PROLOG

879 49 13
                                    



– Żyłam bez ciebie dwadzieścia dziewięć lat i jakoś nikt mnie nie zabił, więc teraz też nie potrzebuję twojej pieprzonej ochrony!

– Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób! – Widzę jak jego ręka zaciska się na jej talii, którą wciąż obejmuje.

– Nienawidzę cię! – Wyrywa się i odchodzi, a ja jestem wściekły na siebie, że znów musiałem być mimowolnym świadkiem ich sprzeczki.

– Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor! To są tylko urodziny. Serio chcesz świętować to, że coraz bardziej się starzejesz?

Lexie odwraca się w naszą stronę. Jej oczy płoną gniewem. Można niemalże poczuć iskry, którymi go gromi.

– Tak, chcę świętować każdy upływający rok, bo przybliża mnie on do śmierci, która wybawi mnie od ciebie. – Cedzi przez zęby, a ja jestem w szoku, że z jej ust wypłynęło coś tak strasznego. Zapada niezręczna cisza, którą przerywa dopiero huk zatrzaskiwanych drzwi od domu, za którymi znika Lexie.

To było tak cholernie mocne, że kompletnie nie wiem, co miałbym powiedzieć. Doskonale wiem, dlaczego ona zachowała się tak, a nie inaczej. Fabio to kawał skurwysyna, który dba jedynie o siebie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wytrzyma długo przy nim. Sam nie wiem, dlaczego wciąż dla niego pracuję.

UwikłanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz