I 3 I Gdzie leży prawda?

20 4 9
                                    

- Panie profesorze? – głos młodej kobiety dotarł do niego jakby zza szyby.

Nie, ona musiała mu się śnić. Śnić? Ale nie pamiętał żeby wracał do domu. Och, już rozumiał. Zatopił się na chwilę w myślach, a teraz ktoś go wołał, bo zaraz zamykają laboratorium.

Nie, to też nie tak.

- Panie profesorze, żyje pan? – ktoś delikatnie nim potrząsnął.

Stos kartek zsunął się na podłogę z blatu, kiedy Sharon Thompson gwałtownie poderwał głowę, która do tej pory spoczywała na pracach jego studentów.

- Laurie – powiedział widząc młodą laborantkę w ogromnych okularach, pochylającą się nad nim.

Rozejrzał się. Był nadal w kuchni, tam gdzie usiadł wczoraj wieczorem, żeby sprawdzić prace studentów. Początek września był zazwyczaj okresem w którym odbywały się poprawki i nie inaczej było w tym roku.

- Proszę do mnie mówić Lauren – poprawiła go z krzywą miną. – Czy pan tutaj spał całą noc?

Sharon spojrzał na zegarek. Było kilka minut do dziewiątej. Wyprostował się słysząc jak coś mu strzela w kościach.

- Sądząc po bólu w kręgosłupie to tak – przyznał i wstał żeby pozbierać kartki.

Laurie natychmiast rzuciła się żeby mu pomóc.

- Drugi rok? – zapytała widząc zagadnienia z testu.

- Też. Ale głównie pierwszy – przyznał.

Nic już nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się delikatnie i podała mu pozbierane prace. Sharonowi przeszło przez myśl, że pewnie wspominała właśnie swoje lata na uniwersytecie. Minęło już jakieś pięć lat odkąd dzieliło ich biurko i w życiu się nie spodziewał, że jego dawna studentka będzie z nim teraz pracować.

Sharon Thompson miał bowiem specyficzną pracę. Pracował na uniwersytecie, dając wykłady z dziedziny astrofizyki, a jednocześnie był wicedyrektorem szpitala uniwersyteckiego w Glasgow, gdzie zajmował się głównie analizą danych w laboratorium. Sam o sobie mówił jako o szalonym naukowcu. Głosicielu prawdy. Pasjonacie. Bo ta praca była mu potrzebna tylko do tego żeby, zachować zdrowe zmysły, a nie żeby zapewnić sobie przetrwanie. Gdyby jej nie miał, z pewnością by oszalał. Bezczynność go przytłaczała. Zrozumiał to podczas swojego krótkiego i smutnego życia.

Otworzył laptopa i usiadł z powrotem do stolika. Ekran rozświetlił się i Sharon po chwili spoglądał już na swoją skrzynkę pocztową, a konkretnie na mail od adwokata. Westchnął i zatrzasnął z energią pokrywę laptopa. Jednak nie miał siły na to patrzeć.

Historia jego życia, która doprowadziła go do tego momentu była zawiła i wypełniona setkami niepowodzeń. Sharon miał wrażenie, że od dawna nie miał już na kim się oprzeć. Cały czas prowadził bezsensowne bitwy, które przynosiły niewymierne korzyści.

Wszystko zaczęło się od śmierci rodziców, gdy miał dziewięć lat. Długo nie mógł się pozbierać po tym wydarzeniu. Szukając ukojenia, trafił na ścieżkę naukową i odkrył ze zdumieniem, że to jest jego powołanie. Od tamtej pory codziennie studiował fizykę, astronomię, matematykę i inne tego typu tematy. W szkole koledzy nazywali go jajogłowym, ale za to nauczyciele go uwielbiali. Większość z nich po prostu kiwała głowami z podziwem. Inni jednak zachęcali go by rozwijał się w tym kierunku. Tak właśnie zrobił, w rezultacie czego swoje młodzieńcze lata spędził z dala od rówieśników z nosem w książkach.

Nie lubił zwalać winy za to co się później stało na bogu ducha winnych nauczycieli, ale z drugiej strony jego umysł szukał winnego, a sam siebie nie potrafił wskazać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarodzieje VS NaukowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz