Rozdział 1.

425 12 10
                                    

1)

Był zwykły słoneczny dzień. Andrzej przechadzał się uliczkami Starego Miasta. Słońce przyjemnie grzało mu kark. Jego koszula  zrobiła się mokra od potu i zaczęła się mu kleić do pleców. Plecak z każdą chwilą ciążył mu coraz bardziej. Przystanął więc koło Placu po Farze. Zsunął ekwipaż z pleców i postawił go na kamieniu będącym resztkami ruin starego kościoła. W pobliżu niespiesznie przechadzało się kilku innych studentów. Wczoraj właśnie skończył się rok akademicki i od pierwszego dnia wakacji wszyscy chcieli napawać się czasem wolnym na świeżym powietrzu. Pogoda dopisywała. Na błękitnym niebie nie było najmniejszej chmurki a żar który spływał na mieszkańców Lublina do złudzenia przypominał ten znany mieszkańcom Włoch i Grecji.

Andrzej przysiadł na starych kamieniach. Palcami zaczął wystukiwać rytm melodii dolatującej z pobliskiej restauracji.

Ach... - pomyślał - taka muzyka mogła równie dobrze wypływać z instrumentów średniowiecznych grajków. Te kamieniczki... Mogłyby być równie dobrze tłem wydarzeń jakiejś powieści historycznej lub baśni. Mógłby się nieść tędy tętent kopyt a zakapturzeni jeźdźcy zmierzać na spotkanie przeznaczeniu. Jakiś rycerz mógłby zdążać ku przygodzie, ku smokom czekającym gdzieś tam na polach za bramą. Ech... marzenia...

Chłopak podniósł się z fragmentu ruin, na którym przysiadł i sprężystym krokiem schodkami w dół udał się na podzamcze. Kroczył teraz szybko, przypomniał sobie bowiem co tak pięknego i ważnego zarazem miał dzisiaj jeszcze do zrobienia. Za pół godziny na lotnisku w Świdniku powinien wylądować biały samolot. Niby nic niezwykłego, ale dla Andrzeja ten konkretny pojazd polskich linii lotniczych miał szczególne znaczenie. Na jego pokładzie powinna znajdować się pewna młoda złocistowłosa blondynka o orlim nosie i przekornym uśmiechu. Jej błękitne oczy pewnie już od dawna świdrowały krajobrazy widoczne za szybą nie mogąc doczekać się spotkania z ukochanym. Ola, bo takie imię nosiła dziewczyna Andrzeja, na co dzień mieszkała w Olsztynie. Jej rodzice byli przyjaciółmi Tomasza Kwirczuka - wuja Andrzeja. Kiedyś podczas urodzin wujaszka, piętnastoletni wówczas Andrzej i o rok młodsza Ola zostali posadzeni obok siebie przy stole. Początkowo wymieniali się jedynie uszczypliwościami i kuksańcami, ale do końca imprezy zdążyli zawrzeć już dobrą komitywę. Przy rozstaniu wymienili się telefonami i przez kolejny tydzień dzień w dzień ze sobą nawijali na łączu. Niedługo potem Andrzej przyjechał do Olsztyna odwiedzić przyjaciółkę. Ich relacją zaczęła kwitnąć i wreszcie po pół roku przy okazji wspólnej wycieczki rowerowej po Mazurach, wyznał Oli, co do niej czuje. Od tego czasu minęło pięć lat. Ich miłość przeżywała lepsze i gorsze okresy, ale nigdy nie załamała się na stałe. Teraz po raz pierwszy mieli spędzić wspólnie całe wakacje. Niech nikogo nie dziwi fakt, że Andrzej siedząc na Placu po Farze zapomniał o tak ważnym wydarzeniu jak spotkanie z ukochaną. On taki był. Piękny widok lub urok chwili potrafiły wyrwać go ze świata i osadzić na chwilę w odseparowanym od teraźniejszości miejscu. Krainie marzeń i baśni. Ola była całkiem inna. Zawsze żywa, roześmiana, pilna i punktualna. On humanista studiował na KULu muzykologię, ona umysł ścisły uczęszczała na UWM na zajęcia weterynaryjne. Mówi się że przeciwności się przyciągają i coś w tym musi być. Aż dziwny wydaje się bowiem kontrast między to szczupłą i wysoką blondynką a tym niskim i przysadzistym brunetem.

‐ Kurczę... - Andrzej spojrzał na interaktywny rozkład jazdy na przystanku autobusowym - spóźnię się... Niedobrze. Napiszę do Oli, żeby się nie martwiła. Czemu tyle siedziałem na tym Placu po Farze?! Czasami mam dość tej mojej melancholii. Tej mojej wybujałej wyobraźni...

‐ Wyobraźnia to bardzo przydatna rzecz. Pozwala zrozumieć to co przeczy zmysłom i dostrzec rozwiązania, które rozum uznałby za śmieszne - odezwał się czyjś głos z tyłu. Andrzej zorientował się że krzyczał do siebie i spęszony tym, że przykuł czyjąś uwagę, powoli odwrócił się by dostrzec jegomościa, który prawił mu te przedziwne sentencje.

Powrót krainy baśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz