Eero
Kilka dni wcześniej
Siedziałem przy wielkim stole i wsłuchiwałem się we wszystkie słowa, które ulatywały z ust mojego ojca. Stał na samym środku sali, przy wielkich tablicach. Na nich umieszczone były wykresy, jak i również dane odnoszące się do każdego osiągnięcia firmy oraz każdy kolejny cel, który chciał osiągnąć za pomocą swoich pracowników. Określał ich jako swoje własne marionetki.
Swoją postawą sprawiał, że inni w pomieszczeniu kulili ramiona, gdy tylko jego spojrzenie spoczęło, na którymś z nich. Widziałem strach, który tlił się w ich oczach, dostrzegałem go na każdym kroku. Był głową rodziny, ale określałem go też jako człowieka, który kochał władzę. Nawet w tym miejscu, gdzie powinniśmy przedyskutować postępy i wyeliminować niepotrzebne potknięcia jedynie mieszał każdego z błotem i szedł do przodu nie zważając na nic. Widziałem w nim człowieka przyćmionego przez swój własny sukces. Człowieka, który określał jako swoje „ulubione dziecko" własną firmę, a nie jedynego syna, którym byłem ja.
– Synu, co o tym myślisz?
Głos ojca przywrócił mnie z zamyślenia do rzeczywistości.
Otępiałym wzorkiem prześledziłem każdą twarz w tym pomieszczeniu, a na końcu zatrzymałem się najdłużej na twarzy człowieka, który mnie wychował. Dostrzegłem, jak jego oczy wyraźnie zwęziły się w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
Przełknąłem ciężko ślinę i odparłem:
– Jakie było pytanie? Mógłbyś powtórzyć?
Nie oderwałem od niego spojrzenia, jednak czułem, jak wszystkie oczy w pomieszczeniu w tym momencie skierowały się na mnie. Ci ludzie nie wyobrażali sobie, by choć na sekundę odciąć się od rzeczywistości, tak jak ja zrobiłem to przed sekundą. Oni żyli dzięki mojemu ojcu, a każde nieposłuszeństwo, którego mogliby się dopuścić zapewne było dla nich ogromnym przewinieniem.
– Wszyscy możecie odejść – ogłosił oschłym głosem – oprócz ciebie Eero.
Mimowolnie prychnąłem śmiechem, gdy dalsza część wypowiedzi dotarła do moich uszu.
Wszyscy pracownicy w szybkim pośpiechu zebrali swoje rzeczy i sprawnie opuścili salę konferencyjną. Przyglądałem się ich plecom, gdy przekraczając próg drzwi prawie potykali się o własne nogi, by jak najszybciej ulotnić się spod zimnego spojrzenia samego Luciana Farrena. Ta scena była dla mnie istną komedią. Była również moją codziennością w tym miejscu od dnia, gdy tylko zostałem przymuszony do pracy w rodzinnej firmie.
– Zapomniałeś, że powinieneś mi okazywać szacunek? A wśród moich pracowników szczególnie – odezwał się, jednocześnie podchodził o krok bliżej do wielkiego stołu, by być bliżej mnie. Chciał sprawić, żebym czuł się gorszy, gdy patrzył na mnie z góry, jednak byłem zbyt obojętny na tę jego zagrywkę.
Uśmiechnąłem się prowokacyjnie co nie umknęło mojemu ojcu.
– Na szacunek trzeba sobie zapracować, ojcze – skwitowałem, a następnie podniosłem się z siedzenia i stanąłem twarzą w twarz z mężczyzną. Nie unikałem jego spojrzenia, a wręcz przeciwnie. Pragnąłem, by widział dokładnie, że nie zamierzałem odpuścić.
– Eero, stąpasz po cienkim lodzie – wysyczał i widziałem wyraźnie po jego mimice oraz samym zachowaniu, że był już u kresu gniewu. Szczękę miał zaciśniętą tak mocno, że widziałem to po szyi, która była napięta i tylko czekałem na to, aż żyłka znajdująca się na niej pęknie.
– Mówisz tak za każdym razem, nawet gdy mam inne zdanie od ciebie – zakpiłem i całą dłonią uderzyłem o blat stołu. Spotkało się to z morderczym wzrokiem człowieka przede mną i wiedziałem, że jemu się to niezbyt spodobało. Jednak mojemu ojcu nic co ze mną związane się nie podobało.
CZYTASZ
You Tricked Me [W SPRZEDAŻY]
RomanceDwudziestopięcioletnia Sabrina Fiori zostaje zmuszona, żeby po latach nieobecności wrócić do Nowego Jorku. Nienawidzi tego miasta, bo kojarzy jej się z ojcem i trudnym dorastaniem u jego boku. Rodzic zawsze okazywał jej tylko pogardę i nienawiść. Ko...