Sabrina
Na zegarze wybiła godzina druga w nocy, a ja siedziałam pośrodku salonu z podkulonymi nogami przy piersi wpatrując się pustym wzorkiem w płótno. Całe dłonie i ręce miałam ubrudzone od przeróżnych barw, które jeszcze przed chwilą używałam do namalowania obrazu, który jak cała reszta po wyschnięciu wyląduje zamknięty w pracowni.
Uwielbiałam sztukę i pewnie, gdyby nie matka to nigdy bym nie zatraciła się w tym świecie. Pokochałam to, że przy odrobinie kolorów i barw mogę nadać „życia" białej tkaninie. Znajdowałam w tym realistyczny odpowiednik do własnego życia, bo dzięki żywym kolorom tworzyłam otoczkę na swojej nikłej duszy. Moje życie głównie składało się z szarych oraz ponurych barw i przywykłam do tego tak, że stało się to już moją codziennością, jak oddychanie.
Podniosłam się powoli starając się złapać równowagę na wiotkich, od dłuższego siedzenia nogach. Czułam to jak ciężko stawiało mi się kroki, aż do chwili, gdy nie usiadłam na stołku przy blacie aneksu kuchennego. Ubrudzoną dłonią sięgnęłam ku otwartej na wpół butelce wina oraz kieliszek. Podsunęłam wszystko bliżej siebie, a następnie bez chwili zawahania wyciągnęłam drewniany korek z szyjki alkoholu. Napełniłam naczynie do połowy trunkiem, by następnie upić z niego kilka łyków. Słodki smak rozszedł się przyjemnie po moim podniebieniu.
Rozkoszowałam się tą chwilą ciszy, gdzie zostałam sama z własnymi myślami. W ciemnym pomieszczeniu, w którym jedynym źródłem światła była stojąca lampa w rogu pokoju. Dwie godziny temu zakończyłam rozmowę z Ellianną, streszczając jej później cały przebieg spotkania z mężczyzną, gdy pierwsze załamania minęły. Nie ominęłam żadnego szczegółu, by dokładnie zobrazować dziewczynie, jak to wszystko wyglądało. Gdy tylko się rozłączyłyśmy zgarnęłam farby oraz płótno i takim oto sposobem znalazłam się dokładnie w tym samym miejscu z innym celem.
Siedząca z kieliszkiem wina w dłoni i wpatrująca się w wysychającą farbę.
Cichy dźwięk powiadomienia przeszył pomieszczenie. Odłożyłam szkło na blat i niezgrabnie zeszłam ze stołka, jednocześnie prawie potykając się o własne nogi.
– Kurwa – rzuciłam pod nosem.
Chwyciłam urządzenie w dłoń, równocześnie odczytując powiadomienie pośrodku ekranu. Mimowolnie na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, który od dłuższego czasu nie pojawiał się na nich bez przyczyny.
Moim oczom ukazała się informacja o jutrzejszym, a raczej już dzisiejszym zważając na godzinę, wydarzeniu. Pobliska galeria sztuki będzie organizowała charytatywne otwarcie oraz odsłonięcie nowej strefy z nowymi obrazami, które już teraz wiedziałam, że mam zamiar zobaczyć. Nie mogłam przepuścić takiej okazji, pomimo tego kto był jej właścicielem.
Odłożyłam telefon na swoje poprzednie miejsce i powolnym krokiem zostawiając za sobą zapaloną lampę w salonie ruszyłam ku sypialni. Moim aktualnie jedynym spełnieniem na resztę tej nocy był sen, a przynajmniej jego marne kilka godzin, które jedynie mogłam przespać.
Jedyne czego pragnęłam, odkąd tutaj przyleciałam była noc bez koszmarów, które powróciły, gdy tylko postawiłam stopę w tym miejscu.
***
Gdy tylko przekroczyłam próg galerii sztuki moim głównym celem było trzymanie się na uboczu. Nie miałam w planach, żeby się wyróżniać i nie tylko ze względu na mój kolor włosów, który w całym tym tłumie był za bardzo widoczny, ale również dla mojej własnej reputacji w tym miejscu.
– Czyż mnie moje oczy nie mylą, czy to Sabrina Fiori – odezwał się prześmiewczo nad moim uchem dobrze mi znany głos, którego bardzo nie chciałam dzisiaj usłyszeć.
CZYTASZ
You Tricked Me [W SPRZEDAŻY]
RomanceDwudziestopięcioletnia Sabrina Fiori zostaje zmuszona, żeby po latach nieobecności wrócić do Nowego Jorku. Nienawidzi tego miasta, bo kojarzy jej się z ojcem i trudnym dorastaniem u jego boku. Rodzic zawsze okazywał jej tylko pogardę i nienawiść. Ko...