu się nie podobasz

Me
Znalazł się następny ,•-•,

Fukajot
Jak to następny?

Me
Harcerz Cię wyprzedził haha

Fukajot
🙀
Nie no
Będzie się jeszcze do mojej siostry dobierał

Me
Dobra uspokój się 😽

Zaśmiałam się w głębi duszy z humorków Aleksa. Zbierając się już, założyłam na siebie totalnie za duży płaszczyk na mnie. Przechodząc przez warszawskie ulice, można by śmiało rzec że w powietrzu unosiła się słodka woń kwiatów. Zmęczona chodzeniem zobaczyłam przed sobą w końcu Łazienki Królewskie.

-No w końcu- usłyszałam koło siebie- dlaczego nie pojechałaś tramwajem?- zapytał zdziwiony blondyn.
-Nie chciało mi się czekać.- powiedziałam uśmiechając się- takie spotkanie nie może czekać.- dokończyłam. Chłopak tylko się zaśmiał i wyciągnął prze demną roślinkę.
- Wszystkiego dobre z okazji dnia dziewczyny- obdarzył mnie swoim wzrokiem.
-Um- nie wiedziałam co powiedzieć- Dziękuję, ale mam teraz latać po Warszawie z kaktusem?- zapytałam wybuchając śmiechem.

-Wybacz, nie przemyślałem tego- też wybuchł śmiechem.

Wiktor?- usłyszeliśmy z boku- siema stary, kupę lat!- do blondyna podbiegł jakiś typ z średnimi włosami koloru czarno - blond, oraz jakimiś czarnymi okularami.
-Maciej, siema- Kinny przybił z nim piątkę.

Koło Macieja stał okularnik z krótkimi czarnymi włosami. Nagle chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony, ja natomiast szybko odwróciłam swój wzrok na Macieja który się też na mnie gapił.
-A panienka to kto?- zapytał uśmiechając się i jeszcze bardziej się mnie przyglądając. Ze wstydu nie mogłam nic z siebie wydusić. Ostatnie poznanie dwóch osób, był to dla mnie duży lecz trudny krok w życiu. Chciałam się w końcu otworzyć na świat. Od dziecka wstydziłam się samej siebie. - Halo, słyszymy się?- zapytał się wyrywając mnie z zamyślenia. Wiktor złapał mnie za ramię.
-Mam na imię Marta, a Kinny to jest mój przyjaciel od...- zatrzymałam się, spoglądając na blondyna.- Od wczoraj- dokończyłam. Staliśmy w niezręcznej ciszy.
- Miło mi poznać, Paweł Kacperczyk jestem- powiedział czarno włosy, miał lekki uśmiech na swojej bladej twarzy. - A to jest mój brat- wskazał palcem na Macieja.
-Też mi miło- chwyciłam się za kark.
Chłopacy myśleli że nam przeszkodzili, ale wmówiliśmy im że nie. Szlajaliśmy się po mieście to porobiliśmy sobie zdjęcia i randomowe filmiki na Placu Marszałka. Później poszliśmy na Chmielną aby wybić sobie bubble tea. Ja klasycznie zamówiłam sobie "Polaris", a reszta jakieś smakowe. Czekając na herbatę zrobiłam zdjęcie harcerzykowi. Pod wieczór jechaliśmy hulajnoga, oczywiście musiałam z Wiktorem bo boje się sama, ale wracając jechaliśmy do wynajętego domu przez Wasiluka. Chłopacy opowiedzieli mi że mieszka w Szczecinie, skrzywiłam się trochę na tą informacją ale musiałam to zaakceptować. Ze sobą wieźliśmy składni bo pomyślałam sobie o kolacji.

Pod domem Fukaja

-Co wy tu robicie!?- zapytał zszokowany brunet.

-Chcieliśmy Cię odwiedzić, chyba nie chcesz być sam?- zapytałam tępo, ten tylko nas wpuścił do środka. W domku panowała komfortowa sytuacja. W głębi duszy bałam się co będzie jutro lub w jakiś inny dzień.

-Co to?- spytałam chłopaków spoglądając na ekran. Aktualnie grali w jakąś grę.
-Fifa.- otrzymałam szybką odpowiedź od Aleksa.- chcesz spróbować? Mogę Cię nauczyć- powiedział chytrze.
-Okej.

-Nie no- odezwał się Maciek- Ten teraz będzie miał ucznia i zaraz będzie "przegrałem z Martą" niż z Fukajem- dokończył, udając oburzenie. Wszyscy wybuchli śmiechem.

Godzinę później

-Było dobrze młoda.- powiedział Pablo spoglądając na mnie.
-Dziekuje.- odpowiedziałam też spoglądając na niego z uśmiechem. - Ej, mam pytanie.- zmieniłam temat.
Co?- zapytali w tym samym czasie.

Wyjaśniłam im sytuację z kurierem. Wiktor po mojej "opowieści" złapał się za brzuch powstrzymując śmiech.

-Co się śmiejesz?- byłam zdziwiona gdy chodzi ciągle spoglądał na Wasiluka.

- Wczoraj w nocy z kolegami mieliśmy mały melanżyk.- zaczął opowiadać brunet- Dla beki chcieliśmy komuś wysłać kwiaty, więc jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Padło na Ciebie.- dokończył.
Chłopak nadal nie obdarował mnie wzrokiem. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego boku.

-Widzisz, po co się wstydzisz. Młoda i tak Ci wybaczy- Po tych słowach Macieja, setny raz zaczęliśmy się śmiać. Postanowiliśmy w czwórkę zostać na noc u Aleksa.

"Szczęście nie jest czymś, co przychodzi gotowe. Ono pochodzi z Twoich własnych"

Komplikacje (SBM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz