rozdział 4 ¿uzależnienie?

8 2 0
                                    

Emil zebrał nektar z kwiatów, po czym podał roślinę nawozem wymieszanym z wodą.
Wstał i udał się do ukochanej. Położył się przy niej, a dokładnie na przeciwko niej, w pokoju było ciemno. Światło było zgaszone, przykrył się ciepłą kołdrą po czym położył dłoń na policzku ukochanej, gładził ją delikatnie palcem po policzku. Ucałował ją delikatnie w czoło po czym zamknął oczy, i zasnął.

Obudziłem się, widziałem nieco gorzej, wszystko było jakby rozmazane i miało słabe kolory, jedyny kolor jaki widziałem intensywnie był niebieski jednak nie przeszkadzało mi to. Wstałem z łóżka by przygotować śniadanie dla mojej jeszcze śpiącej dziewczyny. Chwyciłem za nóż, chleb oraz jajko. Położyłem patelnie na gaz, nalałem oleju. Wyciąłem z chleba środek, miałem już dawać skorki od chleba na patelnię by się przysmażyły oraz były tłuste, aż w pewnym momencie jakąś silna dłoń przygniotła moją twarz do rozgrzanej patelni, nie czułem bólu, chciałem coś powiedzieć jednak nie mogłem. Istota przypominająca cień jaka przygniatała mnie spojrzała na mnie, po czym trzymając za włosy odwróciła moją przysmażoną poparzoną krwawiącą twarz w swoją stronę. Twarz postaci przeraziła mnie, to była twarz mi nie znajoma.. jednak z każdą ją znałem, na pewno to musiał być ktoś kogo już wcześniej widziałem!
- Kim jesteś Emil, Kim jesteś - powiedziała istota głosem, jakiego nie dało się usłyszeć ani stwierdzić co to za głos ona po prostu to powiedziała.

- Jestem Emil! A ty kim do cholery jesteś! - krzyknąłem agresywnie

- Kim jesteś Emil, kim jesteś Emil, kim jesteś - postać powtarzało to w kółko, nie mogłem tego znieść

Nagle poczułem na swojej twarzy silne uderzenie w policzek, momentalnie podniosłem się do siadu rozglądając, byłem w sypialni, a obok mnie leżała nadal śpiąca dziewczyna - A więc.. a więc to był tylko sen.. - odetchnął z ulgą Emil.

Wstał roztrzęsiony do kuchni spojrzał w lustro, na całe szczęście nie miał żadnego oparzenia na twarzy.

Gdy dotarł do kuchni złapał za nóż chleb i jajko. Młodzieniec dał patelnie na gaz, nalał oleju, wyciął środek kromek chleba od skórek. Dał skórki na patelnię, jednak pamiętając tamtym sen odwrócił się zaraz po tym za siebie. O mało nie dostał zawału gdy zobaczył że stoi za nim Sandra, przeraził się okropnie widząc jak blisko niego dziewczyna stała

- Sandra? Juz wstałaś? - zapytał poniekąd nerwowo, wbijając jajko do skórek od chleba

- Tak wstałam - objęła go bardzo czule

Tamten mimo czułego dotyku dziewczyny czuł jak zimny pot spływa mu po czole.

Dziewczyna obejmowała go na poziomie pasa wpatrując się w twarz ukochanego - kochanie, wszystko w porządku? Chyba jesteś chory - oznajmiła dziewczyna biorąc szmatkę do ręki i wycierając tamuemu pot z czoła.

- nie kochanie, wszystko w porządku - Emil skłamał, nie chciał jej martwić gdyż domyślał się że jego stan jest z jego własnej winy. Uważał tak gdyż wywnioskował że dzieje się tak przez regularnie zażywany przez niego nektar. - puścisz mnie? Chciałbym dokończyć śniadanie

Tamta odsunęła się po czym udała do salonu podlać, i zadbać o kwiaty marki Emila.

Gdy tamta oddaliła siendo innego pomieszczenia, Emil odetchnął z ulgą, ciągle czuł się obserwowany, jakby ktoś za nim stał, jakby ściany miały oczy. Jednak im bardziej ignorował ten fakt, tym mniej on mu przeszkadzał. Dokończył robić śniadanie po czym udał się z dwoma talerzami do pokoju gdzie siedziała dziewczyna. Podał jej talerz z uśmiechem na twarzy.

- smacznego kochanie - powiedziała dziewczyna dając buziaka tamtemu.

- dziękuję skarbie - odpowiedział zabierając się za jedzenie. Jednak gdy jadł, uczucie obserwowania zaczęło się nasilać. W połowie posiłku, co dosłownie chwilę, rozglądał się dookoła siebie szukając tego co mogło go obserwować. Westchnął tylko, nie znajdując niczego, i przytulił się do dziewczyny.

*****

Akurat był już wieczór, a dumny Emil jak co wieczór udawał się na balkon by podlać kwiatka najważniejszego dla jego matki, czyli niebieską róże.
Tym razem z kwiatem było coś... Nie tak, kwiat był jakby przekwitły. Widząc że kwiaty rośliny usychają, i że następne pojawią się dopiero za parę miesięcy wpadł w silną panikę.

- Nie Nie Nie!! To się nie dzieje na prawdę!! - przerażony chłopak, faktem, że jedyny nektar jaki mu został to ten zgromadzony jakiś czas temu w bidonie, i pewny, że owa ilość nie starczy mu na co najmniej paręnaście tygodni wybiegł z balkonu, wziął wszystkie możliwe odżywki do kwiatów i wlał po trochę każdej do doniczki, z nadzieją że efekty pojawią się już za parę dni. Zrozpaczony westchnął, po czym udał się do kuchni gdzie trzymał swój bidon. Sięgnął do niego, odbezpieczył dziubek i napił się ze dwa łyki, gdyż tyle starczało mu na około 1 może 2 całe dni.
Przez to że nektar był już nie świeży, jednak dalej posiadał swoje efekty, wywołał u tamtego silną reakcje organizmu. Emil poczuł się strasznie nie dobrze, podbiegł do umywalki powstrzymując zwrócenie substancji, gdyż wtedy miała by ona słabsze działanie. Bo 20 minutach stania nad zalewem, poczuł się nieco lepiej. Popił to wszystko wodą, po czym udał się do dziewczyny. Usiadł przy niej

- co tak dlogo cię nie było, wszystko okej kochanie? Od ostatniego czasu zachowujesz się dziwnie, martwię się - oznajmiła Sandra

- nie przejmuj się kochanie, to tylko lekkie przeziębienie - Emil położył swoją głowę na klatce piersiowej dziewczyny obejmując ją..

Gdy przymykałen już oczy.. nagle na ścianie, suficie, dosłownie wszędzie zobaczyłem straszne ogromne oczy spatrujące się we mnie z każdej możliwej strony. Momentalnie moje serce zaczęło szybciej bić, a ja sam zacząłem oddychać strasznie szybko, nie byłem w stanie ani drgnąć. Nagle poczułem uderzenie w policzek...

Emil momentalnie obudził się, będąc bliski płaczu. Rozejrzał się do o koła i spojrzał na dziewczyne jaka właśnie go spoliczkowała

- chyba miałeś zły sen, strasznie trząsłeś się przez sen, i szybko oddychałeś.. wiesz martwię się, może powinniśmy udać się do lekarza - oznajmiła na prawdę zmartwiona dziewczyna

Emil westchnął ciężko i spojrzał na nią - tak powinienem, ale nie chcę, może następnym razem, dobrze kochanie? - chłopak sam nie był przekonany do tego pomysłu ale zdawał sobie sprawę że jeśli poszedł by do lekarza już nigdy nie zobaczył by ukochanej gdyż to właśnie nektar był jego trucizną.
- teraz .. teraz chodźmy spać - powiedział zakładając opaskę na oczy by więcej nie wiedzieć strasznych oczu, tylko spokojnie zasnąć....

Zakazane kwiaty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz